Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

czwartek, 8 sierpnia 2013

"Road to love" III

- C-Co to jest? - zapytał blondyn, który ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- Nie "Co" tylko "Kto" i to jest nasz wuefista. (no nie wiem jak to się pisze T.T dop.aut.) - wyjaśnił spokojnie Gaara. Naruto już nie mógł się powstrzymać i wybuchł niepohamowanym śmiechem. - Naru zamknij się! - warknął rudowłosy. Miał dosyć hałasu, głowa go bolała niemiłosiernie, a wszystko przez Emiko, która podawała mu drinki wymyślone przez Akemi. A ta może i nie pije dużo, ale jak coś zmiesza to po jednym leżysz... a on wypił PIĘĆ szklanek tego "magicznego" napoju.
- A co ty Garuś chorobę dzikich krów masz? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem Uzumaki.
- Nie, ale nasz kochany rudowłosy przyjaciel ma kaca - uśmiechnął się Kiba.
- To żeś nieźle balował - zaśmiał się blondyn i dodał - Ale tak beze mnie? - powiedział z udawanym smutkiem.
- Przepraszam Naruto, ale ja nie wiedziałem, że przyjechałeś...- zaczął się gorączkowo tłumaczyć.
- Żartowałem, teme! - zaśmiał się blondyn i poklepał seledynowookiego po plecach. Gaara odetchnął z ulgą. Chyba za bardzo wziął sobie to wszystko do serca. - Chodźcie do brewki!- krzyknął z entuzjazmem.
- C-Co?- zapytał Kiba po czym zaczął tarzać się ze śmiechu wraz z rudym. - B-bre-brewka?! - zapytał, przez łzy. Naruto nie wiedział o co im chodzi.(z reszta jak zawsze -.-'' dop.aut.) - Dobra ksywa! - śmiał się (i płakał XD dop.aut.) dalej. Po jakiejś minucie uspokoili się i podeszli do "brewki".
- Dobra dzieciaki czas na wiosnę młodości! - darł się na całą halę sensei.
- Ale sensei, przecież jest jesień! - zauważył Sai.
- Sai umilknij! - krzyknął chłopak, który wygląda jak sobowtór nauczyciela. Kiedy blondyn go zauważył znów zaczął się śmiać. Wszyscy popatrzyli na niego jak na debila. - Z czego się śmiejesz?
- Ja? - pokazał ma siebie palcem i uspokoił się trochę. - A bo przypomniało mi się coś śmiesznego - skwitował Uzumaki.
- Dobra chłopaki dosyć tego! - wrzasnął Gai-sensei. - Gramy w siatkę - oznajmił i zrobił gest kciukiem oznaczającym "jest okey". Jedyne co otrzymał w zamian to jęk niezadowolenia ze strony pierwszaków i okrzyk radości Naruto i drugoklasistów. - Klasa pierwsza gra na klasę drugą!
- Co?! - jęknął Kiba z niedowierzaniem. - Przecież my nie mamy szans!
- Nie załamuj się! - szczerzył się blondynek. - Damy radę! - krzyknął i objął Kibę ramieniem. Szatyn na ten gest uśmiechnął się triumfalnie do Gaary.
- "To się teraz kurwa zacznie..." - pomyślał Uchiha.
- Naru nawet nie próbuj nas pocieszać... - powiedział Gaara ledwo powstrzymując się od zabicia szatyna.
- Dlaczego? Oni są aż tacy dobrzy? - zapytał Uzumaki i oderwał się od Inuzuki.
- Po pierwsze to oni grają w reprezentacji szkoły, a po drugie nikt z naszej klasy nie umie w to grać! - wyjaśnił rudy po czym uśmiechnął się ciepło do blondyna.
- Reprezentacja szkoły mówisz? - zamyślił się blondyn. - To może mnie przyjmą! - krzyknął uradowany.
- Nie łudź się dzieciaku - sprowadził go na ziemię Suigetsu. - Nowicjuszy nie przyjmujemy - wyjaśnił z kpiną w głosie. Naruto zmrużył oczy i uśmiechnął się nikle.
- A chcesz się przekonać? - zapytał Uzumaki. - Kto jest waszym kapitanem?
- Hyuga Neji - odpowiedział beznamiętnie białowłosy.
- Dobrze, więc zaczynajmy set - blondyn zakończył rozmowę i wziął piłkę od nauczyciela. Po chwili rozległ się dźwięk gwizdka. Naruto w skupieniu śledził tor lotu piłki. Biegał po całym boisku i odbijał każdą zagrywkę. To wyglądało tak, jakby blondyn grał sam na drugą klasę. Sam zdobywał punkty, a reszta jego "drużyny" usuwała mu się z drogi. Jego ściny były tak perfekcyjne, że nikt nie mógł ich zablokować za to blokowanie ich ścin przychodziły Uzumakiemu z łatwością. Wszyscy patrzyli na niego z podziwem,a z twarzy Suigetsu zniknął uśmiech. To co było najśmieszniejsze, to wynik meczu. Klasa pierwsze wygrała dwa sety. Przepraszam - to powinno raczej brzmieć: Naruto wygrał dwa sety.
- No, no młody, niezły jesteś - powiedział Neji. - Pogadam z trenerem, bo coś czuję, że będziesz naszą tajną bronią - uśmiechnął się przyjaźnie. - Ale jest jeden problem.
- Jaki? - zapytał uśmiechnięty blondyn.
- A taki, że mamy pełen skład i żebyś mógł z nami grać to będziemy musieli kogoś wyrzucić - wyjaśnił szatyn, a cała drużyna spięła się po tych słowach. - Ale nie martw się na pewno dostaniesz się to jest pewne. Nie mogę cię puścić - jesteś za dobry - powiedział, a blondyn się lekko zarumienił, co nie uszło uwadze Sasuke. Brunet tak się zapatrzył w stronę blondyna, że stracił czujność i dostał mocno w głowę piłką i zemdlał.  Naruto słysząc huk oderwał się od rozmowy i podbiegł do nieprzytomnego bruneta.
- Sasuke! - krzyknął Uzumaki i klepnął go w policzek. - Sasuke obudź się! - panikował, ale po chwili ujrzał czarne tęczówki wpatrujące się w niego.
- C-Co się stało? - zapytał cicho zdezorientowany czarnooki.
- Naruto zaprowadź tego kasanowe to pielęgniarki! - krzyknął sensei.
- Hai! - blondyn wziął pod ramię kolegę i wyszedł z hali.
* * *
- Najlepiej by było, gdybyś zaprowadził swojego kolegę do domu - powiedziała pielęgniarka i zawiązała bandaż na głowie Uchihy.
- Nie trzeba... sam dam radę dojść - powiedział Sasuke. W końcu on jest Uchiha, on nie potrzebuje pomocy. Ale tylko jak wstał, od razu się zachwiał i gdyby nie silne ramiona blondyna już by leżał jak długi pod stopami higienistki.
- Zamknij się, teme! Pomogę ci i już! - wrzasnął blondyn. - Tylko nie wiem gdzie mieszkasz...
- I się nie dowiesz! - krzyknął brunet próbując wyrwać się z objęcia niebieskookiego. No nie powie, że mu się nie podobało, ale nie mógł tego okazać.
- O to się nie martw Naruto, zaraz zajrzę do waszego dziennika i ci podam jego adres - uśmiechnęła się pielęgniarka i podeszła do biurka.
- Kuso... - przeklął czarnooki. - Może byś mnie puścił? - warknął.
- Gomen - powiedział blondyn i posadził bruneta na krześle.
- Proszę bardzo to jest jego adres. Możecie już iść. Do dzwonka i tak zostało zaledwie 5 minut - wyjaśniła kobieta i dosłownie wyrzuciła ich z gabinetu.
* * *
- Hmm w którą stronę mamy iść? - zastanawiał się blondyn. - Sasuke może ty byś mi powiedział? - popatrzył się na wkurzonego bruneta.
- Zamknij się już usuratonkachi i idź w stronę przystanku. Tam skręcisz w prawo, a później powiem ci co dalej - westchnął brunet i udali się we wskazanym przez niego kierunku.
* * *
- Ale faza! - wrzasnął blondyn i mało brakowało, a wywaliłby się potykając o nogi Sasuke, którego podtrzymywał.- Dlaczego się drzesz młotku? - zapytał nieźle wkurwiony Sasuke.
- Nie nazywaj mnie tak draniu! - krzyknął. - A krzyknąłem dlatego, że ja też mieszkam na tej ulicy - szczerzył się blondyn.
- Naprawdę? - zapytał brunet nie wierząc w swoje szczęście.
- Tak. No, to który to twój dom?
- Ten - pokazał na dużą a'la willę. - Teraz dam sobie sam radę - stwierdził i próbował się wyrwać bez skutku niestety. - Kurwa! Małe, a jakie silne - powiedział sam do siebie.
- Nigdzie sam nie pójdziesz. Jeszcze zasłabniesz i co wtedy? - stali już pod drzwiami. - Dawaj klucze.
- Klucze? Kuso! Itachi nie dał mi kluczy! - powiedział już nieźle wkurzony.
- Pięknie, naprawdę pięknie - stwierdził blondyn i zaczął pukać do drzwi. Gdy po 5 minutach nikt nie otwierał, kopnął jeszcze bogu ducha winne drewno. - Więc nie pozostaje nam nic innego, jak pójście do mnie - uśmiechnął się i pomógł Sasuke zejść po schodach.
- Świetnie... czyli będziemy teraz zapierdalać na początek ulicy? - zapytał ironicznie brunet.
- Nie. Będziemy zapierdalać na druga stronę ulicy - wyszczerzył się blondyn.
- "No nie wierze..." To ty mieszkasz w tej wielkiej chacie? - zapytał nie dowierzając.
- Niestety tak... - powiedział już mniej entuzjastycznie. - Chociaż są tego plusy. Emiko i Akemi mogą ze mną mieszkać i w końcu nie będę sam.
- A są w ogóle jakieś minusy? A dlaczego mieszkałeś sam? - sam nie wierzył, że to robi. On wielki pan Uchiha zawsze miał wszystkich głęboko w swoim poważaniu. Nigdy nie obchodziło go życie innych ludzi, no ale blondyn o tym nie wie, więc nic takiego się nie stało.
- Moi rodzice mają firmę w Europie i tam mieszkają. Nie obchodzę ich, chociaż mówią, że robią to po tym bym miał wszystko. Ale po co mi to wszystko, jak nie mam z kim się tym dzielić? - tłumaczył szukając kluczy w kieszeni.
- To dlaczego nie pojechałeś z nimi? - Sasuke mimo iż był bystry nie mógł tego pojąć. W prawdzie jego rodzice też mają dużą firmę i nie mieszkają z nimi, ale to ze względu na to, że ich ojciec nie chciał, żeby jego dzieci pałętały mu się pod nogami i przeszkadzały mu w pracy.
- Dlatego, że mój ojciec powiedział, iż chce, abym dalej uczył się japońskiego. Chciał żebym był Japończykiem i zachował tradycję. Uważa, że w chwili, gdy wystawię nogę poza wyspę, nie będę już tym, kim byłem. I jeszcze coś tam gadał, ale już go nie słuchałem, tylko się z nimi pożegnałem i poszedłem spać - uśmiechnął się i wepchał Sasuke do środka. - Emiko?! Akemi?! - krzyknął. - Jest tu ktoś?!
- Wbijaj do kuchni Naru! - usłyszeli głos granatowowłosej. - Mam coś dla ciebie!
Naruto zaprowadził Sasuke do kuchni, a tam jakby nigdy nic siedział sobie Itachi z piwem w ręku.
- No siema bracie - śmiał się długowłosy. - Co cię tu sprowadza?
- Brak kluczy! - krzyknął Sasuke.
- O widzę, że braciszek nie w humorze - stwierdził Itachi dalej się śmiejąc.
- To co masz dla mnie? - szczerzył się Uzumaki.
- RAMEN! - krzyknęła Emiko i postawiła miskę z zupą przy wolnym krześle.
- Yatta! - blondynek od razy wziął się za pałaszowanie swojego ulubionego dania.- Zajęłyście już sobie pokoje?
- Tak, tak, o to się nie martw - uśmiechnęła się Akemi, która na chwile oderwała się od czytania swojej mangi.
- O, co czytasz? - spytał z pełną buzią Naruto.
- YAOI! - wrzasnęła Emiko, a Akemi się zaczerwieniła.
- A myślałam, że to Emiko jest yaoistką... - powiedział blondyn, a bracia Uchiha spojrzeli się na nią z zaciekawieniem.
- Bo jestem - zaśmiała się. - I planuję napisać własne opowiadanie, tylko że potrzebuję natchnienia - powiedziała i spojrzała się wymownie na Uzumakiego.
- Masz coś do mnie? - naburmuszył się blondynek.
- A bo wiesz Naru, jeszcze nigdy nie miałeś dziewczyny... - stwierdziła Emiko, a Sasuke nagle nabrał silnego zainteresowania tą całą rozmową.
- Nie wiesz czy miałem czy nie miałem, przecież mieszkałem w Kyoto!
- A miałeś? - białooka postanowiła się trochę podroczyć z przyjacielem.
- Nie... - powiedział przygaszony.
- Bo żadna go nie chciała... proste i logiczne - stwierdziła Akemi.
- No chyba żartujesz?! Przecież ja mam koleżankę, która chodziła z nim do klasy. Wszystkie dziewczyny za nim latały. Przecież on był najpopularniejszy w szkole! - krzyknęła Emiko.
- Wcale nie byłem! - wrzasnął blondyn i spojrzał nerwowo na bruneta, który był bardzo ciekawy, co z tego wszystkiego wyniknie. - Idę pod prysznic! Mam dosyć tej beznadziejnej rozmowy! Do jutra Sasuke - pożegnał się i poszedł do swojego pokoju.
- To może ja już pójdę? - zaproponował Sasuke i już się zbierał, kiedy powstrzymała go ręka Hyugi.
- Poczekaj! Akemi ma zamiar z tobą porozmawiać - powiedziała i posadziła bruneta na krześle.
- Słyszałam, że grasz na gitarze elektrycznej... - zaczęła, ale przerwał jej trzask drzwi wejściowych i do kuchni wszedł Gaara. - Co ty tu robisz?
- Drzwi były otwarte to wszedłem. Jest Naru? - zapytał.
- Tak, jest u siebie. Idź na górę i wejdź do ostatniego pokoju. - uśmiechnęła się Emiko, która wiedziała już, co się stanie. Rudy tylko skinął głową na znak, iż rozumie i poczłapał na górę.
- No to słyszałam, że grasz na gitarze elektrycznej i... - znowu jej przerwał trzask drzwi tym razem od pokoju Naruto. Wszyscy zgodnie popatrzyli na schody po których biegł czerwony jak burak Gaara. W mgnieniu oka znalazł się przy Emiko i bez słowa usiadł na krześle. Białooka wiedziała już co się stało, ale potrzebowała potwierdzenia swoich myśli. Nie myliła się, bo nagle z pokoju blondyna wybiegł on sam w samym ręczniku na biodrach.
- Gaara? Co się stało? - zapytał przerażony Uzumaki i popatrzył na wszystkich zgromadzonych. Nie umknął mu uwadze równie czerwony Sasuke. - Sasuke? A to tobie co? - wpadał w panikę widząc swoich przyjaciół w takim stanie. Emiko wraz z Akemi nie mogły się już powstrzymać i wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. - A wy z czego lejecie?
- Weź się Naru ubierz! - mówiła przez łzy Emiko.
- Dlaczego? Przecież w pokoju są sami faceci plus wy dwie. Akemi to kuzynka, a przecież ty mnie nie zgwałcisz, ne? - spytał.
- No ja nie, ale... - nie dokończyła ponieważ buzie zakrył jej rudowłosy.
- Yare, yare... Idę się ubrać - powiedział zrezygnowany blondyn i wszedł na górę z zamiarem odziania się.

4 komentarze:

  1. Leżę, leżę, leżę i jeszcze raz leżę xDD Jak ty coś wymyślisz :P
    Naruto jaki zdziwiony zachowaniem innych xD Spodziewałby się wszystkiego tylko nie tego xD
    Akemi nie może spokojnie porozmawiać z Sasuke :P Oj już widzę, jak się wpienia xD
    Pozdrawiam i czekam na nową notkę ;***
    ~Akemi3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe xD Jak czytałam to pierwszy raz to wybuchłam śmiechem,moja reakcja teraz jest bez zmian XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham takiego tępego Naruciaka! xD Nie wiem, ale po prostu taki wydaje się słodszy :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy