Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

piątek, 20 grudnia 2013

"Zwalczając światłem mrok" XX

Ohayo! ;*
W związku z tym, iż już prawie święta chciałabym... Niee :p Nie złoże wam życzeń, a to dlatego, bo we wtorek dodam jeszcze one shoota i tam się z wami policzę :p
Okey, szczerze powiedziawszy, to mam nadzieję, że długość może być, a nie mogłam już dłuższego, bo chcę was pomęczyć :D Poza tym w święta nie ma czasu na myślenie o moim blogu, więc tym bardziej wytrwacie :p
Tak Inatooooo XD Ta prezenterka była nazwana na twą część, tylko nie wiem czy na to zasługujesz! (ty już wiesz, czemu ja taka cięta jestem :c)
I chciałabym jeszcze dodać, iż kocham was wszystkich, bo bez was nie byłoby tego bloga i mnie XD I jeszcze dziękuje za motywację ;*
Enjoy!!! <3
PS. Uzupełniłam strony Opowiadania i One Shooty ;)

Siedział przy misce pełnej ramen. Jakoś nie miał ochoty iść do nowej szkoły. Spotka tam kolejnego pajaca i co wtedy? Nie chciał już żadnej miłości... W końcu... W końcu tamta wciąż nie zniknęła. Nie to żeby Naruto jakoś specjalnie tęsknił za Sasuke. No może trochę tęsknił. Ech... Dużo więcej niż "trochę", ale co z tego? Sasuke to skończony rozdział...
- Czemu ja ciągle o nim myślę? - warknął w stronę zupy, jakby to ona była winna temu wszystkiemu.
Nienawidził Uchihy za to co zrobił, za to, że nie powstrzymał go przed wyjazdem, za seksowne ciało i piękną twarz. I za to, że Uzumaki go pokochał. A najbardziej go nienawidził za kłamstwa, które mu wciskał.
- Naruto, jeśli nie chcemy się spóźnić to rusz swój tyłek! - krzyknęła Shizune, gdzieś z drugiego końca domu.
Naruto przeklnął pod nosem i zaraz się za to zbeształ. Miał nie narzekać! W końcu nowe otoczenie mu się przyda.
Z widoczną niechęcią wstał od stołu i ruszył do wyjścia, po drodze chwytając plecak. Był już ubrany, więc spokojnie mógł wychodzić.
- Czekam przy samochodzie! - krzyknął i ruszył w stronę pojazdu.
Szczerze powiedziawszy Naruto nienawidził Tokio.  Było to dla niego za duże miasto. Zbyt wiele się tam działo. Masa ludzi, każda o tym samym, zmęczonym wyrazie twarzy, pędziła do pracy, czy z pracy. Choć musiał przyznać, że zawsze go to fascynowało. Każdy człowiek ma własną historię. Każdy wraca do domu w jasno określonym celu i ściśle wyznaczonym przeznaczeniem. Większość z nich posiada rodziny, znaczna mniejszość jest samotna i poszukuje szczęścia. Czy można kochać życie, samemu nie będąc kochanym? Czy można żyć z miłością, która nigdy nie zostanie odwzajemniona?
- Nie można - powiedział na głos. Dwa słowa, a sprawiały ból. Naruto po prostu nie mógł żyć bez Sasuke, ale jakie to ma znaczenie, kiedy nie można wpływać na uczucia innych? Może to po prostu szczenięca miłość i mu przejdzie? Przecież nie można kochać bez końca.
- Wsiadaj - powiedziała Shizune, która zmaterializowała się u jego boku.
Uzumaki od niechcenia wykonał polecenie. Miał nadzieję, że ten dzień skończy się szybko. Odkrył nowe hobby - spanie. To go uszczęśliwia, bo wtedy nie jest zmuszony myśleć. W domu jego matki mógł wypocząć. Shizune pracowała do późna w szpitalu, więc zostawał w domu sam.
- Mam nadzieję, że spodoba ci się w nowej szkole. Nie narozrabiaj tylko - powiedziała i zaśmiała się, wyjeżdżając z podwórka.
Uzumaki nie miał zamiaru rozrabiać, nawet nie przyszło mu to do głowy. Przecież Naruto nie był już tą samą osobą co kiedyś. Ludzie z jego nowej szkoły nigdy nie poznają jego prawdziwego JA. Blondyn nie chciał nikomu pokazywać siebie, bo to przynosi beznadziejne skutki, zawsze.
Jechali chyba z piętnaście minut, aż dojechali pod nową szkołę Naruto.
Szkołę tą w żaden sposób nie można było porównać do Konohy. Ta była chyba z dwa razy większa, a jej głównym kolorem był zielony. Naruto nie był pewien czy placówka ta posiadała halę sportową, ale duży parking z pewnością. Już wiedział, że ta szkoła będzie pełna pustych lalek i facetów. Nie podobało mu się to. Nie lubił takich osób, ponieważ zbytnio kojarzyły mu się z Ino i Sakurą. Skrzywił się na samo wspomnienie o nich.
- Powodzenia, Naruto. Po szkole wróć metrem, dobrze? - powiedziała i uśmiechnęła się.
Naruto skinął głową i wyszedł z samochodu. Na dziedzińcu jeszcze nikogo nie było, więc ruszył powolnym krokiem w stronę wejścia.
Jedno Naruto wiedział na pewno. Zapowiadał się długi dzień.

* * *

Może Naruto polubiłby tą szkołę. Może i z uśmiechem do niej przychodził. Może też zakolegowałby się z paroma osobami, ale... No właśnie jest jedno "ale". Z jakiegoś powodu wszyscy na około jarali się albo Ino albo Sakurą albo - co najgorsze - Sasuke. Każdy z nich widział ten filmik. Każdy oglądał wiadomości. Idioci obrali sobie tą trójkę za wzór. Dziewczyny piszczały, gapiąc się na tego taniego pornosa, a już Naruto nie chciał wspominać co robili faceci.
- Szkoda, że na tym nagraniu nie ma głosu - mruknął jeden z chłopaków, na przerwie. - I ten typ dziwnie wygląda, jakby spał - powiedział i wydął wargi. - Do dupy.
- Co nie? A ta blondynka ma minę, jakby coś ją zdenerwowało...
- Może mu nie stanął?! - zaśmiał się jeden, a reszta poszła w jego ślady.
Oczywiście nikt nie zdawał sobie sprawy, iż mieli rację. Co najgorsze Naruto też nie, choć wysłuchiwał tego, nabierając nowych przypuszczeń. Wkurzał się, bo przez nich wszystkich i jemu zachciało się rozmyślać o tym. W sumie jego też zastanawiało, dlaczego na nagraniu nie było dźwięku, dlaczego Sasuke przez cały czas wyglądał jakby spał i czemu Ino w ogóle nie sprawiała wrażenia, iż jest jej przyjemnie. To wszystko było podejrzane, ale Naruto chyba nie miał siły by się temu przyjrzeć.
Szkołę skończył szybko, bo po zaledwie pięciu godzinach. No dobra, zwiał z dwóch ostatnich, ale jemu naprawdę nie chciało się siedzieć w szkole! To była dla niego katorga, kiedy wiedział, że mógłby spać. Chyba wjebał się w jakąś depresję, czy coś w ten deseń.
Metro znajdowało się tuż pod jego szkołą, więc można powiedzieć, iż luksus był. Nie minęła godzina, a on już był w domu.
Miał dziwne przeczucie, słysząc śmiechy na tyłach. Zagryzł wargę i ruszył na podwórko, by zobaczyć kto mu się "przypadkiem" włamał. Przekroczył niewielki płotek i zamarł, widząc swoich przyjaciół.
- Yyy... Skąd mieliście adres? - zapytał na wstępie. Chyba pierwszy raz nie ucieszył się, że ich widzi.
- Zapomniałeś, że Kiba to haker? - zaśmiał się Neji. - Przy nim się nie ukryjesz.
- Po co przyjechaliście? - zapytał, choć dobrze wiedział i nie chciał ich słuchać.
- Naru, posłuchaj... - zaczął Gaara, podchodząc do niego. - Powinieneś posłuchać tego co mówi ci Sasuke...
- TO PO JAKĄ CHOLERĘ POKAZYWALIŚCIE MI TEN FILMIK?! - wydarł się.
- I tak byś zobaczył, prędzej czy później - powiedział. - Naru, my też myśleliśmy, że Sasuke kręci, ale... No, myliliśmy się. Dlaczego z nim nie porozmawiasz?
Naruto stał chwilę bez ruchu.
- Nie wiem - szepnął. Naprawdę nie miał pojęcia. Wszystko dookoła wskazuje, że Sasuke jest niewinny, jednak... - Nie chcę znowu cierpieć - mruknął.
- Jaki ty jesteś upierdliwy - westchnął Shikamaru i odpalił papierosa. Zaciągnął się. - Posłuchaj. Sasuke i jego brat wrócili do Tokio, my nie będziemy czekać. Damy mu twój adres.
- Nie możesz wiecznie uciekać - wtrącił się Neji.
Naruto nie chciał ich słuchać. Nie chciał by Sasuke do niego przyszedł. Czy oni nie rozumieli, że to za wcześnie? Dwa dni temu się o tym dowiedział i już ma stanąć z nim twarzą w twarz?
- Dajcie mi trochę czasu - poprosił. - Z tydzień? Może dwa? Proszę.
- Nie, Naruto. Chcemy dla ciebie dobrze i niedługo to zrozumiesz - powiedział Kiba.
Dlaczego oni go nie słuchają?!

* * *

- I jak się czujesz? - zapytał Deidara, siedząc na wielkiej kanapie w apartamencie Itachiego.
- A jak mam się czuć? - warknął Sasuke. - Źle. Niech ci tyle informacji wystarczy.
- Jaki drażliwy - zaśmiał się. - Co się martwisz? Haruno z Yamanaką niedługo odpokutują za to co wam zrobili, a Naruto? Naruto zmięknie, jak odstawisz romantyczną scenkę z udziałem wyników badań - powiedział.
Sasuke bardzo w to wątpił. Bał się, że już nic nie pomoże i Naruto nie odezwie się do niego, do końca swoich dni. Westchnął. Dlaczego tylko jego życie jest takie popieprzone? Dlaczego on jest taki głupi? Teraz to nawet sam miał ochotę się uderzyć, bo właściwie, to nie wiedział dlaczego tak bardzo zdenerwował się na Naruto. Czy mógł być takim idiotą i obrazić się za coś, co może było trudne dla blondyna?
- Nie wytrzymam tutaj - warknął i schował twarz w dłonie. Taka wszechogarniająca cisza go przybijała. Gdzie jest ten cholerny Itachi, z tym cholernym piwem?!
Nagle rozbrzmiał dzwonek.
- Ja otworzę - oznajmił Dei i wstał z kanapy z cichym westchnieniem. Podążył do drzwi i otworzył je z rozmachem, spodziewając się Itachiego. Jednak na widok przybysza, lekko się zdziwił.
- Chciałbym porozmawiać z Sasuke - powiedział i przekroczył próg.
- Skąd wiesz, gdzie go szukać? - zdziwił się.
- Itachi dał mi adres - oznajmił i wzruszył ramionami. - Gdzie jest Sasuke? - zapytał, patrząc na niego ponaglająco.

* * *

Itachi naprawdę starał się przygotować koncert w ciągu tygodnia i uda mu się, jednak... to nie jest takie łatwe! Może i wszystkie bilety zostały wyprzedane, ale co ze sceną?
Uchiha właśnie próbował dogadać się z menagerem, kiedy ów mężczyzna, postanowił dokonać penetracji jego części intymnych.
- To dogadamy się, czy nie? - zapytał z uśmiechem, kiedy Kisame objął go w pasie.(żebyście wiedziały, że tego nie chciałam ;-; mój Itaś!!! ;-; dop.aut.)
- Mhm - mruknął i pocałował go w obojczyk. - Oczywiście. Scena będzie gotowa na piątek, ta co jest na bilecie.
- Kocham cię, wiesz? - zaśmiał się.
- Wiem - szepnął i zaraz usnął.
Cóż... Uchiha był zadowolony ze swojej dzisiejszej pracy.

* * *

Naruto, pozbywając się swoich przyjaciół, miał nadzieję, iż przyjdą po rozum do głowy. Szczerze powiedziawszy były to tylko jego marzenia, lecz pewny był jednego. Noga Sasuke w jego domu nie postanie! No... Przynajmniej jeszcze nie, bo kiedyś na pewno.
Opadł na kanapę i włączył telewizor. Nie chciał widzieć wiadomości. Samo nazwisko Haruno czy Yamanaka, powodowały u niego odruch wymiotny. Przełączył, więc na kreskówki. Zabawne, ale Johny Bravo okropnie przypominał mu Sasuke. Może i postać ta była przeciwieństwem względem wyglądu, jednak ego mieli to same. Uzumaki zaśmiał się. Już wyobrażał sobie Uchihe, chodzącego i podrywającego każdą napotkaną dziewczynę. To by było gorsze od filmiku... Z westchnieniem przełączył na kolejny kanał i zaczął oglądać Krowę i Kurczaka, uśmiechając się. Uwielbiał tą bajkę! W dzieciństwie oglądał ją na okrągło. Teraz jedyne co do szczęścia mu brakowało był popcorn, cola, ramen i... Sasuke.

* * *

- Dajesz mi jego adres? Tak po prostu? - zdziwił się. Kto by pomyślał, że NoSabaku Gaara będzie jego zbawieniem.
- Tak, tak po prostu - warknął niemiło. - Więc weź to i leć do niego, bo przez ciebie stracę przyjaciela.
Uchiha wahał się chwilę. Co jeśli Naruto znowu zatrzaśnie mu drzwi przed nosem? Oj, bardzo tego nie chciał, szczególnie, że Uzumaki potrafił być niebezpieczny, a ostatnie czego Sasuke chciał to właśnie bójka z nim.
- Eee... No dobra - powiedział już zdecydowany i chwycił zwitek papieru. - A wy macie gdzie spać? - zapytał, sam się sobie dziwiąc.
- No, nie za bardzo, bo Naru nas wyrzucił - westchnął z głupim uśmiechem.
- Jeśli chcecie to... - zaczął. Matko, ale to było trudne! Sasuke niezbyt często pomagał ludziom. - Em... Przenocujcie tutaj. Możecie zostać ile chcecie.
Gaara ze zdziwieniem przetwarzał tą informację. Uchiha proponuje mu nocleg, a właściwie im.
- Dzięki - powiedział niepewnie. No przecież nie codziennie Sasuke Uchiha pomaga!
- Dobra, Dei wam pokaże co i jak, a ja lecę - powiedział i szybko zaczął zakładać pierwszą, lepszą bluzę.
NoSabaku, patrząc na jego poczynania, był pewny, iż postąpił dobrze. Naruto będzie mu jeszcze dziękował.
- A gdzie reszta? - zapytał Deidara, pojawiając się za jego plecami.
- Yyy... Zaraz po nich zadzwonię - powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni.
W tym czasie Sasuke szybował już schodami w dół. Nie wiedział co dało mu tyle energii, możliwość zobaczenia Naruto(nie liczył na nic więcej), czy może szansa wyjaśnienia wszystkiego. Chciało mu się krzyczeć ze szczęścia, tym bardziej, że wiedział, iż, gdy to nie wypali, to pozostaje jeszcze opcja z piątkiem.
Złapał szybko byle jaką taksówkę, podając kierowcy zwitek papieru.
- Na ten adres - powiedział szybko i odetchnął.

Taksówka, jego zdaniem, jechała zbyt wolno. Siedział już w samochodzie piętnaście minut, a nie chciał czekać! Zaczął wiercić się niespokojnie. Jeszcze chwila, a zacznie gryźć paznokcie!
Kiedy spostrzegł szeregi domów jednorodzinnych, uspokoił się nieco. Był prawie na miejscu.
Nagle samochód zatrzymał się, więc Uchiha z zawrotną szybkością, o jaką by siebie nie podejrzewał, zapłacił kierowcy i wybiegł na ulicę. Od razu znalazł się na podwórku Naruto i dopiero wtedy się zatrzymał. Sasuke musiał przemyśleć co chce mu powiedzieć.
Usiadł na schodkach przed drzwiami i spojrzał na okno, w którym paliło się światło. Naruto tam był, oddzielony jedynie warstwą cegieł. Gdyby Sasuke niepostrzeżenie mógł pokonać tą przeszkodę, wszystko byłoby prostsze. Westchnął i wstał, otrzepując spodnie. To nie będzie łatwe, ale czego się nie robi dla tych lazurowych oczu?
Podszedł do drzwi i zapukał w nie, niezbyt mocno. Nie spodziewał się, że ktoś mu otworzy.
Nagle, ku jego zdziwieniu, drzwi zostały pchnięte i stanął twarzą w twarz ze swoim ukochanym.
Jego serce zabiło mocniej, a język samoistnie zwilżył wargi. W jego głowie działa się istna wojna, między rozsądkiem a uczuciem. Sasuke nie przejmował się tym i całą swoją uwagę poświęcił oczom Naruto.
- Kochanie, ja... - zaczął, a Uzumaki oparł się o framugę drzwi, wsłuchując się w jego słowa. - Kocham cię - szepnął i zaczął do niego podchodzić.
Może i nie spodziewał się, że ktoś mu otworzy, ale to co stało się chwilę potem, było bardziej niewiarygodne.

Nie gniewajcie się, że w takim momencie ;*
Do wtorku! ;*

13 komentarzy:

  1. Że co? Do wtorku? Ekhmmmm... musiałam dwa razy przeczytać ostatnie zdanie, bo nie mogłam uwierzyć, że przerwałaś w takim momencie. Ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh... niedobra jesteś.
    W takim razie do wtorku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kur... skasowało mi komentarz! Ale cóż, idą święta, więc będę cierpliwa i napisze następny raz.

      Wszystko mi się ogólnie podobało, no prócz zakończenia. Już się nie dziwię że Lena była taka zdenerwowana i po części zawiedziona ;p

      Chce, żebyś wiedziała, że... pozostawiłas mi w głowie istny mętlik i multum myśli oraz przypuszczeń, co się teraz stanie. I jak dobrze zrozumiałam, dowiemy się po świętach? Bo we wtorek shot będzie? ;*

      Ja też w sumie coś planuję dodać, ale zobaczymy jak to będzie z czasem i weną bo teraz zachciało mi się pisać głównie 'Powroty...' ;p

      I tak, Kochana, wiem czemu jesteś na mnie taka cięta i Ci się wcale, a wcale nie dziwię ;* bardzo mi się miło zrobiło, że to moje 'imię' i to na moja cześć wykorzystałaś ;) *ociera łezki ze wzruszenia *.

      Też Cię kocham ;* bardzo ;)
      Pozdrawiam!
      Twoja Inata.

      Usuń
    2. To nie miała być odpowiedź! Buu;(

      Usuń
    3. Przyłapałaś mnie. Strzeliłam focha, ale komu by się ciśnienie nie podniosło w takim przypadku? Człowiek czyta i czyta, a tu autorka kończy zdaniem: "...ale to co stało się chwilę potem, było bardziej niewiarygodne" i jeszcze informacja, że następny będzie shot. Jedno wielkie... dlaczego?!

      Usuń
    4. Ale ja chciałam dobrze ;-; Przepraszam ;-;

      Usuń
    5. My się Em , jakoś mega nie gniewamy, ale to serio irytujace ;)

      Budowalas napięcie tak dobrze, tak mocno, że aż serio nerwy puszczają ;p

      Usuń
  2. Muehheee jak mogłaś?!?!? W takim momencie?
    I teraz jest tylko pytanie czo się stanie...czy Sasu oberwie? A może Naru mu wybaczy, bo nadal go kocha??
    Awwwwww jak można?! I taq cię kocham :* <3 I to baaardzo o taq o
    < ( * ^ * ) >
    a nawet bardziej...(mam nadzieję że wyjdzie dobrze... Ludzie jarający się Ino i Skaurwą?! Jak taq można...i szkoda że nie ma dźwięku....Na prawde mu nie stanął?!?!? Powinny się wstydzić ^-^
    I teraz zaczyna się odliczanie byle do wtorku....
    Pozdrawiam
    //Hetani

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, jednak nie był to najlepszy pomysł, żeby z tym netem zamieszczać komentarze. No ale dobra. Zawsze można zacząć od nowa. :D Długość rozdziału jest dla mnie bez znaczenia, o ile coś się w nim wyjaśnia, tak, jak było to właśnie w tym przypadku. No może nie jest to dosłownie powiedziane wprost, ale, gdy tak się połączy kilka faktów w całość, wtedy sytuacja się rozjaśnia. Ale już nie będę pisać o moich domysłach, bo ty je najlepiej znasz. XD
      Trzymam kciuki za Sasuke. <3
      Pozdrawiam, TAT.

      Usuń
  4. W święta się odpoczywa. :D I normalnie też się odpoczywa. XD Ee... no zignoruj to ostatnie zdanie. Hmm, przecież to oczywiste, że jedzenie jest wszystkiemu winne i czemu by po prostu nie powarczeć na zupę? A nóż widelec, przejdzie, a zupie i tak przykro nie będzie. A nawet jeśli jedzenie nie jest winne, to zawsze ten powód można znaleźć.

    Nie zauważyłam, żeby rozdział był krótki, a przynajmniej mi to nie przeszkadzało, no nie na tyle, żeby narzekać. XD O. I dużo się w nim działo. W zasadzie to myślałam, że skończy się na tym, jak do Sasuke przyszedł nieznajomy gość. Wtedy faktycznie byłoby krótsze, no ale cóż. Bywa. XD

    I generalnie to ja wiem, że ty wiesz, że ja się domyślam, jak to dalej będzie. XD Cóż, mimo wszystko, gdzieś pomiędzy pomaganiem, sprzątaniem a odpoczynkiem, życzę ci wolnego czasu na pisanie.

    Pozdrawiam, Semiteraereht. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział droga autorko jest rewelacyjny, Naruto cały czas myśli o Sasuke, a Sasuke chce walczyć o Naruto no i ma po swojej stronie jego przyjaciół... mam nadzieję, że wyjdzie prawda o tamtym dniu na wierzch...
    droga autorko z okazji zbliżających się świąt, życzę Tobie aby te były radosne, spokojne, spędzone w miłej rodzinnej atmosferze...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim momencie ;-; mam to po tobie XD Rozdział bardzo mi się podoba :D już doczytałam aż tutaj od samego początku przez ten tydzień, aczkolwiek notka nie była krótka ;) Zapraszam na nową notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehh, już wczoraj był wtorek ;-; chcesz żebym wyłysiała?! Ehh ;C

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy