Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

piątek, 15 listopada 2013

"Zwalczając światłem mrok" XVII

Szedł korytarzem z kamienną twarzą. Zachowywał się po prostu tak, jakby żadne dwie suki nie zniszczyły życia jego brata. Rozejrzał się dyskretnie. Ludzi było multum, jednak nie przejmował się tym. Miał do wykonania zadanie, a to wymagało wiele skupienia.
Uchwycił w tłumie głowę pełną różowych włosów. Uśmiechnął się łobuzersko i ruszył ku dziewczynie, mając cichą nadzieję, iż wszystko pójdzie gładko. Rozsądek podpowiadał mu, jednak, by nie być takim pewnym siebie. Sądząc po tym co te dwie wymyśliły, nie będą jakieś za bardzo skore do współpracy. Postara się być miły. Położył dłoń na jej ramieniu i dość niedelikatnie odwrócił ją w swoją stronę. Spojrzała na niego ze złością i poprawiła włosy.
- Czego chcesz? - warknęła niemiło.
- Czego chcę? - syknął i przygwoździł ją do ściany. Zbliżył do jej warg swoje usta i powoli wyszeptał: - Ja nic nie chcę. Ja grzecznie proszę. Na razie, przynajmniej - uśmiechnął się chamsko. - Możemy także porozmawiać o moich pragnieniach, ale chyba nikt nie lubi rozmawiać o swojej śmierci z nieznajomym mężczyzną, prawda?
- Wal się! - warknęła, ale nie poruszyła się. Można powiedzieć, że strach nią zawładnął. Może i chciała to ukryć, jednak Itachi zdążył ją już przejrzeć.
- Jeśli tego wszystkiego nie odkręcisz - wyszeptał wprost do jej ucha. - To możesz być pewna, że będziesz żałowała tego do końca swojego, marnego żywota - puścił ją i uśmiechnął się kpiąco, po czym dumny z siebie ruszył na przód. Mógł jak najbardziej cieszyć się ze zwycięstwa, przecież widział ten strach w jej oczach.
***
- Jesteś tego pewny, Naruto? - zapytał Jiyraya, stojąc wraz z chrześniakiem na stacji kolejowej.
- Pytasz się o to już po raz setny - mruknął i przetarł oczy ze zmęczenia. Nie mógł zasnąć w nocy i teraz nawet nie miał siły myśleć o czymkolwiek, a już na pewno o Sasuke. Tych myśli unikał jak ognia, wystarczy, że przepłakał noc. Czuł się jak taka prawdziwa ciota. Jak Sai... Kami-sama! - Tak chcę! Chcę się tam przeprowadzić, choćby reporterzy mieli się o mnie dowiedzieć! - krzyknął zdenerwowany. Nie dość, że wył to jeszcze zachowywał się, jakby miał okres. - Chcę zapomnieć o Konoha - westchnął.
- A Gaara, Kiba? A reszta? - zapytał zmartwiony.
- Oni nie są częścią Konohy... Chcę po prostu zapomnieć o Sasuke, okey? - warknął i odgarnął włosy z czoła. - Chcę po prostu zacząć nowe życie i tyle...
- No dobrze - westchnął i uśmiechnął się ciepło. - Shizune będzie na ciebie czekać - poinformował go. - Pamiętaj, że jeśli coś będzie się działo, to dzwoń do mnie o każdej porze...
- I tak nie śpisz nocami - zaśmiał się Naruto, jednak niezbyt przekonująco.
- Dokładne - przytaknął. - Niedługo was odwiedzę, a ty pozdrów tą młodą wiedźmie i jej świnię - parsknął śmiechem na wspomnienie siostry kobiety jego marzeń, która raczej nie zwracała na niego uwagi. To zła kobieta była. - I jest nadal - dodał, nieświadomie, na głos.
- Eee? - blondyn zrobił głupią minę, jednak nie miał ochoty drążyć tematu. Pożegnał się szybko z opiekunem i wsiadł do pociągu. Nie oglądał się za siebie. Nie chciał oglądać zmartwionej twarzy swojego chrzestnego. Jedyne o czym marzył to usnąć i najlepiej już się nie obudzić... Wiedział dobrze, że nie może tak myśleć. Sasuke nie jest warty jego śmierci. To jest pewne. Prędzej czy później o nim zapomni. Nie da się wiecznie kochać kogoś takiego, prawda?
***
Szła z niepewnym wyrazem twarzy w stronę tej idiotki. W co ona się wpakowała?! Ino chociaż miała z tego pożytek, bo to w końcu ona mogła miziać się z Uchihą! Jaka ona jest głupia! Mogła walczyć o to miejsce z Yamanaką. Chociaż z drugiej strony... Sasuke przecież wtedy majaczył coś o Naruto, więc może lepiej, że była to blondynka o niebieskich oczach... Jak tak sobie to przypomniała, to poczuła się żenująca. Uchisze nie stanął, do cholery! Wiedziała, że to nie z jej winy, ale z Ino też nie! W końcu dziewczyna robiła takie rzeczy, że - tym bardziej po prochach - facet nie ma prawa się zapierać! To ją niepokoiło, jednak główny cel został osiągnięty. Naruto wyjechał i już nie wróci. Teraz wystarczy pozbyć się starszego braciszka i głupiej blondynki. Sakura wiedziała, że da rade coś wymyślić. Nie była przecież pusta!
- Ino! - wydarła się, wparowując do jej pokoju,niczym huragan. - Mamy do pogadania, Idiotko! - warknęła.
- Noo... - westchnęła od niechcenia, nie przestając nakładać na swoje paznokcie kolejnej warstwy lakieru. - Mów szybko, bo spieszę się - mruknęła.
- Mamy problem z bratem Sasuke-kun - powiedziała głosem pełnym grozy. - Groził mi i powiedział, że mamy wszystko odkręcić.
- Tobie groził, nie mi. Poza tym nic nie będę odkręcać. Nie po to świeciłam cyckami na całe forum światowe, żeby się z tego wycofywać - oznajmiła. - Wiesz co? Dam ci rade. Idź sobie to odkręcaj sama. Ja już osiągnęłam to co planowałam, jedynie został mi Sasuke do zdobycia, a to już będzie proste - prychnęła z wyższością.
- Obie mamy problem, Idiotko - syknęła, jednak widząc, iż nic nie zdziała gadaniem, po prostu wyszła. Nie ma zamiaru teraz odpuszczać, ale z drugiej strony... Uchiha ma kontakty. Nie wiadomo co takiemu przyjdzie do głowy. Westchnęła. Pokaże tej świnie, że nie boi się niczego.
***
- Wyjdziesz w końcu z tego jebanego łóżka? - westchnął Itachi, próbując odkryć swojego brata, jednak nic to nie dawało. - Sasuke... Śmierdzisz - jeknął zrezygnowany.
- Spierdalaj - usłyszał stłumione warknięcie.
- Nie mów tak do mnie - poprosił, jak na razie spokojnie. - Sasuke... Nie bądź wrakiem, no! Naruto sam się nie przeprosi - powiedział, szturchając jego ramie.
- On mnie nienawidzi. Powinienem iść i się rzucić z World Trade Center - mruknął zdołowany.
- Ale tych budynków już nie ma - poinformował go Itachi, załamany poziomem jego wiedzy o świecie.
- No widzisz? Nawet samobójstwo mi nie wychodzi - warknął sfrustrowany. Odchylił rąbek kołdry, po czym wtulił w nią nos. Pachniała Naruto. - Do dupy - oznajmił. - Zabije te dwie suki, tylko najpierw wezmę prysznic. Później jakoś dostanę się do Tokio i przewiduję haapy end - stwierdził. - Chyba że wsadzą mnie to pudła za podwójne morderstwo - rozważał.
- Jesteś idiotą, Braciszku - zaśmiał się. - Tak naprawdę to nie ma co się dołować. Jesteś Uchiha - uśmiechnął się.
- Takie teksty to sobie w dupe wsadź - obrzucił go morderczym spojrzeniem. - Gdybym nie był Uchiha to nie miałabym tak przesranego życia...
- Nie poznałbyś też Naruto - dodał.
- A jeb się - machnął ręką i wstał z łóżka. Spojrzał w lustro i się skrzywił. Cóż... Nie wyglądał zbyt apetycznie, ale w jakiś sposób seksownie. No tak... Uchiha...
***
Dostojnym krokiem przemierzał korytarz. Niech on tylko spotka tego Sakue?, Sekua?, Sasuke! No właśnie! Niech on się mu tylko gdzieś napatoczy! Oj biedny będzie, zaprawdę biedny. Rozejrzał się po pustym korytarzu i niepewnie zapukał do drzwi. Usłyszał niemiłe warknięcie i już wiedział, że dobrze trafił. Wszedł do środka z uśmiechem na ustach, zastając za biurkiem swoją przyjaciółkę.
- Witaj, Tsunade - wyszczerzył zęby.
- Czego chcesz, Jiyraya? - westchnęła i upiła łyk czegoś, co miała w dość dużym kubku. Oczywiście wiedział cóż za specyfik się tam znajduje, jednak nie skomentował tego.
- Przyszedłem wypisać Naruto ze szkoły - oznajmił i usiadł na krześle na przeciw jej biurka.
Tsunade spojrzała na niego przenikliwie, swoim czujnym okiem, po czym westchnęła.
- Słyszałam o tym co zrobił Uchiha. Nawet wśród rady pedagogicznej jest o tym głośno - przyznała. - Gdzie on teraz jest?
- Pojechał do Tokio. Jego własna wola, nie będę się nim wiecznie opiekował - stwierdził, usprawiedliwiając się.
- Świat się o nim dowie i nie będzie miał spokoju - powiedziała sama do siebie. - Jest u Shizune, prawda?
Mężczyzna pokiwał jedynie głową. Już dawno we troje byli świadomi tego iż Naruto zapragnie wrócić na stare śmieci. Gdyby nie Sasuke, to znalazłby inne wytłumaczenie. Po prostu. On musiał tam wrócić.
- Załatwię jego wypis z radą szkoły - powiedziała i wstała, jednak zatrzymała ją dłoń Jiyraya.
- A teraz się ze mną umówisz? - zapytał, szczerząc zęby.
- Za stary dla mnie jesteś - oznajmiła i uśmiechnęła się kpiąco.
Mężczyzna zaczął się śmiać. Ona zawsze dawała mu kosza.
***
Siedział w jednym z przedziałów w pociągu z laptopem na kolanach. Przeglądał jakieś mniej i bardziej sensowne strony. Po prostu mu się nudziło. Pociąg dopiero co ruszył, zostały, więc jeszcze dwie godziny do stolicy. Z braku lepszego zajęcia wszedł na jedną z tych znanych stron społecznościowych. Nie zdziwiło go, kiedy zobaczył masę wiadomości od swoich starych przyjaciół. Każdy wysyłał mu link do filmiku, którego nienawidził z całego serca. Po co to robili? Z resztą... Oni nie wiedzieli. Nie mogli. Westchnął i zamknął laptopa, patrząc w okno. Wciąż pamiętał tą noc. To co zrobili i to co mogli zrobić... Zastanawiał się dlaczego Sasuke tak się zachował. Przecież mógł go przelecieć i wtedy go zostawić. Nie zrobił jednak tego, więc po jaką cholerę był mu potrzebny? Zakrył dłonią usta i zarumienił się po same cebulki włosów. Zrobił to. Zachował się jak dziwka. Może Sasuke tego właśnie chciał? Może chciał go poniżyć i zostawić, tak po prostu, ze świadomością, że blondyn sam, z własnej woli zrobił mu loda. Przecież... Przecież do niczego nie doszło. Uchiha wtedy mówił bezsensowne rzeczy. "Kocham Cię" już nic nie znaczyło.
Ktoś szturchnął go w ramię, więc odwrócił się do tego osobnika. Zaniemówił. Nad nim stał przystojny i opalony blondyn z lizakiem w buzi. Nie to żeby w takich gustował, jednak... Co jednak? Po prostu szukał cholernego pocieszenia!
- Część - uśmiechnął się osobnik. - Jestem Omoi - przedstawił się i wyciągnął w jego stronę dłoń.
- Naruto - powiedział i uścisnął jego rękę. - Ty też jedziesz do Tokio?
- Mhm - przytaknął i usiadł obok niego. - Uciekam od przeszłości.
Naruto zaśmiał się gorzko. Przecież on też uciekał. I chciał to zrobić jak najskuteczniej.

9 komentarzy:

  1. Em, groźby są karalne, nie? XD No to, em... em... zemsta? O, to chyba jest legalne. XD To będzie piękna zemsta, bo podwójna. Za tamtą miniaturkę i to. Szczególnie za koniec. Nie może tak być i tyle! Nie będę się tu rozpisywać z moimi przemyśleniami, bo wtedy wychodzę na tą złą, więc gdzie indziej będę spamować.

    Czy ty naprawdę... eee... wróć, groźby są karalne.... coś ty zrobiła z tym końcem? Nowa postać, ciekawe do czego?! Pozwól, że przemilczę!

    Aż tak daleko Naruto wyjeżdża? :<

    A Sakura i Ino... Jak to dalej się potoczy? Pozycja Sakury wydaje się być zagrożona, ale nie wygląda na to, żeby tak bardzo przejęła się tym faktem: "Pokaże tej świnie, że nie boi się niczego."
    Nie ma to jak BFF. Pojawił się chłopak i koniec. Została rywalizacja.

    Czekam na część następną.

    Pozdrawiam, TAT.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli ten cały Omoi położy chociaż włosa na Naru, to zadzwonie do Sasuke i mu powiem gdzie jedzie do cholery!
    Nooooo!!! Jak tak mogłaś? Choć w sumie jeden nowy PRZYJACIEL (ale nic więcej niż przyjaciel) Przyda się naszemu kochanemu Naruto, którego co chwile jakość krzywdzi los....taka jest wola bycia uke^^

    Miałam się rozpisać ale jeszcze czeka na mnie Spadająca gwiazda.....a co do postów pod postami.....kiedyś coś czytałam (też na bloggerze), że jeżeli zaczynasz tworzyć nowy post, a później zapisujesz go i wstawiasz jeszcze nowszy, to ten który zaczęłaś, to będzie pod tym nowszym....i o.O dostałam oczopląsu...^^

    Lecę czytać Spadającą gwiazdę i jeszcze ku przypomnieniu OMOI RĘCĘ WARA OD NARU!!!!!!

    //Hetani ^^~

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu tak krótko?!?!?!
    Dopadła mnie frustracja, nic się nie wyjaśniło! A mi już od tygodnia wyobraźnia na wysokich obrotach pracowała, a tu nic z tego :(
    Ok... ale nie będę narzekała, bo dodałaś dziś dwie notki :D Więc z mojej strony jest wszystko wybaczone (jakby miałby to jakiekolwiek znaczenie).
    A więc co sądzę... a tak... czy ktoś mi wyjaśni, gdzie podział się mózg Sakury i Ino?
    W sumie, ok... pozbyć się konkurencji... rozumiem, ale w ten sposób? Przecież wiadomo, że to się obróci przeciwko nim? Na siłę i perfidią się przecież kogoś nie zdobędzie, nie?
    Ale załóżmy, że one są zbyt tępe, aby do tego dojść... i skupmy się na Naruto.
    A więc tak! Dlaczego on jest takim cholernym tchórzem?? Zamiast konfrontacji wybiera ucieczkę? No wybacz, ale najchętniej bym go za to trzy razy młotkiem w głowę rąbnęła!
    Wiem, że jako autorka masz pewnie jakiś plan co do Tokyo i w ogóle, że czemuś to służy, ale nie zmienia to faktu, że Uzumaki zwiał jak niepyszny, bo co? Obawiał się plotek? Nie chciał widzieć Sasuke? Czuł się zraniony? Czemu niewinny ucieka, a "winny" ma zostać?
    Wrrrrrrr.... a co do Itachiego, to był zbyt łagodny co do Sakury! Powinien od razu te dwie zaciągnąć w tłum i zmusić je do przyznania się! A tak jego ingerencja raczej pożądanego efektu nie przyniesie, tak sądzę, oczywiście, ale mogę się mylić.
    A co to za nowa postać? Takie pytanko na koniec... mam nadzieje, że to nie żaden pocieszyciel :/
    Ehhhhhhhh... ale i tak mi się podobało, więc wybacz za wcześniejsze marudzenie, ale musiałam to z siebie wyrzucić :D
    Pozdrawiam i życzę weny, Lena

    OdpowiedzUsuń
  4. Iiiieee!!

    wiesz co, kochana ): żeby przerwać w takim momencie ? to wręcz karygodne :* uwielbiam to opowiadanie, ale jest mi tak żal Sasuke. I do jego Naru wyjeżdźa.. Masakra oni muszą być ze sobą!!!

    Ja wprost kocham , jak kochankowie przeżywają takie kryzysy, jak i to zachowanie Sasuke. :* a teraz liczę też na to, że Ty, moja słodka Emiko jakoś tak wiesz, na maxa romantycznie ich pogodzisz :*

    Błagam Cię, pisz szybciutko kontynuację tego opowiadanka! :*

    Pozdrawiam, życząc weny :d
    Twoja Inata

    OdpowiedzUsuń
  5. Uh, no dobra, będę szczera. Nie chcę Cię shejcić ani nic, po prostu wyrażę swoją opinię.
    Bardzo podobało mi się Twoje pierwsze opowiadanie. Było świetne, a zwłaszcza poczucie humoru. Co do tych nowych... nie wiem gdzie wyparowały Twoje teksty i te wszystkie śmieszne sytuacje, ale trochę mi ich brakuje.
    Pomysł z naćpaniem Sasuke... eh, ok, przeboleję. Ale nagranie tego i udostępnienie całej szkole - hmm, z tym już trochę gorzej. Gdyby to zostawiły dla siebie albo pokazały tylko Naru, to mogłoby być ok. Ale błagam, pokazywanie wszystkim, jakimi są kurwami... toż to bezsens! Nie słyszałam jeszcze o ludziach, którzy by udostępniali takie filmiki, w których sami występują. Naprawdę to musiałyby być osoby bez mózgu i rozumu. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. Wiem, że to opowiadanie, no ale taka prawda.
    Tym komentarzem nie chciałam obrażać ani Ciebie, ani Twojej twórczości (chociaż mogłoby się wydawać, że jest inaczej), po prostu chcę byś sobie uświadomiła sprawę z tego, co piszesz.
    Mam nadzieję, że weźmiesz sobie moje uwagi do serca.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawdopodobnie będzie to jeden z krótszych komentarzy na tym blogu, ale się na tym nie znam. Po prostu informuję, że czytam. Bój się :)

    ~ Mol

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiaj bardzo krótko.
    Jestem cała zaintrygowana dalszymi losami naszych bohaterów. Ogółem, historia zaczyna się rozkręcać, więc mam nadzieję, że od razu ich nie pogodzisz, co? Nie wiem czemu, ale mam taką cichą nadzieję, że ta historia skończy się jakąś tragedią. Bez happy-end'u. Nie wiem czemu, ale tak mi się uwidziało.

    Kaja Jelonek

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    rozdział mi się bardzo podobał.. mam nadzieję, że Itachi da popalić tym dziewczynom....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja chcę happy end! Nie lubię smutów :c Sasuke zrób coś ty gnido!>.<

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy