Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

sobota, 8 marca 2014

Gaijin III

No hej :D
Ten rozdział będzie jeszcze krótki, poza tym niezbyt dokładnie sprawdzony ^^" Po prostu przez cały tydzień leżałam w gorączce i tak wyszło :< Nie byłam w stanie spojrzeć w ekran XD Poza tym nie będę miała internetu przez miesiąc z powodu przeprowadzki, no ale dam sobie radę XD 
Enjoy! ;*
PS. Po tym rozdziale posypią się hejty xD
PS2. Rozdział wstawiony po raz drugi po oprawie :D

_____________________________

- Itachi! – wydarł się, kiedy wszedł do domu, jednak odpowiedziała mu cisza. – Świetnie – prychnął. – Wprost zajebiście!
Był wściekły, ponieważ zrobił z siebie prawdziwego idiotę, a to i tak nic nie dało. Księcia z bajki zachciało mu się zgrywać. To wszystko wina Suigetsu! Wyszło mu, zgadzanie się na głupie zakłady, a gdyby nie to, to przynajmniej miałby spokój. Wszedł do salonu i usiadł na kanapie, oddychając ciężko. Nie zrobił żadnego postępu. Znajdował się w tej samej czarnej dupie, co jeszcze wczoraj, podczas lunchu, a tkwił w tym nawet głębiej, jednak nie miał zamiaru odpuścić. Nie teraz, nie po tym, jak się do niego odezwał. Przełamał pierwsze lody, a było to dla niego trudne, aż sam się sobie dziwił, że dał radę. Po praniu mózgu, które zafundował mu ojciec, powinien iść się teraz powiesić. Zakrył twarz dłońmi. Musiał się uspokoić i ogarnąć! Wystarczy, że jego umysł uzna to, za zabawę kosztem Uzumakiego, a reszta przyjdzie sama. Już się wyłamywał. Po tym, jak się poczuł, gdy Hidan uderzył Uzumakiego, utwierdził się w przekonaniu, że nie był godny noszenia nazwiska Uchiha. Wstał i ruszył w stronę swojego pokoju, nie chcąc już o tym myśleć.

* * *

Nie mógł uwierzyć, że weekend minął tak szybko, jak również, że od „napaści” na Uzumakiego, nie widział swojego brata. Siedział całą niedzielę w domu, czekając na niego, a po starszym ani śladu. Tracił już powoli cierpliwość, jednak, na szczęście, Itachi pojawił się w poniedziałek pod szkołą. Sasuke podszedł do niego szybkim krokiem, mając w oczach mrożącą krew w żyłach chęć zabójstwa.
- Gdzie się szlajałeś? – warknął, przyciskając go do muru. – Śmierdzisz – stwierdził.
- Oj, pobalowaliśmy trochę z chłopakami – wzruszył ramionami. – Nawet fajną dupę wyrwałem. Chyba okazała się facetem, nie pamiętam, ale przyjemnie było – uśmiechnął się z tylko dla siebie znanego powodu. – No, a jak tam twoja księżniczka? – zapytał.
- Uciekła – odepchnął go. – Nasz plan nie wypalił, patafianie.
- Ej, bez takich – zrobił urażoną minę. – Uciekł, ale nie wyprze się tego, że mu pomogłeś. No nie wiem. Jest ci coś winien. Upomnij się o to tylko – powiedział i napił się wody. – O kurwa, ale mnie suszy.
Sasuke machnął na niego ręką i odwrócił się do Suigetsu, który szczerzył zęby jak głupi.
- I jak ci idzie zdobywanie gaijina? – zaśmiał się. – Jeszcze dzisiaj go nie widziałem, czyżbyś go zamordował?
- Z Uzumakim wszystko idzie jak z płatka –  uśmiechnął się wymuszenie.
- Na pewno – prychnął i skinął za jego plecy.
Uchiha spojrzał w tamto miejsce i zobaczył Uzumakiego, który stojąc do nich tyłem, rozmawiał z nauczycielem. Jak na razie był bezpieczny, choć Uchiha zobaczył miny niektórych chłopaków, które świadczyły o kolejnym głupim planie dokuczenia blondynowi. Westchnął, zdając sobie sprawę, że teraz będzie musiał do niego podejść. Poczekał, aż skończy rozmawiać i mając totalną pustkę w głowię, ruszył w jego stronę. Cała szkoła będzie świadkiem zderzenia dwóch różnych światów. Odetchnął jeszcze raz i kiedy już był trzy metry od niego, ktoś rzucił w chłopaka balonem z wodą. Uzumaki podskoczył ze zdziwienia, zaklął i ociekając wodą, zaczął iść w kierunku wejścia do szkoły.
- Hej! – krzyknął. – Naruto! – imię ledwo przeszło mu przez gardło. Nagle wszystkie śmiechy, wywołane napaścią na blondyna, ucichły. Uzumaki zatrzymał się, ale zaraz ponowił wędrówkę. – Zaczekaj! – zaczął biec w jego stronę. Dogonił go dopiero przy drzwiach do szkoły. Położył dłoń na jego ramieniu i zatrzymał go. Uzumaki skulił się, jakby oczekując uderzenia. Uchiha zdziwiła ta reakcja, ale po chwili przypomniał sobie, co Uzumaki przeżywał w szkole. – Nie bój się, nic ci nie zrobię –powiedział i zabrał rękę. Starał się być uprzejmy i o dziwo, wychodziło mu to.
Naruto odwrócił się, ukazując swoje oblicze. Sasuke był dość zaskoczony jego widokiem. Spodziewał się pulchnego kolesia, ukrywającego masę ciała pod luźnymi, powyciąganymi ciuchami, jednak twarz blondyna była smukła i długa. Uchihę zdziwiły też jego oczy, ukryte pod szkłami niedbale sklejonych okularów. Duże i czyste, niesamowicie lazurowe. Sasuke tak naprawdę nigdy takich nie widział. Gęste i długie rzęsy tworzyły wachlarz dookoła nich, a pełne usta dodawały mu seksapilu, choć Uchiha i tak niezbyt mógł go ocenić, posiadając niemalże znikomą wiedzę na temat urody ze wschodu. Styczność z ludźmi pokroju Naruto, miał jedynie w filmach i na tym starał się wzorować. Poza tym blizny na policzkach, były dość podejrzane. Niby nie wyglądały źle, ale pytanie, skąd się wzięły? Sasori nie miał więc racji. Uzumaki, mimo swojego wzrostu, wyglądał, jak zwyczajny Amerykanin, nawet widać, że pochodził z tych bardziej słonecznych stron. Może i był przystojniejszy od reszty facetów z ich szkoły, ale tutaj już tylko gust mógł rozstrzygnąć ten spór.
- Czego ode mnie chcesz? – zapytał niemalże szeptem i zadrżał. Wyraźnie marzł na tym wietrze.
- Em… Chodź, porozmawiamy w środku. – Otworzył mu drzwi i przepuścił go, samemu wchodząc do budynku.
Ich szkoła nie była jakoś specjalnie urokliwa. Ogólnie dyrektorzy skupiali się na tradycji, dlatego budynek był stary. Wyglądał w zasadzie jak zamek i tyle. Odpadający tynk sprawiał dziwne wrażenie. Może chcieli osiągnąć inny efekt, ale dla Sasuke była to rozpadająca się rudera.
Sasuke zamknął za sobą drzwi, ale spodziewał się, że i tak zaraz cała szkoła się tu zleci. Zapewne mieli nadzieję na nową sensację i bójkę, jednak on nie mógł go uderzyć, a może nawet nie chciał. Ten dzieciak wycierpiał dużo, poza tym Sasuke tak czy inaczej w przyszłości miał mu porządnie dać w kość. Raczej nie chciałby być na jego miejscu.
- Jesteś mi winien przysługę – powiedział i pochylił się lekko nad nim, kładąc rękę na ścianie za jego głową. – Gdyby nie ja, tamci nieźle by się tobą pobawili.
Naruto milczał uparcie, nie patrząc mu w oczy. Trzymał swoją niewielką, jak na chłopaka, dłoń na swetrze, który ściskał z całej siły.
- Słyszysz? – warknął, łapiąc go mocno za podbródek, przez co zmusił go do spojrzenia sobie w oczy.
- Ja… Nie wiem, co mogę zrobić – szepnął. – Nie mam pieniędzy.
- Tu nie chodzi o pieniądze. – Puścił go. – Po prostu pomóż mi w angielskim.
Naruto niepewnie pokiwał głową.
Za to Sasuke… Sasuke nie wiedział dlaczego to powiedział. Ten pomysł wpadł mu do głowy w jednej sekundzie i w zasadzie co innego miał wymyślić? Nie mógłby się z nim tak po prostu umówić. Chciał, by to wyszło od Naruto. By to jego uznano za geja. On miał go jedynie przelecieć, potraktować jak szmatę, wyśmiać i żyć z czystym sumieniem –przynajmniej w jego mniemaniu.
- J-jasne – mruknął Naruto. – Jeśli chce-esz – zagryzł wargę.
Sasuke zaśmiał się gardłowo. Miał go w garści. Poza tym chłopak był uległy. Ten zakład z pewnością będzie prosty jak drut. Odsunął się od niego i bez słowa ruszył korytarzem do sali, w której miał mieć zajęcia. Widział po minie blondyna, że ten zrozumiał, gdzie ma czekać po lekcjach.

* * *

Sasuke był dumny ze swojego osiągnięcia. Nawet bardzo. Zdążył już pochwalić się bratu, który śmiał się z niego, będąc ciekawym, gdzie oni się będą uczyć? Bo na pewno nie u nich w domu. Gdyby ojciec przyjechał, to byłoby straszne. Od razu połapałby się, że Naruto nie jest Japończykiem. Fugaku wyczuwał takich na kilometr, a na dwa unikał. Nawet, gdy trzeba było zawrzeć umowę z inną firmą, która nie była z Japonii, ich ojciec się w to nie mieszał. Wszystko robił za niego asystent, a i tak Uchiha chodził wściekły z tego powodu.
Szedł spokojnie, nie spiesząc się. Uzumaki musiał na niego czekać. Raczej nie sprzeciwiłby się mu, szczególnie, że to, dla blondyna, okazja na pobycie trochę czasu z elitą, a nie każdy miał taką przyjemność. Wydawało mu się nawet, że Naruto powinien być szczęśliwy. To zaszczyt zostać pierwszą osobą takiego kogoś jak on. Uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafił, widząc Uzumakiego przy swojej szafce. Podszedł do blondyna, a ten spojrzał na niego z wahaniem w oczach.
- To… Co teraz? – zapytał, odwracając wzrok.
- Będziesz mnie uczył, Młocie. Nie myśl, że jesteś w jakiś sposób lepszy, po prostu skoro urodziłeś się w Ameryce… Czaisz, o co mi chodzi? – Trzasnął szafką, którą otworzył, by zabrać resztę książek.
Naruto pokiwał bezmyślnie głową i pociągnął nosem. Wyglądało na to, że się przeziębił.
- Trzymaj swoje zarazki przy sobie – powiedział Sasuke z obrzydzeniem.
- Nie jestem chory – wybełkotał. – Mam uczulenie na pyłki, a w tej szkole…
- Nie obchodzi mnie to – przerwał mu. – Idziemy się uczyć i tyle.
- A-ale gdzie? – mruknął, patrząc na niego… ze złością?
Sasuke obrzucił go pogardliwym spojrzeniem i westchnął, bez słowa ruszając przed siebie. Pójdzie z tym frajerem do biblioteki. Tak będzie najlepiej, bo w zasadzie do bidula nie miał zamiaru wchodzić. Naruto, chcąc nie chcąc, zaczął iść za nim. Szli w milczeniu, a ten stan rzeczy przerywała jedynie czyjaś rozmowa. Co raz mijali jakiegoś ucznia, który w pojedynkę chyba nie był w stanie dokuczać blondynowi. Tak już jest… Tchórzostwo ludzi nie zna granic.
Doszli w końcu do biblioteki, która okazała się być otwarta jeszcze przez trzy godziny. Zajęli miejsce przy stoliku na końcu. Nawet bibliotekarkę zdziwiło towarzystwo Uzumakiego przy Sasuke. I Uchiha wcale jej, jak i innym, się nie dziwił, jednak wygrać musiał, a potrzebował do tego własnego poświęcenia.
- Em… - zaczął Naruto, kolejny raz unikając jego wzroku. Jakby coś ukrywał… - Od czego chcesz zacząć?
Sasuke zmrużył seksownie oczy i wyjął zeszyt.
- A ja wiem? – wzruszył ramionami. – To ty jesteś korepetytorem – spojrzał na niego ponaglająco.
Uzumaki westchnął i opróżnił swój plecak z książek. Zagryzł ołówek zębami i zaczął przeglądać strony, po czym chwycił następny podręcznik, najwyraźniej nic w poprzednim nie znajdując.
- Ale ja nie wiem, czego nie rozumiesz. Jakiegoś czasu? Tworzenia zdań? – pytał, wgapiając dalej oczy w kartki.
- Mhm – mruknął, patrząc na niego w skupieniu. Zastanawiał się, czy to, jak Naruto zachowywał się na co dzień, to nie maska? Może był inny? Może bał się otworzyć przed światem, tak, jak on sam? Zresztą, co go to obchodziło? – Nie rozumiem łączenia tego wszystkiego. Macie pojebany język.
- To prawda. Wolę japoński – szepnął i przewrócił szybko strony na właściwym temacie. – Ale jednak angielski jest prosty. Wystarczy poświęcić mu odrobinę czasu.
- Jaja sobie robisz? – prychnął. – Łatwo ci mówić, bo jesteś rodowitym Amerykaninem.
- Źle myślisz. – wybełkotał. – Japoński jest jednym z najtrudniejszych języków świata i ja jakoś się go nauczyłem. Nie uważasz, że to argument nie do podważenia?
- Zamknij się i tłumacz – warknął, zabijając go wzrokiem. Ten gnojek za dużo sobie pozwalał.– Nie byłeś taki pyskaty, jak ratowałem twoją dupę – uśmiechnął się chamsko.
Naruto wzruszył ramionami i sprawiał wrażenie, jakby jego słowa go nie dotknęły.
- Nie potrafię się bić, ani bronić –powiedział cicho. Wyglądał na przestraszonego, a jednocześnie pewnego siebie. Co ukrywał? – Używam mózgu, przeciwnie do was, mięśniaków – spojrzał na niego przelotnie.
Sasuke parsknął śmiechem, ale zaraz spoważniał.
– Mogę ci skopać dupę w każdej chwili, więc hamuj się ze swoimi nic nie wartymi słowami - zagroził mu, ignorując fakt, że powinien być miły.
Uzumaki wlepił w niego swoje lazurowe tęczówki. Mierzyli się wzrokiem. Sasuke miał ochotę odwrócić spojrzenie. Oczy blondyna go dekoncentrowały, jak i irytowały. Skubany miał w nich coś tak dziwnego, a jednocześnie ciekawego. Jakąś tajemnicę. Do tego wcale nie obawiał się mrożących krew w żyłach tęczówek Uchihy. Patrzył na niego pewnie, mimo tego, że nie miał z nim szans. Sasuke skupił się więc na jego słowach.
Naruto zaczął tłumaczyć. Chyba naprawdę chciał się odwdzięczyć Sasuke, ale mimo to, brunet mu przecież nie odpuści. Wszystko teraz musiało pójść gładko. Za miesiąc miał zaciągnąć go do łóżka, więc postanowił zmienić taktykę. Spojrzał na dłoń Naruto, która obejmowała ołówek, wyrysowując schemat zdania w czasie przeszłym. Niesamowite, ale rozumiał, o czym on do niego mówił. Uzumaki potrafił tłumaczyć.
Po dwóch godzinach, z których Sasuke skorzystał bardziej, niż z trzech lat nauki, wyszli ze szkoły. Naruto od razu ruszył w przeciwnym kierunku do Sasuke, a ten walczył chwilę ze sobą aż w końcu postanowił chwytać okazję. Podbiegł do niego i zrównał się z jego krokiem.
- Odprowadzę cię – oznajmił i już więcej nic się nie odezwał.
Naruto także nie był skory do rozmowy. Po prostu szli tak we dwóch ciemną ulicą, oświetloną jedynie przez blask latarni. Sasuke zastanawiał się, czy może nie zacząć jakiejś rozmowy, która z pewnością okazałaby się bezsensowną paplaniną. Na pewno mieli odmienne zainteresowania, a nie miał zamiaru słuchać o tych Uzumakiego. Przynajmniej na razie nie. Nie interesowało go to.
- To tutaj – mruknął Naruto w pewnym momencie i zatrzymał się.
Sasuke spojrzał na duży dom, różniący się od innych jedynie wielkością. Właściwie, to czego się spodziewał? Opuszczonego zamku na wzgórzu? Zadziwiła go jego własna głupota.
- Spoko – wzruszył ramionami, zaciskając wargi, by nie palnąć jakiejś gafy. Miał być miły, nie mógł sobie pozwolić na takie sytuacje, jak w bibliotece.
Naruto spojrzał na niego dziwnie, bo w sumie, jak miał się patrzeć? Cały czas Sasuke go olewał, aż nagle mu się odwidziało i go odprowadza.
- Em… Może spotkamy się jutro po szkole, hm? – zapytał niepewnie. Cóż, chwytał byka za rogi.
- Ta – mruknął bez przekonania. – To cześć. – Odwrócił się i zniknął w bramie.

Sasuke stał chwilę w miejscu. Tak, zdecydowanie dobrze się dzisiaj spisał.


10 komentarzy:

  1. Omg, omg, omg, OMG! Sasek wreszcie do niego zagadał po ludzku (nie licząc tego tam szarpanka za bródkę xD) Korepetycje w bibliotece mrr! Świetny rozdzialik! Mam nadzieję, że na nastepny nie będziemy musieli długo czekać ;) a tak btw... świetnie piszesz, podoba mi się Twój styl :D
    weny, weny i jeszcze raz weny!
    Pzdr, Toruś <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uchiha - chamski dupek z krwi i kości. Kiedy czytam jaki jest pusty i płytki to aż mnie mdli. I tacy ludzie na poważnie chodzą po świecie? Czasami wstyd mi za mój gatunek -.-
    Ale bosko go wykreowałaś skoro wzbudził we mnie taką reakcję xD Albo taki Naru, co niby cicha woda ale się stawia, ma stalowe, głębokie i przepiękne spojrzenie oraz charakterek ;3 Tylko błagam nie zrób z niego cherlaka z samej skóry i kości, może nie umieć się bić ani bronić, ale żeby miał chociaż trochę ciałka ;p Nie znoszę kiedy robią z niego chudą szczapę.

    Wszystko ogółem było okey, tylko jakieś taki krótkie się wydawało ;p
    Pozdrawiam i życzę weny =3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest! Moja reakcja na ten rozdzial, i zdziwienie moich znajomych w momecie kiedy w ogóle ich nie slucham, a oni zastanawiają się co ja robię. xD
    Wyczekiwalam tego rozdzialu już od dawna, dlatego jestem nim bardzo usatyswakcjonowana. :3
    Podoba mi się taki Naruto, jak to mówią cicha woda brzegi rwie. ^ ^
    Czekam na więcej i życzę dużo weny. :»

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilkusekundowy przejaw empatii w wykonaniu Saske...jestem pod wrażeniem xDD
    nie no, naprawdę mnie on irytuje w tym opowiadaniu. W sensie jego sposób myślenia. Idealnie wykreowałaś jego postać.
    Szkoda mi Naruto...ta szkoła jest pojebana.
    hmm...ujrzymy Gaarę w tym opku?
    jeśli chodzi o błędy to rzuciły mi się w oczy tylko przecinki i powtórzenia, na które musisz zwrócić uwagę. Piszesz coraz lepiej ;)

    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale, boskie i genialne....ta hejciki, no niby gdzie!?
    Podoba mi sie, i to bardzo pozniej jak wejd na komputer napisze jeszcze jeden komentarz, ale teraz mnie wyganiaja

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie hejty? Kobito! Jeden z lepszych rozdziałów!

    Ale teraz tak na serio. Nie było słodzenia i innych takich, i za to masz ode mnie duży plus. Baaaardzo się cieszę, że nie zakochali się w sobie przez jedno spojrzenie w oczy, nie było rzygania tęczą, a w szkole (zapewne) zachowali się jacyś hetero itp. Świetnie to zaczęłaś - nienawidzą się i tak na razie ma być xD. Ciekawi mnie jak rozwiniesz akcję...

    Sasuke to taaaki skurwysyn... no i bardzo dobrze! Taki Sasek jest najlepszy. Jak Sasuke nie jest draniem, to... po prostu nie może nazywać się Uchiha :D

    No i Itacz. GEJ XD

    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem co mam powiedzieć, bo nie mam pojęcia, co siedzi Ci w głowie. Niemniej wydaje mi się, że akcja dzieje się za szybko, oczekiwałabym dogłębniejszych opisów..

    Ogólnie, rozdział mi się naprawdę podobał, ale proszę dodaj opisy sytuacji, bardziej rozwijaj te opisy. Z utęsknieniem będę czekała na coś nowego, ale proszę, nie pędź tak ;)

    Całuję, Inata

    P. S. Sasuke nadal mi odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    rozdział jak i samo opowiadanie mi się bardzo podoba... Sasuke mnie wkurza, to jego myślenie, nie znoszę takich ludzi, no i Naruto niby cicha woda, a jednak... oby Naruto tak łatwo się jednak nie dał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie rozdział jeszcze krótki, wydaje mi się nawet, że jest krótszy od poprzednich. xD Ale to przez to, że mi się tak dobrze i przyjemnie ten tekst czyta! W końcu długo wyczekiwane opko. <3

    Jedyne, co mam ochotę powiedzieć (napisać), to mój Naru! <3 Wielbię go w tym opku i z każdym rozdziałem moje uwielbienie do niego wzrasta. No jest po prostu cudowny! I trzymam za niego kciuki, żeby się nie dał oszukać! Sasu za to wzbudza we mnie jedynie złość. Niech w końcu chłopak zmądrzeje i przestanie myśleć kartą kredytową.

    Także no, nie wiem, co by tu jeszcze powiedzieć. xD Nie mogę doczekać się ciągu dalszego oraz tego, jak chłopcy przekonają się do siebie, a to chyba będzie najtrudniejsze do zrobienia.
    Życzę weny oraz czasu na pisanie. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm, w pewnym sensie się cieszę z przebiegu akcji. Da się zauważyć, że brunetowi trochę jest szkoda blondyna? Coś w tym stylu, ale nie ma zamiaru tego pokazywać. Z drugiej strony, szkoda mi Naruto...znowu.
    Po prostu On jest okropnie traktowany. Nawet Uchiha Go tak traktuje, a nawet pomimo tego zakładu. Ech bibliotekarka? Serio? Nawet ona się zdziwiła ._.
    Normalnie bym zapytała "Czo tu się kurde dzieję?" Ale teraz uznajmy, że nic tu takiego nie napisałam. Bez sensu, nee?
    Głupi Uchiha, głupi zakład, głupi (ale zabawny) Itachi... (Nawet nie wie kogo przeleciał xD).

    Czytam dalej.

    Pozdrawiam, Ami-chan.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy