Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

czwartek, 8 sierpnia 2013

"Spadająca gwiazda" I

Słońce nie ustępowało. Już z samego rana panował zaduch.
- Ja umieram! - narzekał, opróżniając kolejną butelkę wody. Starał się zachowywać normalnie. To co wczoraj miało miejsce między nim a Saiem, nie może się powtórzyć. Rozmawiać na ten temat też nie miał zamiaru. Kiedy przyszedł na zbiórkę, czarnowłosy zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Czasem tylko uśmiechał się dziwnie pod nosem, ale to tyle. Blondyn miał nadzieję, że przez te dwa miesiące nic szczególnego się nie wydarzy.
- Nie tylko ty - sapnął Sai, opierając się o pień drzewa.
- Ale z was idioci - wkurzyła się różowo-włosa. - Jak wam gorąco, to ściągnijcie sobie bluzki i mnie nie denerwujcie... Jesteście facetami w końcu... - westchnęła. Ona nie miała takich udogodnień, musiała siedzieć w bluzce. (oj tam Sakurwa pierdolisz! jesteś dechą, więc śmiało zdejmuj! dop.aut)
- Yare, yare - sapnął blondyn i zdjął bluzkę. Zielonym i czarnym oczom ukazał się widok nie z tej ziemi. Lśniąca w słońcu od potu klata Uzumakiego zabierała dech w piersiach.(nie Sakura, nie w twoich dop.aut)
- Co się tak patrzycie? - zapytał zdziwiony blondyn.
- Ty żartujesz, prawda? - Haruno zrobiła wielkie oczy. - Człowieku zobacz na swoje mięśnie. Nigdy wcześniej nie widziałam kogoś tak dobrze zbudowanego!
- Jakoś nigdy wcześniej nie interesowało cię co mam pod koszulką. - Uśmiechnął się triumfalnie, ale zaraz oberwał pięścią w głowę. - A w ogóle to i tak nie jestem tak wyrzeźbiony jakbym chciał... Mimo tych mięśni jestem wciąż taki drobny - westchnął.
- Taki los uke - szepnął do siebie czarnowłosy, nie odrywając wzroku od brzucha blondyna. Nie zaczepiał go dzisiaj. Czekał na jakąkolwiek reakcje z jego strony. Wiedział, że nie nastąpi ona zbyt szybko, ale on spokojnie poczeka. Dla Uzumakiego zrobi wszystko.
Półtorej godziny później.
- Ale nudy! - jęknął blondyn. - Żeby sensei się nie spóźniał, to trzeba będzie kłamać!
- Cicho, Naruto! Kakashi- sensei zaraz powinien przyjść. - Próbowała sobie wmówić.
- Taa... Pewnie teraz siedzi i molestuję Irukę - sensei! - krzyknął zrezygnowany.
- Jakieś piętnaście minut temu, rzeczywiście tak było - zaśmiał się głos za plecami blondyna.
- Kakashi - sensei! Spóźniłeś się! - krzyknęli Sakura wraz z Uzumakim. Sai stał nieporuszony.
- Dobra, cicho! Idźmy już i nie traćmy czasu! Delfinek też idzie - zaćwiergotał i przytulił szatyna do siebie, który dotychczas stał czerwony za siwowłosym. - A tak właściwie to po co idziemy?
- Naprawdę nie wiesz...? - westchnęła Sakura, wyrównując marsz ze swoim senseiem. Kakashi pokręcił przecząco głową. - Idziemy po Sasuke...
Hatake spojrzał wymownie na Irukę. Rozmawiali niedawno o stosunku Uzumakiego do Uchihy. Nie mogli zrozumieć co kieruje Naruto do tak radykalnych działań.
- Em... Naruto? - Zaczął niepewnie. - Co masz zamiar zrobić, kiedy już uda nam się spotkać Sasuke?
- Nie rozumiem...
- Jak chcesz zmusić go do powrotu? Masz jakiś plan?
- Nie... Będę działał na spontanie. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Tak myślałem - westchnął. Przeczuwał, że ich życie niedługo przewróci się o 180 stopni.
Dwa miesiące później
W okresie tej misji nie trafili na żaden trop. Uzumaki przeczuwał, że już wszystko przepadło. Teraz wracali do Konohy i, kiedy już przekroczy bramy wioski, będzie musiał się pożegnać z Sasuke na zawsze. Aktualnie trójka shinobi siedziała przy ognisku. Kakashi wraz z Iruką znaleźli bardziej ustronne miejsce.
- Naruto, nie przejmuj się, - Haruno uśmiechnęła się pokrzepiająco. - Masz nas. Sasuke, kiedy odzyska rozum, to do nas wróci.
- Sama w to nie wierzysz... - mruknął. - Dlaczego to robię? Wiecie, że sam nie wiem po co szukam Sasuke? Normalny człowiek pogodziłby się z tym, a ja?
- Sasuke jest dla ciebie kimś ważnym, dlatego to robisz - wyjaśniła.
- A wy? Szukalibyście mnie, gdybym zrobił to co Sasuke?
- Wiesz, że tak - odezwał się Sai. - Dobrze o tym wiesz... - Czarnowłosy nie robił nic dziwnego w czasie tych dwóch miesięcy. Nie chciał zawracać głowy Uzumakiemu, ale w dniu jego urodzin szykuje dla niego niespodziankę. - Pamiętasz co ci powiedziałem dwa miesiące temu?
Blondyn natychmiast zarumienił się.
 - H-hai - mruknął.
- Skoro powiedziałem, to co powiedziałem, to znaczy, że szukałbym cię za wszelka cenę. Nie odpuszczę nigdy - powiedział, patrząc głęboko w lazurowe oczy.
- Co powiedziałeś? - zainteresowała się Haruno.
- Kocham Naruto - powiedział to z taką czułością, że blondyna zatkało.
- Kochasz  Naruto? - powtórzyła zdziwiona. - Nie wiedziałam... A ty co na to? Naru?
- Ja... Ja... Nie wiem - westchnął i wstał. - Idę się położyć... - Rzucił i odszedł od przyjaciół.
- Sai... Czy ty się dobrze czujesz? - zapytała Sakura. - Przecież to jest facet. W jakiej ty go stawiasz sytuacji?!
- Co mam poradzić, skoro go kocham?! - krzyknął. - Nie panuję nad uczuciami!
- Dobra... Uspokój się - powiedziała Haruno. - Rozumiem cię. Ja też nie panuję nad uczuciami.
- Dalej bujasz się w Sasuke?
- Nie wiem... Nie tęsknię za nim, ale mam pewne wątpliwości...
- Uważasz, że on coś do ciebie czuje?
- Mam taką nadzieję - szepnęła.
- Ja bym na to nie liczył. - Podniósł się. - Gdyby cię kochał, to by wrócił - powiedział i wszedł do swojego namiotu.
Haruno ze łzami w oczach, przyglądała się ognisku, które już powoli gasło. Wiedziała, że nie ma na co liczyć. Niby to szczenięca miłość, a dalej coś pozwala jej mieć nadzieję. Zasypała ognisko i również udała się na spoczynek. Jeszcze żadne z tej trójki nie wiedziało, jakie niespodzianki ich czekają.
* * *
Pierwszy wstał Naruto. Nie spiesząc się, pakował swój namiot do plecaka. Było dość chłodno, więc oczekując na swoją drużynę, rozpalił ognisko. Jutro jego urodziny... Kolejne urodziny bez jego najlepszego przyjaciela. Bez Sasuke... Tak bardzo chciałby się z nim spotkać. Choćby od tego zależało jego życie. Pomyślał, że skoro Sasuke nie chce wrócić, to chociaż blondyn mógłby zginąć z jego rąk. Taka śmierć mu się marzyła. Wiedział, że nie powinien tak myśleć, ale co innego mu pozostało? Hokage wyraźnie powiedziała, iż to był ostatni raz, kiedy wyruszają w pogoń za Uchihą. Usłyszał za sobą jakiś szmer. Odwrócił się, ściskając kunai'a w dłoni.
- Sakura - odetchnął. - Już myślałem, ze ktoś nas zaatakował.
- Nie wyczułeś mojej chakry? - zdziwiła się.
- Byłem tak zamyślony, że nie - zaśmiał się nerwowo. - Myślałem, że wszyscy jeszcze śpią.
- Ja wstałam wcześniej, żeby przygotować śniadanie - wyjaśniła. - Jak się czujesz? - Przytuliła go.
- A jak mam się czuć? - prychnął. - Mój najlepszy przyjaciel ma mnie w dupie - mruknął.
- Rozchmurz się. - Próbowała go pocieszyć. - Masz nas, Nie przejmuj się Sasuke. Kiedyś zrozumie swój błąd i wróci.
- Kiedyś to może być już za późno - powiedział z powagą w głosie.
- Nie mów tak... Mimo wszystko to Sasuke. Nasz Sasuke - ścisnęła jego ramiona. - Nawet nie myśl, że kiedykolwiek przestaniesz wierzyć w jego powrót.
- Dobrze, Sakura-chan - westchnął. - Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będziesz musiała mi o tym przypominać.


- Ja też, Naru... Ja też - mruknęła sennie.
- A co wy tutaj robicie? - Kakashi usiadł przy blondynie.
- Próbujemy nie popełnić samobójstwa - mruknęli jednocześnie.
- Widzę, że macie załamkę... - westchnął. - Przejmujecie się Sasuke, tak? Mam przeczucie, że on niedługo zawita w bramach naszej wioski.
- I masz rację! - krzyknął blondyn, zrywając się z miejsca.
- Widzę, że wróciła ci pogoda ducha. - Uśmiechnęła się Haruno. - I nie zmieniaj takiego nastawienia.
- Nie! Sasuke! Ja czuję jego chakrę! Jego i jego drużyny... i kogoś jeszcze, ale nie za bardzo mogę się połapać kto to... - zamyślił się.
- Sasuke, Suigetsu, Jugo i Karin?! - wrzasnęła Sakura.
- Nie ma tam Karin... - myślał dalej.
- Co stoicie?! - krzyknął Hatake. - Zostawiamy Sai'a i Irukę, i lecimy w ich stronę!
Sakura i Naruto przytaknęli i wystrzelili jak z procy. Blondyn aktywował tryb bijju, dzięki czemu lepiej było mu zlokalizować ich położenie.
- Strasznie szybko się poruszają - warknął błękitnooki. - Możemy ich zgubić...!
Biegli co sił w nogach. Naruto starał się nie zgubić śladu.
- Gdzie oni biegną? - zapytała.
- Kierują się w stronę Konohy... Dotarli właśnie pod jej bramę...
- Czyżby...
- Nie - westchnął i stanął. - Sasuke użył teleportacji, a jego drużyna pobiegła w drugą stronę - oznajmił załamany.
Hatake i Haruno zatrzymali się. Brunet był tak blisko... I wszystko znów stracone... Zastanawiali się co chciał osiągnąć Uchiha, pojawiając się pod bramą wioski.
- Naru? - zaczęła. - Kto to był? Ta chakra, której nie mogłeś rozpoznać?
- Skąd mogę wiedzieć? - mruknął. - Wracajmy...
Ze smętnymi minami wrócili do obozowiska. Sai wraz z Iruką zajadali już śniadanie.
- Gdzie byliście? - zapytał czarnowłosy. - Jedzenie wam wystygło...
- Sasuke... - szepnął Uzumaki. - Pieprzony Sasuke! - warknął i uderzył pięścią w drzewo, powodując poważne ubytki w konarze. Złapał się za włosy i odszedł w głąb lasu. Nie mieściło mu się to w głowie, jak brunet może tak się nimi bawić. Zaczął rozwalać rasenganem każde napotkane drzewo. Nic mu to nie pomagało, więc usiadł na ziemi. Łzy spowodowane jego bezsilnością, skapywały kolejno na ziemię. Miał już tego serdecznie dosyć. Czy może pozwolić sobie na takie  akcje? Czy prawdziwy shinobi płacze kiedy coś mu nie wyjdzie? Zacisnął pięści i wstał. Otarł rękawem bluzy swoje oczy i powrócił do drużyny. Wszyscy byli już spakowani i czekali na jego powrót. Blondyn bez słowa założył swój plecak na plecy i ruszył ku wiosce. Reszta z niepokojem ruszyła za nim. Nikt się nie odzywał po drodze. Nie chcieli jeszcze bardziej denerwować Uzumakiego. Po półdniowym, nieustannym biegu znaleźli się pod bramą Konohy.
- Idźcie sami złożyć raport - mruknął smętnie. - Powiedzcie babuni, że źle się poczułem... - oznajmił i zniknął w białym dymie.
- Kiedy on się tego nauczył? - zdziwił się Iruka.
- A kto go tam wie? - westchnął Hatake. - Chodźmy...
Była noc. Drużyna siódma wraz z Iruką, przemierzała puste ulice wioski. Sakura myślała, że nie wytrzyma tej napiętej atmosfery. Nie mogła sobie wybaczyć, iż dali Sasuke uciec. W gabinecie Hokage świeciło się światło. Hatake z ponurą miną otworzył drzwi. To co zobaczyli wprawiło ich w osłupienie.
- Co?! - krzyknęła Sakura.

5 komentarzy:

  1. Mini chce wiecej, wiecej! Swietnie po prostu swietnie. Nie wiem co mam wiecej pisac rozdzial jak i sam pomysl na opo jest po prostu boski ! Naprawdę cie kocham i czekam na nowy rozdzial mam nadzieje ze wkrotce bo ja chce wieeeecej! I pamietaj masz jeszcze 5 dni nie wiecej bd miala wpierdol kooocham cieeee ty moj aniele! Mini

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, wspaniały rozdział, i znów im Sasuke przeszedł koło nos... ale czy na pewno? Och Sakura powinna użyć swojej pięści na osobniku jaki znajduje się w gabinecie Hokage... Mógł Naruto udać się razem z resztą do gabinetu, ale może to i dobrze, ze tak się nie stało, ciekawe jak zareaguje na informację... Czekam na następny rozdział... Dużo weny życzę Tobie... Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega mi się to podoba ;*

    Kiedyś zaczęłam czytać to opowiadanie, ale zgubiłam adres, i nawet nie wiesz jak się cieszę , że znów je 'znalazłam' i losu Twoje ;d

    Sasu wrócił .. Ciekawe co będzie dalej ;)

    Ale jedno muszę powiedzieć. Nie wiem co Wy wszyscy macie do Sakury, wbrew pozorom to głęboka postać, a mi podoba się głównie jej oddanie Sasu w mandze ;)Czyżbyscie były zazdrosne o nią ?;d

    oczywiście żartuje, i każdy ma prawo myśleć, co chce, ale żeby od razu Sakurwa? :/

    Ogólnie to fajne opo ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmmm niech zgadnę :D Sasu wróci co nie :P (wiem bo dzwoniłam do wróżbity macieja xdd ) kocham po prostu twoje dzieła (więc masz nie przestwać pisać) Pozdrawiam

    ~~ Miyabi

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie mi się podoba, ale jeśli to opowiadanie przypomina mój następny prolog to się załamie... Tak długo go wymyślałam, szukałam weny miałem różne sny a tu nagle bum! Modle się żeby to było inne opowiadanieo innej fabule co wymyśliłam ja, no ej no Dx o Kami-sama ratuj, tak w ogóle to ciekawie się zapowiada... :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy