Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

czwartek, 8 sierpnia 2013

"Road to love" XVIII

Zapytam się spokojnie: JAK DŁUGIE MAJĄ BYĆ TE NOTKI?! Bo ja już nie wiem. Ta notka wyszła dość długa jak coś ;) Nic więcej nie mówię :D
Enjoy ^^
PS: Odzyskałam fona, więc notki z pewnością będą dłuższe :P
_______________________________________________________________________________________________
Wydawało się, że w domu nie ma żywej duszy. Mogli się tego spodziewać wracając o piątej rano. Uśmiech nie schodził im z twarzy. Brunet w pewnym momencie przygarnął do siebie blondyna i położył się na kanapie. Nie było to miękkie lądowanie...
- Co kurwa?! - krzyknął Itachi.
- Co ty tu robisz? - zdziwił się Sasuke. - I dlaczego śpisz na kanapie?
- Pokłóciłem się z Emiko... Próbowała mnie wywalić, ale się nie dałem - powiedział dumnie. - A wy co odwalacie?
- Wróciliśmy ze szkoły. Przebieramy się i spadamy - odpowiedział brunet nie wypuszczając swojego Aniołka z objęć.
- Naru, weź zejdź ze mnie - jęknął starszy Uchiha. - Ciężki jesteś...
- Gomene - zarumienił się i ułożył na Sasuke.
- Proszę, proszę - zagwizdał. - Nie sądziłem, że ta noc w szkole was tak zbliży - poruszył sugestywnie brwiami.
- Jeb się Itachi - warknął kruczowłosy.
- Jebać to ja się będę z Emiko jak mi wybaczy... - westchnął.
- A co znowu zrobiłeś?
- Nie ważne - machnął ręką i wstał. - Idę jej zrobić śniadanie do łóżka - oznajmił i wszedł do kuchni.
- Idź do domu po ciuchy - powiedział blondyn. - Spotkamy się za półgodziny na śniadaniu.
- Zauważyłeś, że ja i Itachi już prawie tutaj mieszkamy? Nie wygodniej byłoby nam przenieść moje ciuchy do ciebie do pokoju? - uśmiechnął się.
- Po pierwsze to spałeś u mnie tylko jeden dzień i to na kanapie, a po drugie to ja się nie zgadzam - mruknął.
- Spałem dwa razy, a dlaczego się nie zgadzasz?
- Bo nie. Jeszcze się ciebie wstydzę - powiedział i zarumienił się lekko.
- Wstydzisz się mnie? Tak? A kto właśnie w tym momencie masuje mój tyłek? - zaśmiał się.
- Bo jest taki ładny to masuję. Nie ma w tym nic dziwnego - uśmiechnął się.
- Ty jesteś diabłem w ciele anioła, wiesz? - złączył ich usta w pocałunku.
- Sasu - oderwał się od niego. - Idź się przebierz.
- Yare, yare - mruknął smętnie.
Blondyn patrzył jeszcze na wychodzącego bruneta. Wciąż nie wierzył w to co się działo w szkole. Na samo wspomnienie robiło mu się ciasno w spodniach. W tym momencie był przeszczęśliwy, miał przy sobie Sasuke - czyli wszystko czego pragnął. Sam nie wiedział co go opętało w szkole kiedy chciał uprawiać seks z brunetem. Teraz by się na to nie zdobył. Westchnął i poszedł się przebrać.
* * *
- Kochanie? - do sypialni wszedł długowłosy ze śniadaniem. Podszedł do śpiącej dziewczyny i postawił tacę na szafce nocnej.  Usiadł na skraju łóżka i spojrzał na uśpioną twarz granatowowłosej. Pogłaskał ją po policzku, a wtedy ona otworzyła oczy.
- Itachi - warknęła. - Wypierdalaj.
- Oi, nie denerwuj się - uśmiechnął się ciepło. - Zrobiłem ci śniadanie i przynoszę dobrą nowinę.
- Pierdol się...
- Właśnie nie mogę... Ofochałaś się na mnie... Pamiętasz?
- O Kami-sama... Jakim ty jesteś idiotą... - westchnęła z rezygnacją i usiadła. - Jaka jest ta dobra nowina?
- Tak mi się coś zdaję, że Sasuke i Naruto są razem - zaśmiał się.
- Jak to? - zdziwiła się. - Kiedy? Jak?
- Musieli się spiknąć jak sprzątali... - powiedział. - Albo jak robili co innego - poruszył sugestywnie brwiami.
- No to będzie trzeba im pogratulować - uśmiechnęła się. - Dawaj to śniadanie, bo jestem głodna - złapała się za brzuch.
- Więc mi wybaczysz?
- Spierdalaj - mruknęła.
* * *
- Deidara - szepnęła. - Chodź do mnie...
- Akemi, obudź się! - potrząsał nią. - Obudź się, bo jeszcze mnie zgwałcisz przez sen!
- Naruto?! - krzyknęła. - Co ty tu robisz?
- Chciałem cię obudzić... Jest już 6:30 - oznajmił blondyn.
- Spoko, dzięki - mruknęła sennie. - Spadaj stąd. Muszę się ubrać.
- Okey - uśmiechnął się i wyszedł z jej pokoju. Poszedł do kuchni. Na szczęście tam nikogo nie było, więc mógł w spokoju zjeść. Niestety kiedy kanapka wylądowała w jego ustach do pomieszczenia weszła trójka przyjaciół.
- Ohayo - przywitała się Emiko z uśmiechem na pół twarzy.
- A ty co się tak cieszysz? - zdziwiła się Hiruki. - Nie pokłóciłaś się przypadkiem wczoraj z itachim? To jest powód do śmiechu?
- Tak pokłóciłam się z nim wczoraj i gdybyś go nie wpuściła to bym nie musiała się z nim teraz użerać - westchnęła. - A cieszę się, bo...
- Siema - przyszedł młodszy Uchiha. Swoje kroki skierował od razu do Uzumakiego. Podszedł do niego i namiętnie wpił się w jego usta.
- Właśnie dlatego - jej uśmiech się powiększył.
- Jak?!
- To są właśnie uroki szkoły, Akemi - oznajmił ponuro Itachi. Nie podobała mu się postawa Emiko.
- Przestańcie się już lizać! - wkurzyła się białooka. - Dajcie człowiekowi zjeść śniadanie!
- A ty co? Okres ci się zaczął? - zaśmiał się Sasuke.
- Przecież już jadłaś śniadanie - zauważył starszy Uchiha.
- Tą przypaloną jajecznice? Byłam tak głodna, ze to przełknęłam, ale chciałabym zjeść coś dobrego - prychnęła.
- Ranisz - jęknął.
- I dobrze... Będziesz miał nauczkę na przyszłość.
- No, ale powiedzcie co on zrobił - poprosił blondyn.
- Nope. To nie jest wasza sprawa - powiedział.
- Akemi? - Uzumaki spojrzał na nią miną zbitego psa.
- A co ty do mnie? Ja nie wiem... - wzruszyła ramionami. - To co Emiko robisz na śniadanie?
- Ja nic dziś nie robię - mruknęła. - Boli mnie brzuch. Nie idę chyba do szkoły...
- To ja zrobię - zadeklarował się blondyn.
Śniadanie zjedli w wesołej atmosferze. Bo choć Hyuga była obrażona na Itachiego to nie mogła odmówić sobie zgryźliwych uwag co do Sasuke i Nauto. Młodszy Uchiha mimo docinków Emiko czuł się cudownie. Za każdym razem kiedy blondyn przestawał jeść ten go całował. Akemi z przyjemnością patrzyła na swojego kuzyna. Cieszyła się z jego szczęścia. Itachi za to cały czas próbował przeprosić swoją dziewczynę.
- To kto w końcu jedzie do szkoły? - zapytał Uzumaki kiedy był gotowy do wyjścia.
- Ja - niebieskowłosa podniosła rękę.
- Ja i Emiko zostajemy - oznajmił Itachi.
- Tak zostajemy... Ty idziesz siebie do domu, a ja zostaję tutaj - mruknęła trzymając się za brzuch.
- Jak mam cię zostawić w takim stanie? - zapytał troską w głosie.
- Już ty się mną lepiej nie przejmuj
- warknęła.
- Czy ktoś tu w ogóle pomyślał.o mnie? - przypomniała o sobie Hiruki. - Skoro wy nie jedziecie to jak ja się dostanę do szkoły niby?
- Pojedź z Naru i Saskiem - powiedziała Hyuga.
- Ale w moim samochodzie są tylko dwa siedzenia - powiedział blondyn.
- To pojedzcie moim - westchnął Itachi i rzucił Uzmumakiemu kluczyki.
- Okey - uśmiechnął się Naruto. - Chodźcie.
Na ich szczęście po drodze ni napotkali korków co jest przecież rzadkością w Tokio. Pod szkołę więc dojechali pół godziny przed dzwonkiem. Hiruki pożegnała się z nimi i dołączyła swojej paczki, która już stała pod drzwiami budynku.
- Mówimy im, że jesteśmy razem? - zapytał Sasuke.
- A jesteśmy? - zaśmiał się blondyn.
Brunet nie zrozumiał aluzji. Spojrzał tylko smutno na Naruto.
- Rozumiem - mruknął.
Uzumaki nie wiedział o co chodzi Uchisze. Przecież to była aluzja, aby ten poprosił go o chodzenie. Teoretycznie przecież nic takiego wcześniej nie ustalali. Wzruszył ramionami i poszedł za brunetem. W szkole było już dość tłoczno jak na tę godzinę. Lekcję zaczynali biologią. Pod klasą stała już ich cała paczka. Blondyn z uśmiechem na pół twarzy wskoczył na plecy rudowlosego.
- Ohayo, minna! - przywitał wszystkich. - Czemu się do mnie nie odzywasz? Obraziłeś się? - zapytał NoSabaku.
- Nie, dlaczego? - zdziwił się.
- A bo wtedy sobie tak poszedłeś. W szkole odzywałeś się tylko kiedy musiałeś - mruknął.
- Głowa mnie wczoraj bolała. Nie miałem ochoty gadać - uśmiechnął się.
- Naru! - krzyknął Kiba. - Robimy dzisiaj u ciebie seans filmowy. Będziemy całą noc oglądać horrory - jarał się.
- Dlaczego u mnie? - zapytał, bo miał nadzieję spędzić tę noc z Sasuke.
- Bo ty masz największy telewizor z nas wszystkich - powiedział znudzony Shikamaru.
- Okey - przytaknął i spojrzał na Uchihę. Ten patrzył się na niego z niezrozumiałym dla blondyna uczuciem w oczach.
- Zejdź z Gaary - zaśmiał się Neji. - Uchiha robi się zazdrosny.
Blondyn od razu poczerwieniał i wykonał polecenie.
- A ty co tak stoisz pod tą ścianą, Sasu?! - krzyknął do niego blondyn. - Chodź tu - uśmiechnął się.
Brunet mu zawtórował. Podszedł do niego i ku zaskoczeniu wszystkich przytulił się do pleców Uzumakiego.
- To ty?! To wy?! To wy ten?! - zdziwił się Inuzuka. Mimo wszystko ich by o TO nie podejrzewał. Przecież w okół Sasuke kręciło się zawsze tyle dziewczyn.
- Dziwi ci to, kochanie? - zaśmiał się Neji. - Ja od początku ich znajomości wiedziałem, że będą razem.
- Skąd?! - blondyn zrobił wielkie oczy.
- Widziałem jak Uchiha się na ciebie patrzył - uśmiechnął się triumfalnie. - Nigdy nie zapomnę tych jego kurwików w oczach kiedy ktoś się do ciebie zbliżał. Jetes strasznie zazdrosny Uchiha... To jest chyba ta twoja wadą. Ta rysa na idealnym charakterze.
- To nie jest jedyna rysa, Sasu - zauważył Naruto. - On jest jeszcze strasznie wredny dla ludzi - uśmiechnął się.
- Co ty chcesz? - zdziwił się Uchiha. - Przecież dla ciebie jestem miły. Nawet bardzo - uśmiechnął się zadziornie.
- Nie mówię tu o mnie. Jesteś miły tylko wtedy jak coś chcesz - zachichotał.
NoSabaku pierwszy raz zaakceptował wybór Naruto. Przemyślał sobie wszystko i już wie, że kiedy Uzumaki jest szczęśliwy to i on jest.
- A co do tej nocy u mnie - zaczął. - To mam kupować jakiś alkohol?
- Iie - zaprzeczył Kiba. - Dzisiaj będziesz stuprocentowo trzeźwi.
- A to nowość - zaśmiał się długowłosy brunet i przytulił swoje kochanie. - Kocham cię - mruknął mu do ucha.
Psiarz od razu poczerwieniał. Wszyscy patrzyli się na nich. Uzumaki i Uchiha wręcz z zazdrością. Sasuke chciał, aby Naruto wyznał mu miłość, a Naruto chciał, aby Sasuke to zrobił. Oboje mieli obawy co do swoich uczuć. Wszystko przez to, że nie zdobyli się na szczerą rozmowę.
- Nie sądzicie, że ostatnio tak jakoś cicho się zrobiło w szkole? - mruknął Shikamaru. - Nie to żeby mitów przeszkadzało, ale dziwne czuję się bez tego "Sasuke- kuna" - pisnął.
- A ty ci się tak nagle ożywiłeś, Shikamaru? - zdziwił się Sai. - Zawsze wszystko było dla ciebie kłopotliwe - brunet swoją postawą udowadniał wszem i wobec, iż zainteresowanie blondynem było tylko chwilowe.
- No, ale tak jakoś dziwnie się dzisiaj czuje - sam się zdziwił. - To jest jakieś nienormalne.
- Z kim ja się zadaję - Uzumaki westchnął teatralnie.
- Oni mają rację, Naru - powiedział Sasuke. - Bez Sakury jest za spokojnie...
- Tylko nie mów, że ci jej brakuje... - zdenerwował się.
- Oczywiście, że mi jej nie brakuje - wzdrygnął się na samą myśl o niej. - Ale wiesz jak to się mówi: To jest cisza przed burzą - powiedział tajemniczo.
Wszyscy przyznali mu rację. I z niepokojem próbowali zrozumieć co takiego wymyśli Haruno. Tylko blondyn uważał, iż zielonooka nie jest żadnym zagrożeniem. Zadzwonił dzwonek. Wszyscy ustawili się pod klasą. Sasuke dalej przytulał Naruto. Nikt się na nich specjalnie nie patrzył - z wyjątkiem dziewczyn, które się nich bujają - bowiem w tej szkole to nie takie rzeczy widzieli. Po chwili pojawiła się Tsunade z dziennikiem w ręce. Naruto wchodząc do sali od razu poczerwieniał. Przypomniał sobie sytuację z zeszłej nocy. Niepewnie usiadł w ławce. W jego ślady poszedł Sasuke z bananem na twarzy. Brunet zaczął rysować serduszka na ławce i ich inicjały. Uzumaki cały czas obserwował poczynania Uchihy. Nie znał go od tej strony. Kiedy mazanie znudziło mu się, zaczął ręką jeździć po udzie blondyna. Ten nie mógł się skupić na lekcji tylko co rusz chichotał.
- Naruto! - wrzasnęła nauczycielka.
- Tak? - ocknął się.
- Zadałam pytanie... Odpowiedz na nie - warknęła. Zauważyła, że Uzumaki jest nieobecny myślami na tej lekcji.
- A mogłaby pani powtórzyć pytanie? - uśmiechnął się najpiękniej jak potrafił.
- Nie mam takiego zamiaru - westchnęła. - Opowiadasz czy mam ci wstawić jedynkę na poprawę humoru?
- Odpowiadam - powiedział szybko i rozejrzał się bezradnie po klasie. Spojrzał na Sasuke, który napisał mu na kartce pytanie. - Yyy... To ten... Krew z tlenem pływa w żyłach...
- I to są twoim zdaniem funkcję krwi? - zirytowała się. - Czyli: krew się cieszy, że ma tlen i pływa sobie tak bez sensu, tak?
- Nie no... Z sensem - odpowiedział, a klasa wybuchła śmiechem.
- Do dyrektora już! On cię nauczy, że na lekcji się nie rozmawia! - krzyknęła i uderzyła pięścią w biurko.
Blondyn stał w miejscu i nic ni robił.
- Co tak stoisz? - warknęła.
- To pani jest dyrektorką - zagryzł wargę by nie wybuchnąć śmiechem.
- Siadaj - westchnęła zrezygnowana. - Wy mnie po prostu wykończycie!
- Już nie żyjesz - szepnął blondyn do Uchihy. Ten oczywiście nic sobie z jego gróźb nie zrobił i dalej go miział. Kiedy zadzwonił dzwonek blondyn wyszedł pierwszy z klasy. Obrażony oczywiście. Ruszył na kolejną lekcję. Z nim szedł Uchiha z uśmiechem. Gdy Uzumaki najmniej się tego spodziewał został przyciśnięty do ściany. Sasuke nachalnie wpił się w jego usta. Strasznie mu tego brakowało. Na biologii myślał, że już nie wytrzyma. Blondyn próbował się wyrwać, ale dał sobie spokój czując język bruneta w buzi.
- Sasuke - jeknął kiedy się od siebie oderwali. - Musisz mnie tak atakować?
- Nie mogłem się powstrzymać - uśmiechnął się i cmoknął go w nos, przez co niebieskooki zachichotał.
- Jesteś Draniem, wiesz? - uśmiechnął się.
- Ale tylko twoim - szepnął mu do ucha.
Blondyn śmiejąc się poszedł n kolejną lekcję. Sasuke nie odstępował go na krok. Po lekcjach Naruto miał jeszcze kółko plastyczne, a Sasuke kółko muzyczne. Niechętnie pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę.
* * *
Nagle do pomieszczenia wpadł jak burza Choji.
- Kółko odwołanie - wydyszał.
- Czemu niby?! - zdenerwowała się Tayuya.
- Kurenai-sensei jest w ciąży.
- To niech przyślą innego nauczyciela znającego się na muzyce - wzruszył ramionami Suigetsu i zaczął wozić się na krześle.
- No właśnie nikogo takiego w szkole nie ma - w głosie Chojiego dało się słyszeć nutkę zawodu. - Do końca roku kółko nie będzie funkcjonować.
- CO?! - wszyscy wrzasnęli jednocześnie.
- Popierdoliło ich! - zaczął się drzeć Sasuke. - Idę do dyrektorki!
- Życie ci nie miłe?! Nie pójdziesz tam! - zaprotestowała Akemi.
- Zresztą i tak by to nic nie dało - poparł ją fioletowooki. - Przecież Choji właśnie od niej wraca.
W tym momencie Tayuya zaczęła grać na flecie marsz pogrzebowy.
- Nie pomagasz - odezwała się niebieskowłosa. Ruda tylko machnęła ręką, zachęcając koleżankę, żeby i ona chwyciła za swój flet i się przyłączyła. Akemi przewróciła oczami po chwili obie grały razem. Następnie Tayuya mrugnęła do Suigetsu i Sasuke. Oni również zaczęli grać. Na końcu dołączył Choji na trójkącie. (to trzeba sobie wyobrazić xD dop. aut.) Ich krótki "koncert" zakończył się po 10 min.
- Tayuya! Jesteś genialna! - Sasuke rzucił się na brązowooką.
- Ja? - spytała zdziwiona. - Po prostu samej mi się grać nie chciało - podrapała się po karku.
- Ale poddałaś nam pomysł! Założymy zespół! - ekscytował się Suigetsu.
- Świetny pomysł. Szkoda, że nie mamy perkusisty - oznajmiła ironicznie Akemi.
- Naruto dobrze rysuje. Może zrobić ogłoszenia o poszukiwaniu nowych członków do zespołu - zaproponował Akimichi.
- Zajebisty pomysł! - ucieszył się Sasuke. - Na co czekasz?! Idź i go poproś!
- Hai! - rzucił i wybiegł z klasy.
* * *
- Mogą być te plakaty? - zapytał Uzumaki w samochodzie.
- Są świetne. Pocałowałbym cię, ale musisz skupić się na drodze - westchnął. - A gdzie Akemi?
- Napisała mi smsa, że sama wróci do domu - odpowiedział.
- Zajeżdżamy do jakiegoś sklepu? - wpatrywał się w skupione na jeździe oczy blondyna.
- Hai. Trzeba będzie - uśmiechnął się. Po chwili skręcił na parking supermarketu. Wyszli z samochodu. Naruto włączył alarm i poszli sklepu.
***
- Jest ktoś?! - krzyknął z progu. Nikt mu nie odpowiedział, więc przywołał machnięciem ręką Sasuke, który stał przy samochodzie z siatkami pełnymi zakupów. Weszli do domu i wrzucili wszystko do kuchni. Postanowili wykorzystać, iż są sami w domu. Uchiha siadając na kanapie przyciągnął do siebie blondyna, który wylądował okrakiem na jego kolanach.
- I co teraz zrobimy? - zachichotał blondyn.
- Teraz zejdziecie i przestaniecie mnie wkurzać - warknęła Akemi. Miała rozmazany makijaż i butelkę z piwem w ręce.
- Akemi! - krzyknął Uzumaki. - Co ci?!
- To mi, że chłopak w którym się zakochałam okazał się gejem! - wydarła się wprost w jego twarz.
- Czyli masz coś do nas? - warknął Sasuke.
- Nie mam nic do was! A nawet się cieszę z waszego szczęścia! Ale tu chodzi o Deidarę! - krzyczała.
- Dobra spokojnie - uspokajał ją blondyn. - Usiądź i opowiedz wszystko po kolei - zszedł z kolan bruneta.
- No więc. Przyszłam do szkoły wszyscy się z czegoś cieszyli. Nie ogarniałam, więc zapytała. Sasori z dumą w głosie powiedział, że od wczoraj on i Dei są parą - powiedziała na jednym tchu i dała upust łzom.
- Co się nim przejmujesz? - zapytał Uzumaki. - Jestem pewien, że niedługo spotkasz tego swojego księcia z bajki. Nie ma co płakać. Jestem pewien, że wszystko się ułoży, przecież na świecie jest jeszcze masa facetów! Rozumiem, że takie gadanie nie pomoże ci w niczym, ale zrozum, że nie byliście sobie pisani...
- Przeżyłam szok - stwierdziła. - Nie sądziłam, że twój monolog podniesie mnie na duchu - zaszlochała. - Idę do siebie. Jak przyjdzie Emiko niech do mnie wbije...
- Dobrze - westchnął.
Niebieskowłosa wstała i ciągnąc za sobą koc weszła na górę. Brunet spojrzał z nadzieją na swojego chłopaka.
- Nie ma opcji - powiedział. - Zaraz przyjdą chłopaki...
Uchiha ociągając się wstał z kanapy i poszedł za blondynem. Zaczęli rozkładać śpiwory i przesuwać kanapę. Ociągali się z wykonywaniem tych czynności. Sasuke cały czas zaczepiał Uzumakiego. Po półgodzinie przyszła Emiko. Bez słowa skierowała się na górę. Olali to i rozpakowywali słodycze. W końcu wybiła 9 i cała paczka wbiła do domu.
- Na pewno nie masz żadnego alkocholu? - upewniał się Inuzuka. - Bo wiesz... Ja wyraźnie coś na ten temat mówiłem...
- Spoko nie mam - zaśmiał się blondyn. - A co ty taki dzisiaj uczulony?
- Bo widzisz... Moje kochanie po wypiciu miewa halucynacje, a oglądanie horrorów tylko to wzmaga - uśmiechnął się Hyuga.
- O Kami-sama - mruknął. - Chodźcie już wszystko gotowe.
Weszli do salonu gdzie Sasuke włączał film. Wszyscy pozajmowali śpiwory.
- Naruto! - jęknął Kiba. - Dlaczego ty masz największy?! I w dodatku brakuje jednego!
- Bo ja mam śpiwór z Sasuke - wystawił mu język.
- A ja chce mieć z Nejim! - krzyknął.
- To masz problem - zaśmiał się.
- Nic się nie przejmuj, kochanie - uspokajał go długowłosy. - Złączymy dwa śpiwory.
- Ale wy macie problemy - mruknął półprzytomny Shikamaru.
- Gaara! - krzyknął Sai. - Ty masz piwo!
- Co? Ja? Nie...
- Oddawaj - warknął szatyn. - Skoro ja nie mogę pić to nikt nie będzie pił!
- Spokój! - krzyknął Sasuke. - Zgaś światło, Sai - powiedział i z pilotem w ręce wgramolił się pod śpiwór. Krótkowłosy wykonał polecenie i usiadł koło Gaary. Cała paczka zaczęła zajadać się chipsami. Na ekranie pojawiły się napisy.
- Co ty włączyłeś? - szepnął blondyn do Uchihy.
- Klątwę - zaśmiał się cicho.
- C-co? - jęknął.
- Chyba się nie boisz, co?
- Ja? Skąd - prychnął, ale dla pewności przytulił się do jego ramienia.
Już po pierwszych minutach filmu Naruto wraz z Kibą piszczeli. Wszyscy się z nich śmiali, bo przecież nic się strasznego nie działo.  Sasuke stwierdził, iż blondyn robi to specjalnie. Z jednej strony nie rozumiał go. przecież i tak go przytulał... Niebieskooki widząc, że jego wycie nic mu nie daje obrał nową taktykę.
- Sasu - szepnął mu do ucha. - Chodź na górę...
- Ale film jest ciekawy - powiedział. Chciał zobaczyć co Uzumaki ma zamiar w tej sytuacji zrobić.
Blondyn mruknął coś niezrozumiałego i zanurkował pod śpiworem. Włożył głowę w bluzkę Saska. Ten nie wiedział co się dzieję. Po chwili przed jego oczami z jego bluzki wyrosła głowa uśmiechniętego blondyna.
- Ta część ubrania chyba nie będzie ci potrzebna - zaśmiał się i odsunął się od niego rozrywając tym samym koszulkę na dwie części.
- Naru - warknął Neji. - Ogarnij downa i oglądaj!
- Yare, yare - westchnął. Popatrzył na zaskoczonego Uchihe i usiadł mu na kolanach. - Teraz mogę cię swobodnie macać - stwierdził i przejechał palcami po umięśnionym brzuchu bruneta.
- Nie dasz mi oglądać, co? - powiedział szeptem i uśmiechnął się.
- Też chciałbym oglądać no, ale skoro siedzisz obok mnie to mam lepsze zajęcie - również wyszeptał. - Stwierdzam, iż jestem niewyżyty - zachichotał cicho.
I pomyśleć, że Naruto był kiedyś nieśmiały... Sasuke zaśmiał się pod nosem i przyciągnął do siebie swojego kochanie. Złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku. Uzumaki objął jego szyję i przylgnął do niego jeszcze bardziej. Zaczął zmysłowo poruszać biodrami. Sasuke nie potrafił kontrolować podniecenia. Blondyn sięgnął ręką do przyrodzenia Uchihy lecz ten powstrzymał jego rękę i spojrzał znacząco na grupę ich przyjaciół. Baruto bez zastanowienia wstał z niego i pociągnął go za rękę za kanapę. Tam nikt nie mógł ich zobaczyć ponieważ było ciemno. Sasuke zadowolony z pomysłu swojego chłopaka położył go na podłodze. Ten z chytrym uśmiechem nie dał się zdominować i usiadł brunetowi na biodrach.
- Dzisiaj tak się bawimy? - zaśmiał się Sasuke.
Naruto uśmiechnął się i rozpalonym wzrokiem gapił się na jego bokserki. Kolejny raz połączył ich usta. Jego ręka powędrowała pod bieliznę Uchihy. Kiedy w końcu znalazł czego szukał przeszedł z pocałunkami na szyję. Masując opuszkiem palców delikatnie masował główkę jego penisa.
- Naruto - szepnął. - Przestań...
- Dlaczego? - zdenerwował się Uzumaki.
- Ohayo, Naruto - kun...
- I-Itachi? - wydukał. Nad nimi stał Itachi z uśmiechem, którego nie rozumiał ani Naruto ani Sasuke. - To nie to co myślisz...
- Co się stresujesz? - zaśmiał się. - Nic wam nie zrobię. Jedynie zaskoczyło mnie twoja śmiałość, Naruto. Cieszę się, ze w końcu jesteście razem. Jest Emiko?
- Jest - mruknął blondyn wstając. - Wyję na górze razem z Akemi...
- No to świetnie - westchnął z rezygnacją. - Sayo... Idę do nich - odwrócił się i poszedł.
Brunet dalej leżał bez ruchu. To co się przed chwilą stało było... dziwne.
- Chodź, Draniu - zaśmiał się. - Idziemy oglądać film.
Spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem. Wrócili do swojego śpiwora. Jak się okazało nikt nie zauważył ich zniknięcia. Ta noc była jeszcze pełna wrażeń. Naruto zadowolił swojego chłopaka nawet się na niego nie patrząc. Mieli nadzieję, że nikt nie zauważył jak blondyn latał po chusteczki. Wydawało się, że wszyscy ich olewają. Po obejrzeniu trzech horrorów wszyscy zasnęli.

5 komentarzy:

  1. EKSTRA *o*. Kocham to opowiadanie *.*!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    ~Lao

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlugość mi się wyjątkowo podobała. akcja też. nie mam zastrzeżeń prócz tego, że chce więcej!
    kooooocham cie!!! opko również ;d
    ~mini

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    rozdział mi się bardzo podobał, a co do długości była odpowiednia moim zdaniem…. Eh ten Itachi musiał zjawić się właśnie w takim momencie…. Sasuke Ty rusz ta swoja mózgownicą Naruto czeka abyś go poprosił o chodzenie….
    Dużo weny życzę Tobie…
    Pozdrawiam serdecznie
    ~Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystko więc komentuję.
    Strasznie mi się podoba twoje opowiadanie. Miło się czyta jak nasze dwie gwiazdy krążą wokół siebie i nie mogą się w końcu złączyć. Choć już nie wiele im brakuje. :D
    Czekam na nexta.
    Weny życzę
    ~Yafumi

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy