Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

czwartek, 8 sierpnia 2013

"Spadająca gwiazda" II

- Co? - krzyknęła. Czwórka shinobi stała u progu gabinetu i z otwartymi buziami, patrzyli z niedowierzaniem na przybysza.
- Czego chcesz, Sakura? - Zwrócił się do niej chłodno - czyli tak jak zawsze.
- Ale... Skąd ty tu? - Najwyraźniej przybycie tej osoby zrobiło duże wrażenie na zielonookiej.
- Czego tu szukasz? - warknął Sai w jego stronę.
- Ty już się lepiej zamknij, moja podróbko - uśmiechnął się ironicznie. - A tobie co, Kakashi? - prychnął, widząc jego minę. - Naprawdę was zdziwiło to, że tu jestem?
- No, a nie?! - krzyknęła Sakura. - Jeszcze wczoraj biegliśmy w twoją stronę, ale przecież wielmożny Sasuke Uchiha ma w dupie swoich przyjaciół i woli zniknać sobie w chmurze białego dymu. Naruto dostał doła, ale ciebie przecież to nic nie obchodzi! No, bo co się będziesz przyjaciółmi przejmował - machnęła ręką i krzyczała z ironią  głosie.
- Naruto ma doła? - wyraźnie się zaniepokoił. - Mogę się z nim spotkać? - zwrócił się do wściekłej Tsunade.
- Zamknijcie się! - krzyknęła Hokage, uderzając pięścią w biurko. - Uchiha...! Powiedziałbyś w końcu ci cię tu sprowadza. Jakoś po wojnie niezbyt chciało ci się tu wracać!
-A czy to ważne? Ja wiem po co tu jestem, a raczej dla kogo. Po co, więc mam wam o tym mówić? - Wzruszył ramionami. - Wróciłem tu, ponieważ jest w tej wiosce osoba, którą kocham. A poza tym... Chciałem aby mój syn wychował się w wiosce, za którą życie oddał jego wuj.
- Czyli jednak planujesz się ożenić - Haruno najwyraźniej była bardzo zadowolona z tego faktu.
- Jeśli się da, to owszem - przytaknął.
- Jesteś w stu procentach pewny, że urodzi ci się syn? - odezwał się Iruka.
- Chyba urodził - poprawił go, tym samym wzbudzając we wszystkich jeszcze większy szok. Zza Sasuke wyjrzała jego miniaturka. - Naprawdę nie zauważyliście go na początku?
- Nawet ja go nie widziałam, Uchiha - warknęła w jego stronę Tsunade. - Jak się nazywasz? - zapytała łagonie chłopca.
- Itachi - odpowiedział nieśmiało.
Raczej nikogo nie zdziwiło jego imię. Można się było tego spodziewać po Sasuke.
- Gdzie matka tego dziecka? - Hokage przeszła do sedna sprawy.
- Nie żyje. - Wzruszył ramionami.
- Pewnie za nią tęsknisz - wtrąciła nieśmiało Haruno.
- No chyba nie - stwierdził chłodno. - Dlaczego miałbym za nią tęsknić?
- No... W końcu to matka twojego dziecka. A skoro jest dziecko, to musiało być uczucie, nie? - Sakura bardzo chciała wiedzieć czy ma jakieś szanse u Uchihy. Zastanawiała się też, jak na to wszystko zareaguje Naruto.
- Nie - skrzywił się. - Nie było żadnego uczucia. A może i było... Bynajmniej nie z mojej strony. Ja po prostu chciałem mieć syna - wyznał brunet.
- Skoro chciałeś mieć syna, to dlaczego nie masz go z osobą, którą kochasz? - dociekał Iruka. Dziwne to było dla niego. Przecież Sasuke wrócił tu, bo kogoś kocha, a dziecko ma z osobą, którą ma gdzieś.
Sasuke słysząc to pytanie zaczął się śmiać. Itachi uśmiechnął się głupkowato, chociaż nie rozumiał o czym dorośli rozmawiają.
- No raczej nie mógłbym mieć dziecka z tą osobą - śmiał się dalej. Nie mógłby zaprzeczyć, że bardzo chciał aby to było możliwe, ale niestety.
- Nie rozumiem - westchnęła Sakura z rezygnacją.
- I nie musisz... - odparł, przybierając maskę obojętności. Itachi usilnie domagał się, aby ojciec wziął go na ręce. Brunet zlitował się nad małym i wykonał jego prośbę. Wszyscy prócz Saia stwierdzili, iż Sasuke naprawdę nadaje się do roli ojca.
- Ile masz lat, Itachi? - Uśmiechnął się Kakashi.
Dziecko spojrzało na niego dziwnie, zapewne przez tę jego maskę i wystawiło dwa palce.
- Dwa lata? - zdziwili się.
- Gdzie ty go chowałeś? - zapytała Hokage.
- Był razem z matką...
- A właśnie. Kim jest jego matka? Masz mi podać imię i nazwisko - powiedziała stanowczo.
- Karin... - nie dane mu było dokończyć, ponieważ Sakura zaczęła krzyczeć.
- A co ma Karin, a czego nie mam ja?!
- Dlaczego ta pani krzyczy? - pisnął Itachi. Wyglądał tak jakby miał się za chwilę rozpłakałać.
- Sakura, idiotko - syknął Sasuke. - Zamknij się.
Dziewczyna od razu zrobiła się czerwona jak burak.
- Karin? - myślała głośno Tsunade. - Czyli klan Uzumaki.
- Tak - przytaknął.
- Kiedy pójdziemy do Młotka? - zapytał Itachi, tuląc się do Sasuke.
- Do "Młotka"? - Kakashi parsknął śmiechem.
- Wygląda na to, że kiedy opowiadałem Itachimu o Młotku nie wymieniłem jego imienia - zmieszał się. - Itachi - zwrócił się do swojego syna. - Młotek tak naprawdę nazywa się Naruto.
Chłopiec spojrzał na niego pytająco. Dla niego Młotek to Młotek.
- A o mnie mu opowiadałeś? - Wyrywała się Sakura.
- Dlaczego miałbym to robić? - prychnął.
- Skoro opowiadałeś o swoich przyjaciołach, to o mnie też musiałeś wspomnieć - powiedziała oburzona.
- Nie opowiadałem Itachiemu o przyjaciołach. - Uśmiechnął się arogancko.
- I wszystko jasne - zaśmiał się Kakashi. - To wszystko składa się w logiczną całość.
- Może nam wyjaśnisz? - denerwowała się Tsunade.
- Nie. - Uśmiechnął się. - On wam to niedługo sam wyjaśni. Chociaż myślę, że sami się domyślicie.
- Dobra... Sasuke możesz zostać w wiosce. Dołączam cię z powrotem do drużyny Kakashi'ego - westchnęła Hokage. Miała już dość tego tematu. Sasuke wrócił i tyle... Nie ma co przeżywać. A wy tu po co? - Zwróciła się do shinobi.
- No... Przyszliśmy złożyć raport, ale raport przyszedł wcześniej od nas - wyjaśnił chłodno Sai.
- A gdzie Naruto? - Tsunade dopiero teraz zauważyła brak blondyna. Nie za bardzo wiedziała jak mogła tego nie zauważyć. Przecież gdyby Uzumaki tu był, to byłoby dużo głośniej.
- Kazał powiedzieć, że źle się czuje i poszedł od razu do domu - wyjaśniła Sakura. - Ale wszyscy wiemy, iż on ma po prostu doła. - Spojrzała spode łba na Uchihe.
Brunet ją zignorował.
- Mój dom stoi?
- Jasne - przytaknęła Haruno. - Naruto chodził tam i ci sprzątał...
Uchisze zrobiło się ciepło na sercu. Blondyn o nim pamiętał. Co więcej! On tą pamięć pielęgnował.
- Mam dla ciebie złą wiadomość, Sasuke - zachichotał Kakashi. - Nie możesz się dzisiaj spotkać z Naruto.
- Dlaczego niby? - prychnął. Jeśli Hatake myśli, że będzie mu rozkazywał to się grubo myli.
- Zapomniałem kupić dla niego prezent, dlatego ty nim będziesz - wybuchł śmiechem.
Wszyscy patrzyli się na niego jak na debila z wyjątkiem Itachiego, który śmiał się razem z nim. Jak na dwuletnie dziecko, to był już bardzo mądry - jak przystawało na Uchihów.
- Dobra - zgodził się. Miał nadzieję, że kiedy się na to zgodzi, to Naruto będzie bardziej zachwycony jego osobą. - Jak masz zamiar to zrobić?
- Ty już się o to nie martw. - Uśmiechał się. - Po prostu nie ruszaj się jutro z domu. Imprezę niespodziankę dla Naruto przygotujemy na wieczór, a do ciebie wpadnę o 19 - powiedział i wraz z Iruką zniknął w chmurze białego dymu.
- Wy też już idźcie - poganiała ich Tsunade. Miała wielką ochotę się napić.
Trójka shinobi i Itachi, który był na rękach, Sasuke wyszli z gabinetu. Sai nie odwracając się i nie mówiąc już nic więcej, poszedł w stronę swojego domu. Sakurze jak widać się nie spieszyło, ponieważ szła z Sasuke.
- Biedny Sai - zaśmiała się. - Zazdrość go zżera.
Brunet spojrzał na nią z podniesioną, czarną brwią. Nie rozumiał po co różowo-włosa za nim idzie. Najwidoczniej jego gest został źle przez nią odebrany i dziewczyna mówiła dalej.
- Teraz jak wróciłeś, to Naruto całą uwagę przeznaczy tobie - śmiała się. - Trochę mi go szkoda, bo mówi, że go kocha, a przecież to jasne, że Naruto z nim nie będzie.
Brunet zatrzymał się, a w jego oczach błyszczał sharingan.
- Sasuke? - zaniepokoiła się Sakura.
- Sai kocha Naruto? - warknął.
- No tak... Ale jak wiesz, Naruto z nim nie będzie. - Przyglądała mu się uważnie.
- Dlaczego z nim nie będzie? - Zmrużył oczy.
- Po pierwsze, Naruto kocha go jak przyjaciela. Po drugie, Naru nie jest gejem - wyjaśniła.
- Nie jest gejem? - powtórzył, zaciskając zęby. - A ty skąd możesz wiedzieć?
- Przecież pamiętasz jak Naruto biegał za mną i próbował się ze mną umówić - przypomniała mu.
- Niestety pamiętam - mruknął i bez pożegnania zniknął w chmurze białego dymu.
- O co mu chodzi? - zapytała samą siebie i z głupią miną wróciła do domu.
***
Sasuke stał na środku salonu. Itachi spał na jego rękach. Faktycznie dom był wysprzątany. Zastanawiał się w którym pokoju mógłby spać Itachi. Stwierdził, iż dzisiaj będą spali razem. Ułożył swojego syna u siebie w sypialni. Sam również się położył. Rozejrzał się dookoła. W ciemności nie mógł nic dostrzec. Pozwolił, więc sobie odpłynąć w objęcia Morfeusza. Zasnął z uśmiechem na twarzy, bo wiedział, że jutro spotka się z osoba, którą kocha.
***
Jak co tydzień o świcie wybierał się, by posprzątać w domu Sasuke. Sam nie wiedział po co to robi... Ubrał się i zjadł ramen na śniadanie. Umył się i wyszedł. Wszystkie potrzebne środki czystości zostawiał w domu Uchihy. Konoha o tej godzinie pogrążona była jeszcze we śnie, aż sam był w szoku, że tak wcześnie wstaje. Słońce oświetlało na pomarańczowo jego złote włosy. Musiał przyznać, że z samego rana jest bardzo przyjemnie. Spojrzał na dom Sasuke.
- Dziś moje urodziny, co? - zaśmiał się smutno. - Kolejne bez ciebie - mruknął i wszedł na podwórko. Uwielbiał ogród Uchihów. Był wielki i piękny. Wszędzie rosły drzewa Sakury, a w niewielkim stawie pływały kaczki. Widząc ten obrazek na twarz Naruto wpełzł szeroki uśmiech. Otworzył drzwi kluczem, który wybłagał od Hokage. W środku nie było za specjalnie brudno, ale to wcale nie oznaczało, że nie trzeba wycierać podłogi. Skierował się od razu na górę, ponieważ tam, w pustym pokoju zostawił mopa. Przechodząc korytarzem, usłyszał jakieś dźwięki. Faktycznie jakby ktoś chodził po domu. Z niepokojem podszedł do drzwi od jednej z sypialni i wtedy one się otworzyły, a ze środka prosto na niego, wyleciało jakieś dziecko. Blondyn przewrócił się. Mały brunet patrzył na niego z szeroko otwartymi czarnymi oczami.
- Kim jesteś? - odezwał się chłopiec.
- Kim ja jestem? - Blondyn był w szoku. Ten chłopiec przypominał mu Sasuke z bardzo dawnych lat. - Skąd się tu wziąłeś?
- Przyszedłem tu z tatą - odpowiedział. - Nazywam się Itachi. - Wyciągnął rękę ku niemu.
- I-Itachi? - Przełknął głośno ślinę. To było strasznie dziwne. Poczuł się jakby cofnął się w czasie. Zaczynało go to przerażać. - Gdzie twój tata?
- Jeszcze śpi. - Uśmiechnął się. - Kiedy śpi nie wygląda tak groźnie.
- Tam? - Wskazał na pokój.
Itachi przytaknął.
- A ty jak się nazywasz? - zapytał maluch, stojąc nad nim.
- Naruto - wydukał. - Naruto Uzumaki.
- Młotek! - krzyknął Itachi i uwiesił mu się na szyi.
- M-młotek? - jąkał się. Jedyną osobą jaka go tak nazywała, był Sasuke. Nie mógł się poruszyć. Nie miał pojęcia co się wokół niego dzieję.
- Chodź do taty - powiedział Itachi, wstając. - Na pewno się ucieszy, że przyszedłeś.
Blondyn wstał niepewnie i wszedł do sypialni. Przed nim szedł Itachi. W pokoju na łóżku leżał mężczyzna, odwrócony do nich plecami. Maluch wgramolił się na łóżko i zaczął budzić swojego ojca. Naruto stał sparaliżowany pod ścianą.
- Tato, wstawaj. - Itachi potrząsał Uchihą.
- Co chcesz, Itachi - mruknął sennie Sasuke.
Blondyn dobrze znał ten głos, przez co był jeszcze bardziej zaskoczony.
- Młotek przyszedł - poinformował go Itachi.
Sasuke słysząc to imię - a raczej przezwisko - podskoczył na łóżku i spadł na podłogę.
- Sasuke? - Uzumaki odezwał się niepewnie. - To ty?
Brunet wstał pospiesznie i patrzył z iskrami w oczach na Naruto. Nie za bardzo wiedział co ma powiedzieć, tak samo jak blondyn. Patrzyli się na siebie w milczeniu.
- Muszę siusiu - stwierdził Itachi z grymasem.
Naruto i Sasuke totalnie go olali.
- Co ty tu robisz? - odezwał się blondyn.
- Wróciłem - powiedział z uśmiechem.
- Na ile? - Zmrużył oczy.
- Na zawsze. - Zaczął powoli do niego podchodzić.
Blondyn z furią w oczach podbiegł do Uchihy i uderzył go pięścią w brzuch. Itachi zdawał się być tym nieporuszony. Za to Sasuke upadł na ziemię i wypluł krew.
- Lubisz się bawić uczuciami, co?! - krzyknął i wybiegł z posiadłości Uchihów ze łzami w oczach.
- Wiedziałem, że tak będzie - stwierdził Sasuke, opierając się o ramę łóżka. - To by było zbyt piękne.
- Fajny ten Młotek - stwierdził Itachi i wyszedł do łazienki.
- Zajebiście - warknął. - Jak mam z nim porozmawiać? Co ja mam mu powiedzieć? - panikował.
- Zniszczyłeś mój prezent. - Na parapecie siedział Kakashi. - Czemu Naruto płacze?
- Jakbyś nie wiedział - mruknął. - I co ty tu robisz? Miałeś przyjść o 19...
- No tak, ale przypomniałem sobie, że dzisiaj Naruto do ciebie przychodzi. Chciałem go powstrzymać, ale sam widzisz - zaśmiał się.
- Ty już wiesz? - Wstał z podłogi.
- Wiedziałem odkąd powstała drużyna 7 - wyznał. - Widziałem jak się na niego patrzysz. A z tym klanem Uzumaki też nieźle wymyśliłeś, ale nawet to ci nie pomoże, jeśli z nim nie porozmawiasz - powiedział i zniknął w chmurze białego dymu.
- Wkurzasz mnie, Kakashi - warknął.  - Itachi! - krzyknął i wyszedł z pokoju na korytarz.
***
Blondyn biegł ile sił w nogach. Wszystko mu się rozmazywało przez łzy, które napływały mu do oczu. Nie mógł uwierzyć, że Sasuke wrócił. Nie chciał go uderzyć, szczególnie na oczach jego dziecka. Po prostu uczucia, które do tej pory tłumił w sobie, wybuchły. Spędził tyle czasu na szukanie go, a okazało się, że on sobie sam wrócił. I do tego z dzieckiem! Uzumaki stanął w miejscu.
- Z dzieckiem - szepnął do siebie. - Drań ma dziecko! Ciekawe jak wygląda jego dziewczyna... - gadał sam do siebie. Pierwszy szok minął i już wie, że za ostro potraktował Sasuke. Wróciłby tam, ale głupioby to wyglądało. Był bardzo ciekaw jak wygląda jego dziewczyna. W końcu Sasuke zawsze odpychał od siebie kobiety. Poszedł do swojego mieszkania, zostawiając myśli o Sasuke za drzwiami. Położył się na łóżku i natychmiast umorzył go sen.
***
Obudziło go stukanie do drzwi. Nie miał zamiaru się podnosić. Nie wiedział która godzina i olewał to. Po 5 minutach ciągłego stukania, przybysz sobie nie odpuszczał. Naruto już wiedział kogo przywiało. Wolał więc nie ryzykować wyważeniem drzwi. Wstając, zauważył, iż na dworze jest ciemno. Półprzytomny podszedł do drzwi i je otworzył. Nie mylił sie. Przed nim stała Haruno. Na jego widok zarumieniła się.
- Załóż coś na siebie - warkneła i weszła do środka bez zaproszenia.
Blondyn dopiero teraz zauważy, iż jest w samych bokserkach. Pamiętał jak przez mgłę jak wracał do domu, a już kompletnie nie pamiętał jak się rozebrał.
- Wiedziałaś, Sakura-chan, że wrócił Sasuke? - Spojrzał na nią spod zmrużonych oczu.
- To ty wiesz? - zdziwiła się.
- A miałem nie wiedzieć? - zdenerwował się.
- Bo wiesz... To miał być prezent dla ciebie. - Zmieszała się. - A skąd o nim wiesz?
- Byłem dziś rano u niego w domu, jak co tydzień z resztą - prychnął.
- Zapomnieliśmy o tym - mruknęła. - A widziałeś jego dziecko. On jest taki kawaii. - Uśmiechnęła się.
- Powiem ci tak. Widziałem, ale się nie przyjrzałem. Byłem w zbyt wielkim szoku - zaśmiał się. - Ale dasz wiarę? Sasuke Uchiha ma dziewczynę, a nawet śmiem twierdzić, że żonę!
- Nie ma dziewczyny. - Uśmiechnęła się smutno. - Wiesz... On to dziecko ma z Karin...
- Karin?! - Ucieszył się. - Jest z tego samego klanu co ja!
I po tych słowach Sakurę coś tknęło. Kakashi miał rację. To wszystko składało się w logiczną całość. Już wiedziała kogo kocha Sasuke, ale czy na pewno? Wolała się upewnić.
- Wiesz, Naruto - zaczęła. - Karin nie żyje...
- Nie żyje?! Co jej się stało?
- Tak właściwie to nie wiem...
- Sasuke musi być teraz ciężko. - Przerwał jej.
- No właśnie nie za bardzo. - Zmarszczyła brwi. - On się chyba nawet cieszy...
- Jak to się cieszy?! Ma z nią dziecko, a to chyba coś oznacza! - krzyczał, wymachując pięścią.
- Też tak na początku myślałam, ale on nam to wytłumaczył. Powiedział, że on chciał tylko dziecka... Nic do niej nie czuł... To w Konoha jest osoba, którą kocha - wytłumaczyła mu. - I od razu powiem ci, bo zaraz zadasz to pytanie. Nie ma dziecka z tą swoją ukochaną osobą, bo nie może. Jak myślisz, o kogo mu chodzi?
Blondyna zaskoczyła ta historia, ale nie miał pojęcia kogo może kochać Sasuke.
- A ty, Sakura-chan? - podjął. - Możesz mieć dzieci?
Haruno uśmiechnęła się.
- Też chciałabym, żeby to o mnie chodziło, ale niestety... Dobra - westchnęła. - Koniec tematu. Ubieraj się i idziemy. - Puściła do niego oko.
- Gdzie idziemy? - zdziwił się.
- Zobaczysz - powiedziała i wepchnęła go do łazienki.

---------------------------------------------------------------
Nie podoba mi się, że musiałam pisać, ze Sasuke jebał się z Karin... To był dla mnie wstrząs, ale musiałam...!

11 komentarzy:

  1. Nieeeee ! Akurat w takim momencie :c jak moglas lieeee ! Dobra nie jecze już. Mnie tez się nie podoba ze sasuke jebal się z karin, ale no coz musial miec dziecko - potomka. W sumie ciesze się ze sasuke kocha naruto i wrocil dla niego do wioski jak kawaiiiii *o* Mini

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste *.* czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. a tak wogóle chciałam zapytać po ile mają dokładnie lat Sakura,Naruto i inni ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne opowiadanie. Dzięki. Ale mam prośbę... Zmień kolor czcionki, bo zlewa się z tłem. Pozdrawiam ~maxiii

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, rozdział jest świetny, a wprowadzenie Karin było potrzebne, choćby po to skąd się wziął maluch.... Sasuke bardzo się przejął tym, że Naruto ma doła... hahah już sobie wyobrażam jak Sasuke mówił Itachiemu o Naruto.... „byliśmy na misji w kraju fal....... a wtedy młotek....” no tak Kakjashi sie zorientował o kim Sasuke mówił, że tutaj jest osoba, która kocha, a później sama Sakura się domyśliła.... Spotkanie Naruto – Sasuke wspaniale wyszło, choć Naruto uważa, że nie powinien go uderzyć, to ja uważam, że dobrze zrobił, i niech no tak łatwo się nie da przekonać... proszę.... niech będzie obrażony, zły, nich go ignoruje.... Mam wrażenie, że sam Naruto coś czuje do Uchihy choć pewnie nie wie jak nazwać to uczucie, bo bardzo się przejął tym, że ten ma dziecko, dziewczynę, narzeczoną, czy tam żonę.... Dużo weny życzę Tobie... Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. CHCE 3 ROZDZIAŁ !

    OdpowiedzUsuń
  7. proooosze chce kolejny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  8. No cóż .. Rozdział ciekawy, choć widać w nim Twoja awersję do Sakury ;d

    W paru miejscach się usmiałam, głównie gdy w grę wchodził mały Ita ;

    uWielbiam jak są małe dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O.o już sobie wyobrażam wychowanie Itachiego przez tę dwójkę (rozumiem, że nasz blondasek w roli matki :D) Mimo wszystko zastanawiam się w jaki sposób umarła Karin (ale wierze, że wyjaśnisz) Biorę się za kolejny rozdział, całuję i pozdrawiam ;*

    ~~ Miyabi

    OdpowiedzUsuń
  10. Za dużo Sakurwy na raz ;-;
    Uśmierciszją potem? :3 Może umrzeć na raka prostaty :3
    (pomińmy, że jej nie ma)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie za dużo Sakurwy...ehh, biedny Sasuke, w ogóle ten Sai psuje opowiadanie, no ale cuż, ciesze się że to opowiadanie nabiera innej fabuły niż ja sobię wymyśliłam ^^

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy