Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

sobota, 15 marca 2014

Gaijin IV

            Moją paplaninę znajdziecie pod rozdziałem xD
____________________________________

Siedział w swoim pokoju na łóżku. Jego wzrok utkwiony był w odbiciu lustra. Sasuke Uchiha pierwszy raz w życiu nie wiedział, w co ma się ubrać. Zastanawiał się czy wygląd ma tu coś do rzeczy? Przecież Uzumaki… Nie ważne. Po prostu założył mundurek. Westchnął, przeczesując włosy palcami. Dlaczego się denerwował? Chyba obawiał się, że Naruto wcale nie jest gejem, że wcale się w nim nie zakocha. Miałby wziąć go siłą? Przecież to byłby gwałt, a Sasuke nie chciał wylądować w więzieniu.
            Wyszedł z pokoju, chwytając po drodze swoją torbę. Nie miał zamiaru zjeść śniadania, nie mógłby w tym stanie niczego przełknąć. W drodze do szkoły nawet słowem nie odezwał się do Itachiego. Najważniejsza była dla niego rozgrywka. Czuł się jak na meczu. Jeden zły ruch i wszystko może się posypać, nie ma punktu. Musiał być miły, uwodzicielski, czarujący i rozmowny, a to za dużo, nawet jeśli dwie z tych cech miał we krwi. Ale Sasuke był dobrym zawodnikiem i wiedział, że podoła zadaniu. Wystarczyła mu dobra taktyka.
Wystukując rytm palcami, nucił jakiś stary przebój. W jego głowie panowała istna pustka. Taka czarna dziura, która pochłaniała każdą myśl.
Zabierasz go gdzieś? – zapytał Itachi, kiedy wjeżdżali na dziedziniec.
            Sasuke spojrzał na niego, jakby dopiero teraz zorientował się, że nie jest w samochodzie sam. Przeanalizował to pytanie. No właśnie. Po co on się z nim umówił?
Nie wiem – mruknął smętnie. – Nic już nie wiem. Nie potrafię podrywać.
            Itachi spojrzał na niego jak na idiotę i wybuchł śmiechem. W jego oczach zaczęły zbierać się łzy, więc zaparkował trochę koślawo. Przetarł twarz dłonią, uspokajając oddech. Sasuke patrzył na niego z niezrozumieniem. Co mu odbiło?
Sasuke, Sasuke – wypuścił powietrze z płuc, kręcą głową. – Jesteś Uchihą, a Uchiha nie muszą podrywać, a jeśli jednak zachodzi taka potrzeba, to działają instynktownie. – Położył mu dłoń na ramieniu. – Nie obrażaj go, uwierz, tyle wystarczy. A! I słuchaj. Tak, jeśli będzie chciał mówić, to nie przerywaj. Po prostu daj mu się wygadać.
            Sasuke zmrużył oczy. No jasne. Bo Uzumaki nagle zacznie opowiadać całą historię swojego życia. Prychnął i wyszedł z auta, trzaskając drzwiami. W dupie miał te „dobre” rady swojego brata.
            Ruszył zielonym trawnikiem w stronę drzwi wejściowych. Liczył, że na swojej drodze nie spotka Suigetsu, bo chyba by go udusił. Na razie musiał myśleć o swoim celu. Przybrał na twarz maskę obojętności. Najlepiej jest, gdy nie okazuje się ani entuzjazmu, ani niechęci. Rozejrzał się dyskretnie. Czuł się jak gepard na polowaniu. Chciał jak najszybciej schwytać ofiarę, a miał do tego sprzyjające warunki.
            Plac przed szkołą zaczął zapełniać się uczniami, którzy w mniejszych lub większych grupkach zajmowali miejsca na trawniku. Słońce dopiero co wschodziło, ale było dość ciepło, co nawet Sasuke ze spokojem mógł przyznać. Przyjemny wiatr robił za ten letni i mimo że to dopiero początek roku, ludzie nie mogli doczekać się przerwy wakacyjnej. Jak tu wytrzymać w szkole, kiedy masa kasy w kieszeni, a tropikalnych oraz ekskluzywnych miejsc tak dużo?
Naruto! – krzyknął nagle Sasuke, kiedy spostrzegł blond czuprynę, zmierzającą w stronę drzwi wejściowych. I znowu ta cisza, jakby ktoś powiedział coś zakazanego. – Zaczekaj! – Sasuke nie przejął się reakcją ludzi, bardziej zajęty był wgapianiem się w Uzumakiego, by ten przypadkiem mu nie umknął. Dogonił go dopiero przy sali od angielskiego. Złapał go za ramię i zatrzymał chłopaka, który niezbyt wyrywał się do ucieczki. Chyba zastosował taktykę zdechłego psa – nie wykonywał żadnych ruchów. – Dlaczego się nie zatrzymałeś?
            Uzumaki spojrzał na niego tymi swoimi lazurowymi oczami i wypuścił powietrze z płuc.
Przepraszam – mruknął, ale znów jego wzrok nie odzwierciedlał tego, co mówił. Nie wyrażały skruchy. Ich kolor ściemniał trochę, zmieniając lazur w ciemny błękit. – Mam ci coś wytłumaczyć, tak? No dobrze, tylko po lekcjach, bo…
Nie – przerwał mu i zabrał dłoń. – Nie, tylko… Umówiliśmy się, prawda?
            Naruto miał minę, jakby prowadził wewnętrzną walkę ze sobą. To otwierał usta, to je zamykał, aż w końcu powiedział:
- Jeśli chcesz…
            Obaj czuli się niezręcznie, co było wręcz namacalne. Sasuke chciał coś jeszcze powiedzieć, cokolwiek, ale nie potrafił. Nie wiedział, jak zacząć temat, nawet nie miał pojęcia o czym.
To… Po szkole, tak? – zapytał, starając się nie palnąć gafy. Bądź miły, powtarzał sobie w myślach. – Chciałbym… Chciałbym cię poznać – wydukał przez zaciśnięte gardło.
            Naruto zrobił wielkie oczy, ale po chwili odzyskał rezon.
Em… To fajnie – powiedział i obrzucając go podejrzliwym wzrokiem, minął jego osobę, wchodząc do sali.
            Sasuke zamrugał kilka razy powiekami. Czy on przypadkiem nie zachowywał się zbyt sztywno? Może powinien nad tym popracować? Z tym, że nie wiedział jak i to był problem, jednak miał nadzieję, że z czasem się przyzwyczai.

* * *

            Cały dzień zastanawiał się, gdzie mógłby zabrać Naruto. Było kilka opcji, ale najbardziej do gustu przypadło mu centrum handlowe. Pomyślał, że gdy blondyn zobaczy, że Sasuke nie wstydzi się z nim pokazać, to choć trochę mu zaufa. Układał sobie nawet przebieg ich rozmowy. Na lekcjach skupiał się jedynie na tematach, które mógłby ewentualnie poruszyć, a było z nimi krucho. Pogawędka o pogodzie raczej odpadała, przecież to szczyt głupoty. Czy zadawanie pytań jest dobre? Nie chciał, żeby wyglądało to na wywiad. Zagryzł wargę. Będzie dobrze, na pewno.
            Szedł korytarzem, a na jegotwarzy odmalowywał się wyraz szczerej obojętności. Był spokojny? Ani trochę. Bał się, że coś pójdzie nie tak, że powie coś, co wszystko zniszczy i ten niepokój go irytował. Nigdy tak się nie czuł. Już wolał nie myśleć, co by było, gdyby kiedykolwiek się zakochał. Ta wieczna niepewność by go dobijała.
            Sasuke już z daleka spostrzegł Naruto, który stał przy jego szafce. Czyżby miał deja vu? Czy tak miało być codziennie aż do dnia imprezy? Dzień w dzień będzie musiał się z nim spotykać? Westchnął cierpiętniczo. Przynajmniej lekcje mieli oddzielnie. To tylko miesiąc, mówił sobie w myślach.Krótki miesiąc.
Hej – przywitał się z nim, kiedy już do niego dotarł – z oporem, ale jednak. – Jesteś gotowy? – Uśmiechnął się wymuszenie, jednak zaraz się ogarnął i odchrząknął. Po minie blondyna widać było, że chyba zauważył jakże widoczną niechęć w wykrzywieniu warg Uchihy.
Tak… - powiedział niepewnie i rozejrzał się dyskretnie. Obawiał się czegoś? Może myślał, że Sasuke go wrabiał? Teoretycznie miałby wtedy dobre przeczucia. – Tak właściwie to… dlaczego to robisz? – Ton głos nie był już taki cichy. Przybrał na sile, jak i determinacji.
            Sasuke kolejny raz pomyślał, że ten blondas coś ukrywa. Po prostu było to tak cholernie wyczuwalne… Poza tym Uchiha się na tym znał. On dużo o tym wiedział. Sam, gdy się uśmiechał, a były to uśmiechy pełne kpiny, jego oczy nic nie wyrażały, bo na wszystko zlewał. Jednak Uzumaki… Z tych lazurowych tęczówek dało się wyczytać wiele, ale Sasuke nie potrafił tego zinterpretować. Nie znał go, nie wiedział jak się zachowuje.
Po prostu… Jak już mówiłem, chcę cię poznać – powiedział już pewniej. Rozluźniał się powoli. Przecież był Uchiha, a oni nigdy nie zawalali. Czym się stresować? – Wcześniej nie miałem odwagi podejść. – Nie mógł uwierzyć w to, co mówił! On nie miał odwagi zagadać?! On?! UchihaSasuke?! Odchrząknął. – Wydajesz się być ciekawą osobą.
Miałem tylko pomagać ci w angielskim – oznajmił, odsuwając się od niego. – To, że ty chcesz mnie poznać, nie oznacza, że ci na to pozwolę.
            Sasuke zdziwił się. Naprawdę, autentycznie tak, jak prawdziwy człowiek, jakby posiadał uczucia, a było to rzadko spotykane zjawisko. Nie spodziewał się takiego tekstu. Wszystkiego, ale nie tego! Czy on nie śnił? Niech ktoś go obudzi, bo tracił kontrolę. Tracił panowanie nad gaijinem.
Słucham? – warknął, zaciskając pięści. – A ktoś cię pytał o zdanie? – Położył swoją dłoń nad głową Uzumakiego, opierając się o ścianę. Zbliżył swoje usta do jego i cicho wyszeptał: - Wyjdziesz teraz ze mną i pójdziemy na kawę, rozumiesz? I będziesz zadowolony, tak?
            Naruto zacisnął usta w wąską kreskę. Zacięta mina wyrażała wszystko, naprawdę. Był wkurzony, a to mało. Wyglądał wprost jakby miał się na niego rzucić z pięściami. Uchiha zdążył już się zorientować w paru sprawach i zauważał te krótkie chwile, podczas których Naruto spinał się, a dłonie zaczynały mu drżeć. Wyglądało to na nerwicę, lecz Sasuke się tym nie przejmował, ponieważ po chwili Uzumaki odetchnął głęboko, owiewając wargi bruneta ciepłym oddechem. Zdawało się, że się uspokoił. Pokiwał głową i odwrócił od niego wzrok.
Cieszę się, że się rozumiemy – uśmiechnął się kpiąco. Może nie szło wszystko tak, jak chciał, jednak miał na niego sposoby. Oczywiście wiedział, że nie może wiecznie mu grozić. To było logiczne. Nawet największy naiwniak by mu po takich akcjach nie zaufał. A powiedzmy, że Sasuke był… zdesperowany.
            Wyszli ze szkoły. Słońce oślepiło ich swoimi promieniami. Uchiha zmrużył oczy  i spojrzał na Naruto, który szedł obok niego ze spuszczoną głową. Jego ręce schowane były w kieszeniach i kroczył lekko zgarbiony, przez co wydawał się jeszcze niższy niż zwykle. Sasuke westchnął cicho.
Ładną mamy pogodę, prawda? – zapytał, jednocześnie wyklinając się w myślach. Miał o tym nie gadać!
Taa… Ciepło i w ogóle – mruknął i znów zapadła cisza.
            Sasuke kolejny raz westchnął i również schował dłonie do kieszeni. Bił się chwilę z myślami aż w końcu powiedział to:
Czym się interesujesz? – udało mu się! Rzucił temat, nad którym zastanawiał się podczas lekcji angielskiego.
            Naruto spojrzał na niego. Wyjął dłoń ze spodni i przeczesał nią włosy.
Niczym – oznajmił, przenosząc wzrok na drogę przed sobą. – Tyle powinno ci wystarczyć.
            Uchiha nie dowiedział się wtedy o nim niczego, ale jednego był pewien. Miał ochotę go udusić! Tak! Zadźgać czymś i wrzucić do rowu. Chciał pójść do domu i o tym wszystkim zapomnieć, a tymczasem, co?! Kazano mu się z nim użerać, a w dodatku ten zaczął się stawiać! Sasuke już coraz bardziej tracił cierpliwość do tej nieszczęsnej osoby.
Jeśli nie chcesz, nie mów – wzruszył ramionami. – Chciałem ci podziękować za korki, bo dużo mi pomogły – oznajmił, stawiając nacisk na słowo „podziękować”.
            Uzumaki westchnął cicho, jakby go to wszystko męczyło.
Aha – mruknął i zmrużył oczy, ponieważ promienie Słońca stawały się naprawdę natrętne. – A nie mógłbyś po prostu dać mi spokoju? – zapytał, po dłuższej chwili milczenia.
Zostałem wychowany tak, a nie inaczej. Potrafię dziękować – powiedział z poważną miną.
Przecież nie masz za co. Jesteśmy już kwita. Ty mi pomogłeś, a ja tobie – spojrzał na niego z jakimś dziwnym wyrazem.
Dlaczego wszystko komplikujesz? – warknął Uchiha. – Zapraszam cię na kawę! Powinieneś się cieszyć, do cholery!
Och – wyrwało mu się. – A więc mam ci dziękować, o wielki panie i władco? – zironizował, unosząc swoją brew w górę. – To zaszczyt, rozumiem?
Tak, kurwa! – krzyknął, stając w miejscu. Gdyby jego onyksowe tęczówki mogły zabijać, Naruto już dawno pożegnałby się ze światem, ale, że Sasuke nie posiadał takiej mocy, postanowił krzyczeć. Zapomniał, że powinien być miły, że musiał wygrać zakład. Po prostu nie wytrzymał! Uzumaki zaczynał rujnować mu psychikę. Ta ciągła nieufność wszystko psuła! Naruto co raz się na niego dziwnie patrzył i stawiał opór. To było naprawdę trudne zadanie, a jeszcze wczoraj myślał, że pójdzie mu jak z płatka.
            Uzumaki uśmiechnął się dziwnie i ruszył dalej, nie patrząc na niego. Sasuke wahał się, czy biec za nim, w końcu zrobił to, uznając, że da radę jeszcze z nim wytrzymać. Najwidoczniej musiał poćwiczyć opanowanie.
Nie piję kawy – oznajmił Naruto. Na jego twarzy wciąż błąkał się uśmiech, jednak już zdecydowanie mniejszy. – Jedyne, co możesz mi postawić, to piwo – parsknął śmiechem i zdjął swoje okulary, przecierając szkiełka o sweter.
Dlaczego nie kupisz sobie nowych? – zapytał i skinął głową na taśmę, którą owinięte były oprawki.
Bo nie chcę, lubię je – wzruszył ramionami. – Poza tym wyglądam w nich jak totalny czubek – zaśmiał się.
            Sasuke uniósł brwi w totalnym zdziwieniu. Ani trochę nie rozumiał człowieka, który szedł obok niego. To, co mówił, jak się ubierał i zachowywał, było dziwne. Z kompletnego fajtłapy  jakiego widziano go w szkole, nagle stał się pewnym siebie… dupkiem. Uchiha miał wrażenie, że coś pominął.
Dlaczego przeprowadziłeś się do Japonii? – zapytał, po dokładnym przeanalizowaniu tej wypowiedzi, w końcu musiał być ostrożny.
A dlaczego, ty, mieszkasz w Japonii? – zaśmiał się.
Ponieważ się tutaj urodziłem – oznajmił, prostując się. Z czego, jak z czego, ale ze swojej narodowości był dumny.
No właśnie – westchnął i poprawił plecak na ramieniu.
            Uchiha tego nie skomentował. Nie chciał wyjść na idiotę, a odpowiedzi Uzumakiego były dość niejasne. Musiałby zacząć łączyć fakty, a nie miał ich za dużo. Nie spodziewał się, że Naruto będzie tak zagadkową osobą.
            Skręcili w stronę centrum, które było jednym z największych w Tokio. Jeszcze niedawno na miejscu tego nowoczesnego budynku, znajdował się piękny park, ale marketing zaczynał górować nad naturą. Sasuke nie miał do nikogo o to pretensji, choć czasami go to irytowało. Już niedługo zabraknie powietrza przez tę urbanizację. Chęć zarobienia dużych pieniędzy, nie była w jego środowisku nowością, więc zdążył przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy.
            Budynek był całkowicie oszklony. Nawet podłogi składały się z grubych płyt szklanych, przez co konstrukcja przypominała wielki szkielet. Najlepiej gmach wyglądał w nocy, gdy światła sklepów i kawiarni przebijały się zewnątrz. Jedyna wada toalety pod ziemią. Z samej góry, piątego piętra, trzeba było zjeżdżać poziom pod ziemię. Na szczęście windy sprawnie i dość szybko działały.
            Weszli do galerii. Sasuke, co dziwne, nie czuł się głupio, idąc z gaijinem ramię w ramię, w końcu dookoła, było więcej "obcych". Tylko w ich szkole i paru innych, panowały uprzedzenia, co do reszty świata. W rzeczywistości większa część populacji Japończyków, nie miała żadnych problemów z ludźmi zza granicy.
Znam tutaj świetny klub – oznajmił Uchiha i skinął głową na wielką reklamę, która wisiała parę metrów nad nimi.
Mi to bez różnicy. Piwo, to piwo powiedział i rozejrzał się dookoła.
No, to chodźmy westchnął zrezygnowany i ruszyli w kierunku ruchomych schodów. W ciszy przemierzyli trasę na ostatnie piętro, gdzie połowę jej powierzchni zajmowała dyskoteka. Uchiha podszedł do ochroniarza i skinął na niego głową, by ich przepuścił. Gdyby nie wtyki jego brata, zapewne nie mieliby szansy na dostanie się do środka, w końcu do pełnoletności brakowało im roku. Zajmij stolik, a ja zamówię.
Naruto bez słowa wykonał jego polecenie, siadając w kącie sali, gdzie było najciszej. Uchiha podszedł do baru i zamówił dwa piwa, po czym z kuflami udał się do miejsca zajmowanego przez Uzumakiego.
Dzięki Naruto uśmiechnął się, odbierając alkohol. Miło robi się z tobą interesy.
Co nie oznacza, że na tym nasza znajomość się zakończy oznajmił Uchiha, upijając łyk.
To zabrzmiało jak groźba zaśmiał się cicho.
Sasuke zmrużył oczy. Wciąż nie rozumiał sposobu bycia Naruto i obawiał się, że było to zbyt skomplikowane. Niby osoba cicha, spokojna, bezbronna i wystraszona w szkole, a poza jej murami zachowywał się całkowicie inaczej.
Raczej to ja powinienem bać się znajomości z tobą. Spojrzał na niego, opierając się wygodnie o oparcie krzesła.
Naruto uśmiechnął się tajemniczo i wlepił oczy gdzieś nad głowę Sasuke. Obserwował chwilę ludzi, tańczących na parkiecie i zapytał:
Bo jestem "obcym"?
Uchiha prychnął, nie mając zamiaru zaprzeczać.
Hm, więc po co to wszystko? - warknął z jadem w głosie. Brunet musiał przyznać, że Uzumaki potrafił być groźny, choć Sasuke to olewał, i dość zmienny, co zdarzało się co parę minut. Raz był nieśmiały, raz chamski, a raz wkurzony. Zachowywał się jakby miał schizofrenię.
Nie będę powtarzać tego samego trzeci raz prychnął, odgarniając grzywkę  z czoła.
Drań fuknął i wyglądało na to, że chyba się wkurzył.
Znowu zawaliłem, westchnął w myślach. Mój charakter bierze nade mną górę...
Więc... Jak to z tobą jest, co? zapytał, postanawiając zmienić temat.
Naruto nic się nie odzywał, uparcie patrząc się na kufel z piwem.
Sasuke właśnie w tamtym momencie zrozumiał, czego blondyn od niego oczekiwał. Przeprosiny... Na taki krok nie był jeszcze gotowy, niemniej wiedział, że musi poprawić mu humor, bo wszystko diabli wezmą.
Eee... A może jakbyś miał nowe ciuchy, to ludzie by przestali się tak ciebie czepiać? podsunął, mając nadzieję na pozytywne skutki swojego pomysłu.
Czy ty coś sugerujesz? syknął, a jego oczy znowu przybrały wyraz granatu.
              A więc zmieniają odcień w zależności od jego nastroju?, zdał sobie sprawę w myślach.
No nie wiem, ale jeśli chcesz, to mógłbym ci coś kupić... wypalił, uśmiechając się czarująco.
Uzumaki zacisnął pięści i wyglądał jakby wpadł w szał. W jednym momencie zerwał się z miejsca i z całej siły uderzył Sasuke prawym sierpowym między oczy. Uchiha nie spodziewając się takiego obrotu spraw, upadł wraz z krzesełkiem, łapiąc się za miejsce bólu. Ze zdziwieniem odkrył, że Naruto potrafił przywalić. Jęknął cicho i otworzył oczy, podnosząc się do siadu. Muzyka jakby przycichła, choć zapewne to jedynie aluzja, spowodowana ciosem. Rozejrzał się. Nie dość, że po Uzumakim nie było ani śladu, to w dodatku nikt nie przejął się jego nieszczęściem. Chyba że coś pominął i blondyna zabrała ochrona. Westchnął i wstał, poprawiając krzesło. Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze, mruknął w myślach i dopił piwo, mając nadzieję, że nie zostanie mu duży siniak na twarzy.

* * *

Uprzejmie tego nie skomentuję zaśmiał się Itachi, gdy Sasuke skończył opowiadać mu zdarzenie z centrum.
Ale ja chciałem mu tylko humor poprawić! krzyknął, zrywając się z kanapy.
A potraktowałeś go jak tanią dziwkę, na co masz jeszcze miesiąc uśmiechnął się kpiąco. Nie znasz się na facetach.
Ty się za to znasz prychnął i usiadł z powrotem. Wielki pan homo się znalazł.
Może nie homo wyszczerzył zęby. Ale skoro jestem bi, to wiem, czego facet potrzebuje.
W takim razie... Jak musisz, to mów westchnął.
Po prostu bądź sobą. Facet nie potrzebuje prezentów, tylko towarzystwa. Przestać lizać mu dupę zaśmiał się.
Sasuke zmrużył oczy. Nie lubił rad Itachiego, bo ten zawsze, gdy je wygłaszał, zachowywał się, jakby był alfą i omegą. Westchnął, jednak tym razem postanowił się go posłuchać. Wstał bez słowa, ruszając w stronę schodów.
I, Sasuke...! Jutro musisz pojechać metrem do szkoły powiedział, zanim młodszy zniknął na piętrze. Ja mam coś do załatwienia.
              Brunetowi wcale nie spodobała się ta informacja. Nienawidził jeździć środkami transportu publicznego, dlatego postanowił, że następnego dnia wstanie wcześniej i przejdzie się na piechotę.

* * *

              Gwar, panujący w metrze był nie do zniesienia. Tak... Sasuke zaspał. Z tego, co się zorientował, zapomniał nastawić budzik, a zawsze miał dobrą pamięć! Gdyby nie sprawa z Naruto, zapewne nie musiałby teraz męczyć się z tymi ludźmi, którzy z każdej strony się o niego opierali! W pojeździe było ciasno i ogólnie śmierdziało, a on...
              Jestem Uchihą, co ja tu robię?, warknął w myślach, starając się nabrać choć trochę świeżego powietrza, niestety z marnym skutkiem. Westchnął cierpiętniczo. Przynajmniej metro było szybkie.
              Śmiechy przerwały ciszę, panującą w wagonie. Dwóch nastolatków stanęło naprzeciwko Sasuke przy oknie. Uchiha przez chwilę miał wrażenie, że zna jednego z nich, jednak szybko zrezygnował z tej myśli.
Ej zaśmiał się wysoki szatyn, szturchając swojego kumpla, który szczerzył do niego zęby jak głupi. Czy Sasuke miał halucynacje, czy ten blondyn miał blizny na policzkach?! Będziesz grzeczny? zapytał, starając się zachować powagę.
Będę! krzyknął i przyłożył dłoń do serca.
              Nie, pomyślał Sasuke. To niemożliwe.
             Przecież ten chłopak ubrany był całkiem nieźle! Poza tym nie miał okularów. Uchiha na pewno się mylił. Na pewno.
Dobrze szatyn pokiwał głową i nagle obaj wybuchli śmiechem.
              Maszyna zatrzymała się na właściwym przystanku, lecz Sasuke nie był w stanie się ruszyć. Patrzył wciąż na blondyna, a ludzie zaczęli się przepychać.
Nie zapomnij swojego sweterka wyższy chłopak niemalże płakał. Spotkamy się tam, gdzie zawsze.
              Blondyn pokiwał głową, a zaraz po tym... włożył okulary! To był Naruto! Gaijin ubrał się jeszcze w tę swoją nieodłączną szmatę i pożegnał się z kumplem, wychodząc z pojazdu.
              A Sasuke pojechał dalej. Siedział i patrzył na szatyna z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Co to wszystko miało znaczyć?! Miał pustkę w głowie, bo to było najdziwniejsze, co go w życiu spotkało...

* * *

            Uchiha nie miał zamiaru iść dzisiaj do szkoły. Nie chciał patrzeć na Uzumakiego. On... Kim tak naprawdę był? Dlaczego grał? Jaki miał interes w tej całej szopce?! Pytanie rodziło pytanie. Sasuke poczuł się jak idiota. Naruto po prostu nim manipulował! To dlatego co rusz zmieniały mu się humory. Po prostu grał.
Zabiję go warknął, siedząc w kącie jakiejś kawiarni. Już nie będzie taki miły. Załatwi go sobie siłą, jeśli będzie się stawiał. Chociaż gdyby tak się wkręcić do jego towarzystwa? Może coś krył i nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział? Chciałby mieć na niego jeszcze jednego haka, to byłoby piękne. Zniszczyłby go już do końca. Nie zostałoby już śladu po Naruto Uzumakim. Jak teraz był zwykłą szmatą, pomiataną przez wszystkich, tak niedługo nie byłby warty nawet tego... Uśmiechnął się. On to miał cudowne pomysły.
_______________________________
No i jak odczucia? :D Mam nadzieję, że już lepiej z interpunkcją x.x
~Yuuki. – Nie wiem jak długo patrzyłam na Twój awatar, zanim postanowiłam go powiększyć. I taki loading. To mój mąż! <3 I tak wbijam na Twój profil i takie „OMG! Sixth Guns!” Moja krew ;-;
~Megu-nyan – Itachi nie GEJ, tylko BI xD I ograniczyłam ich, uwierz xD
~Inata-chan – Ale wiesz, że opisy są złe? xD Staram się, ale to trudne xD Nie lubię ich :<
            Oczywiście zapraszam do komentowania, bo to wzmacnia moją wenę! Także do następnej notki! ;*

41 komentarzy:

  1. Omg! Ten rozdzial jest chyba najlepszym w tym opowiadaniu! Naprawdę! Tyle akcji, opisow miejsc i ta jeszcze dziwna tajemnica Naruto ahhh idealnie ci to wyszlo! Gratki wielkie Sasuke nie stracil swojego charakteru, a Naruto mnie bardzo pozytywnie zaskoczyl, nie spodziewalam się tego! Ahhh Emiko co tam się jeszcze kryje w twojej glowie ?! Kooocham to opo i czekam na wiecej! *o*

    Na koniec chcialabym cie bardzo przeprosic za ostatnie zaniedbanie się w komentarzach. Oczywiscie na biezaco sledzilam twojego bloga, ale bylam zbyt leniwa by komentowac. Bardzo cie kocham, pozdrawiam i obys dalej pisala tak jak teraz! Weny!! <3

    Mini

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dzięki mnie, Mini! Ja Emiko napastowałam o te opisy i długość rozdziału ! ;) nie ma za co dziękować ;D
      Ja, moja droga Nee-chan, napisze stosowny komentarz póżniej, ale już Cię chwalę za opisy!
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
    2. Ooo to Inatka świetna robota naprawdę, teraz o wiele lepiej się czyta dany rozdział ;) długość również mnie zadowala, także brawo Inata jesteś genialna <3

      Mini

      Usuń
  2. Awawawawawawawawqwa bardzooooo~ mi się podoba :D
    NorLAMNIE sie zakochałam :D
    A ty narzekałaś, że hejty będo :D
    Poprawiłaś mi humorek :D
    I to bardzo :D
    (Nieee bo nikt tego nie widzi -,-)
    :D
    Powodzenia i wytrwałości w dalszej pracy

    Hetani <3


    (A żeś się rozpisała -,-)
    Cii nikt nie zauważy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Naruto jak izaya normalnie XD czekam na więcej
    wyjebista

    OdpowiedzUsuń
  4. Wowowowow... No to pojechałaś...

    Zdecydowanie najlepszy rozdział. Cud miód malina. Serio. To tak, jakbyś zmieniła swój styl pisania w ciągu jednego tygodnia. Przyznam, że to całkiem imponujące.

    Błędów prawie w ogóle, fabularnie bardzo mi się spodobało, ogółem mówiąc - świetnie. No, i zainteresowałaś mnie tym Naruciakiem... Może on też ma jakiś zakład? Albo jest tajniakiem i okaże się, że tak naprawdę ma 30 lat oraz dwójkę niepełnosprawnych dzieci? Dobra, zmyślam xD.

    Itacz. Bi! Jak dobrze :). I cieszę się z tych bohaterów, których postanowiłaś pozostawić hetero (hmmm... To zdanie jakoś dziwnie brzmi).

    Pozdrawiam i życzę dużo weny! Więcej takich rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię chrzan,a tak w ogóle rzygam tęczą. Uwielbiam Cię, wielbię Twoją twórczość no lofff. Szkoda, że tak mało piszesz o boskich oczach Naruciaka, no. przecież są pikne. Trzeba to ukazać. Powinni się też już całować, bo przecież byli w knajpie i Sasek postawił blondynowi piwo. Takie coś zobowiązuje, chociaż mogliby też zwiedzić łazienki. Kabiny są takie przytulne... No tego braków buziaków Ci nie wybaczę, jest mi smutno i źle. Seee you, lofciam i czekam na next
    ^Ostra

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha... nie. Rozbawiłaś mnie. Nie sądziłam, że usłyszę większą bzdurę... Przepraszam, może w tym temacie się nie znam, ale najwyraźniej Ty także.
    "A więc zmieniają odcień w zależności od jego nastroju?, zdał sobie sprawę w myślach."
    Ekhem, cytując: "Czy oczy mogą zmienić swój odcień, kolor? Raczej nie, z pewnością nie w ciągu 1 dnia. Kiedy źrenica jest duża - oznacza to, że tęczówka kurczy się. Wtedy może być trochę ciemniejsza - ziarenka pigmentu leżą bliżej siebie. Wrażenie koloru zależy od oświetlenia (które zmienia się w różnych porach dnia i roku), od koloru twarzy (puder, opalenizna), od koloru ubrania, włosów. Ale sam kolor się nie zmienia. Wyjątki: dzieci rodzą się z jasnymi oczami - dopiero później ciemnieją (zaczyna być produkowany pigment), czasem lekko w czasie ciąży (pod wpływem hormonów). Ludzie i zwierzęta mają wiele fenotypowych możliwych kolorów oczu. U ludzi są one zależne od zmiennych proporcji eumelaniny produkowanej przez melanocyty w tęczówce"

    Em, więc nie wydaje mi się, żeby Naruto z tych swoich lazurowych ocząt, w przeciągu kilku sekund, nagle przeobraził sobie je w granatowe. Jeden stopień ciemniejsze - ok, ale "wyraz granatu"? Chyba, że zawsze w kieszeni spodni nosi wyłupaną parę granatowych oczu i podmienia je sobie w zależności od tego 'widzi-mi-się'.

    Kolejna sprawa...
    "W jednym momencie zerwał się z miejsca i z całej siły uderzył Sasuke prawym sierpowym między oczy"
    Och Boże, naprawdę? Dziąbulku, jak można sierpowym, który kieruje się na policzek, szczękę, ogółem na bok głowy, przywalić między oczy? Z tego co wiem, Naruto siedział naprzeciwko Sasuke, więc dosyć wątpliwa jest kwestia jego zajebistego wyrazu swojej determinacji i złości. Chyba chodziło Ci o "prostego". Chociaż, gdyby Sasuke byłby obrócony o 90 stopniu w stronę wewnętrzną do Naruto (czyli gdyby był prostopadle do Naruto), to miałoby jakiś sens. Ale w tym wykonaniu nie ma.

    Rozumiem, opowiadanie opowiadaniem, ale to tworzy już ewolucje ręczne i istną chorobę oczodołu (tzn. wytrzeszcz gałki ocznej), by można było bez przeszkód wyjmować sobie gałki i zastępować je innymi.
    Hehe, takie malutkie, niby banalne błędy, ale jak uczepiają się człowieka. Kochana, pamiętaj, że skoro tworzysz akcję w rzeczywistym świecie, musisz zachować wszystkie jego aspekty i ustalenia. Psy nagle nie zaczną latać za pomocą turbo-durbo odjechanych ogonów jak helikoptery. No, a oczy nie zaczną strajku i nie powyłażą na ulicę. Ale to już hiperbola.

    Tak, jak najbardziej Twój styl pisania się zmienił. Tak, na początku może i yaoi było dla Ciebie zakładem cukierniczym, ale najwyraźniej budzisz się z tego cukrowego letargu. Tak, to hipokryzja. Nie powiem, ja też się z tego letargu wybudzam(tak, to czasownik niedokonany), co chyba po mnie widać. A po Tobie dopiero zaczyna. Ale wiesz, to dopiero początek tej drogi, a my jakoś musimy dać radę.

    Opowiadanie nie jest złe. Jest ciekawe, nie powiem, przyjemnie się je czyta. Postać Naruto nie jest w żadnym stopniu dla mnie zaskakująca, czy ciekawa. Nie zaciekawiłaś mnie nim, chociaż niektóre wątki są naprawdę bardzo dopracowane i rozwinięte. I czekaj, jak to było? " Zachowywał się jakby miał schizofrenię." Chodzi tutaj o tak zwane “rozdwojenie jaźni”, gdzie osoba chora co innego odczuwa, co innego myśli i jeszcze co innego mówi. "W związku z tymi objawami osoby mają problemy społeczne kończące się w skrajnych przypadkach całkowitym wykluczeniem, długotrwałym bezrobociem czy nawet bezdomnością." Sasuke tylko na podstawie faktu, że Naruto udaje kogoś, kim nie jest, posądza go o schizofrenie? Albo musi mieć jaja, albo zamiast mózgu breję.
    Opisy zachęcają do zagłębiania się w lekturze, naprawdę bardzo dobrze idzie Ci opisywanie otoczenia, ubrań, czy zmian emocji na twarzy. Czy co. Postać Sasuke podoba mi się, chociaż nie myśli on jak Uchiha. Bardziej jak zakompleksiony despota, z przejawami demencji lub heteryzmu. No, ale to tak w przybliżeniu c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Insynuujesz, układając coś, co do końca nie wychodzi od Ciebie, a przez wpływy innych. Można to nazwać głupotą, inni powiedzą na to przyjmowanie krytyki i usilne zalecanie się do nich, a kompletny cynik powiedział by Ci, że gdyby Twoją próżność można by było zamienić na chleb, to nie było by głodu na Ziemi. Ale ja na szczęście tak nie mówię. W ogóle.

      No, chociaż Naruto stawia się temu niedorozwojowi, z przejawami wczesnego surrealistycznego życia Tak, chodzi mi o Sasuke.
      No i patrz, w końcu zastawiłam u Ciebie komentarz! Och, spodziewaj się mnie tu częściej, bo tym opowiadaniem chyba już mnie nie zaskoczysz; lubię monotonie. Chociaż próbuj, może się mylę, ale wiedz, że lubię zmieniać zdania; za jednym razem coś jest dla mnie szokujące, a za drugim mogę obok tego czegoś jawnie przejść, ignorując je doszczętnie. Czyżbym miała kompleksy?

      Pozdrawiam, czekaj na mnie (spotkamy się na wizycie u terapeuty...)

      Usuń
    2. No patrz! Ja rozbawiłam Ciebie rozdziałem, a Ty mnie swoim komentarzem! Niesamowite, co?
      Zmiana koloru jego tęczówek Cię rozśmieszyła, tak? No cóż, tak się składa, że ja, wybierając kierunek biologiczno-chemiczny, mam jakieś pojęcie na ten temat. I nie chcę Cię martwić, ale najwyraźniej Twoje oko wspaniałego krytyka, pominęło dość istotny fakt – zdanie o zmianie koloru tęczówki Naruto, wypowiedział Sasuke w myślach, a wiesz, co to oznacza? Otóż moja Droga, Sasuke, jako facet, wcale nie ma obowiązku znania nazw różnych odcieni niebieskiego, dlatego prostacko mógł nazwać ten kolor granatem, dodam, że w klubie nie jest zbyt jasno. Sama napisałaś, że delikatna zamiana odcienia jest możliwa. Poza tym chciałabym zauważyć, że nie ja pierwsza i nie ostatnia, opisałam tak te cudowne oczy Naruto. A, że to moje opowiadanie, to uważam, że także i moje brednie, które czasami pisze się celowo, szczególnie, kiedy wypowiada je niezorientowany w pewnych sprawach bohater.
      Co do prawego sierpowego, który również tak mocno Cię poruszył. Może to i mój błąd, że nie opisałam dokładnie jak Naruto siedział, ale uwierz, że termin jest użyty poprawnie. Nie wiem, jak Ci wytłumaczyć, w jakiej pozycji Naruciak siedział, bo zabrzmi to głupio, jednak czasami jest tak, że facet siedzi dość luzacko. Nie będę się tłumaczyła, bo faktycznie pominęłam ten moment, kiedy powinnam to opisać dokładniej. Zaczynam rozumieć, dlaczego Inata burzyła się za brak szczegółowych opisów. Jako Czytelnik mogłaś to tak odebrać.
      Kolejna sprawa ze schizofrenią. No i znów powracam do tego, co myśli Sasuke. Ja tylko opisałam jego odczucia. Sasuke wcale nie musi znać się na chorobach, a że nazwa ta krąży wśród ludzi, którzy niewiele mają styczności z medycyną i interpretują to słowo, najprościej, jak mogą, użyłam go celowo. Nie jeden raz spotkałam się z takim przypadkiem. I tutaj kolejny raz podkreślam, że Sasuke nie jest lekarzem i ma prawo zachowywać się choć trochę jak prosty człowiek.
      Sasuke nie zachowuje się jak Uchiha? Aha, więc znasz ich osobiście, czy może wywnioskowałaś jak oni się zachowują z kilku retrospekcji w anime, bo nie rozumiem? I znowu muszę napisać, to o czym wyraźnie zapominasz. Ekchem… To MOJE opowiadanie i MOJA kreacja postaci.
      Nie wychodzi ode mnie? Masz na myśli, że pokierowałam się komentarzami spod pierwszego rozdziału? Teraz naprawdę mnie zaskoczyłaś! Nie sądziłam, że jesteś AŻ tak genialna i czytasz ludziom w myślach! Na odległość w dodatku! No naprawdę, zadziwiasz. Fajnie wiedzieć, że zmieniłam fabułę pod czytelników. Ale tak serio, to możesz mi wytłumaczyć, skąd pomysł, że tak zrobiłam, hm? Od początku do końca poprowadzę to opowiadanie tak, jak chciałam. W żadnym stopniu nie kieruję się krytyką, chyba że dotyczy ona strony merytorycznej tekstu , ortografii oraz interpunkcji.
      Nie zaskoczę Cię opowiadaniem? Tego nigdy się nie dowiem, bo to, co napiszesz w komentarzu, może być całkiem odmienne od tego, co myślisz. I chyba nie sądzisz, że będę pisała pod Twój gust, aby Ci się podobało? Nie mam zamiaru próbować zaciekawić Cię tym tekstem i jeśli coś Ci się wielce nie spodoba, to łaskawie przestań czytać, ponieważ nikt Cię do tego nie zmusza.
      I tak, chyba masz kompleksy. Zauważyłam, że próbujesz odgrywać dorosłą, ale uwierz mi - poznanie paru trudnych słówek, nie czyni Cię niewiadomo kim. Poza tym, skoro obracasz się w środowisku yaoi, powinnaś wiedzieć, że pisząc tak wyniośle raczej nie będziesz uważana za kogoś wspaniałego, a po prostu śmiesznego. Do tego, fakt, że potrafisz użyć paru słów właściwie, nie mianuje Cię idealną pisarką i znawcą w tym temacie, także powstrzymaj się od krytyki, bo na to jest jeszcze za wcześnie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Och, naprawdę? Popełniasz teraz właśnie dosyć poważne nadciągnięcie. Skoro opisałaś tu Sasuke jako kompletnego prymitywa, który nie umie odróżnić granatu od niebieskiego, czy tam lazuru, to jakim cudem, na początku opisywał te oczy jako lezurowe? Czyli jakimś cudem umie odróżniać kolory. A tym samym, raczej nie mógłby pomylić granatu z jasnym niebieskim. A tak w ogóle, da się pomylić te dwa kolory?
      Nie można było po prostu napisać, że dał mu w twarz? Albo w policzek? Ominęłabyś tą jakże ciekawą konwersację na temat, czy dobrze użyłaś tego terminu. W czym jak w czym, ale w dawaniu w mordę to ja się znam. Sierpowy zakręca się do środka, do wewnątrz, lecąc delikatnie po łuku.
      Nie musi się znać na chorobach, to akurat jest jasne. Jednak musiałby mieć jakiekolwiek pojęcie czym ta choroba się charakteryzuje. A pomijając fakt, że osoba, nie umiejąca odróżnić niebieskiego od granatu, ma się wypowiadać na temat schizofrenii jest dosyć niedopracowana.
      Och, kochana, naprawdę? Myślisz, że Uchiha na pewno pozwolił by dać sobie w pysk? Rozumiem, element zaskoczenia i wgl, ale ja nawet to zauważyłam. Ten Sasuke, którego tu wykreowałaś nijako ma się do "drania". Czyli do skurwysyna jakich mało. Chociaż nie, na początku zachowywał się tak, co muszę przyznać. To raczej dobrze, że stworzyłaś kogoś nowego i nazwałaś go Sasuke, ale ponieś tego konsekwencje. Sasuke w oczach większości nie zaprzątałby sobie głowy takimi tandetnymi sztuczkami poderwania blondyna.
      Ekhem? Że przepraszam? Genialna? Kochana, to twoje wyobrażenie tego, jaka jestem. Moje prawdziwe 'ja' może być zupełnie inne, choć i tak próbuję się częściowo odsłonić w Internecie. Tworząc coś w rodzaju iluzji, którą na mnie rzucasz, nie widzisz tego, i nie potrafisz widzieć tego, kim jestem. Ciężko jest to zrobić, bo to niewykonalne.
      Wiesz, może nie zmieniłaś fabuły pod czytelników, ale na pewno poprzez ich sugestie nie stworzyłaś Naruto takiego, jakim chciałaś na początku. Na walentynkowy one-shot, czy tam ostatni, zrobiłaś z Naruto niezdecydowanego kolesia, myślącego jedną częścią ciała. Niektórym się to nie podobało, więc kogo teraz stworzyłaś? Naruto, który nie będzie ciotą.
      Dorosłą? Proszę Cię, ja nawet mam świadomość tego, że jestem gówniarą. Kompleksy ma każdy. Trudne słówka? To dopiero nic. Posługiwanie się nimi w odpowiednim momencie i kontekście zdania to dopiero coś! I tutaj widać wielką przepaść między nami. Ja piszę "wyniośle", gdybym w ogóle tak umiała, nie bojąc się tego, że będę postrzegana w czyiś oczach za śmieszną. Dla mnie, osoby, która najbardziej nienawidzi tego, co pisze, nie ma znaczenia to, czy kogoś będę rozśmieszać. To w moich oczach jestem taka, jaką jestem. Inni zawsze się mylą. Już to kiedyś pisałam. Powtórzę. Krytyka krytyką, zaginanie rzeczywistości to zupełnie inny poziom.
      I znów. Skąd do Twojej głowy przychodzi myśl, że jestem idealną pisarką? To w TWOJEJ głowie na taką wyglądam, ja, czy inne postronne osoby widzą co robię dobrze, źle czy fatalnie.

      Usuń
    4. Och i kto nie przyjmuje krytyki? Sorry, ale czy to nie jest śmieszne? Wystarczy parę uwag, tak naprawdę drobnych i napisanych przez "dorosłą", że reagujesz od razu besztając mnie jako osobę? Nie wiem, czy widzisz, ale w swoim komentarzu bardzo często nawiązywałaś do mojej skromnej osoby. Ubliżałaś mi, czego ja wcześniej nie zrobiłam. Jakoś nie wydaje mi się, by doczepienie się do treści rozdziału można uznać za krytykę, a po prostu czepialstwo. Więcej dystansu do siebie, dziewczyno! Przecież nie wypowiedziałam się niczym w stylu "Jebana suka, co Ty właściwie piszesz, chujowo to robisz! Lepiej przestań!". Przyczepiłam się do treści, bo raczej do stylu nie mogę, bo jest dobry.
      Pisałaś wcześniej, że umiesz przyjąć krytykę. Teraz widzę, że jednak nie. I to, że napisałam niepochlebną opinię, czy wytknęłam Ci treść, która dla mnie była błędna, nie oznacza, że nie mogę się nad niczym wypowiadać. Emiko, ty nie wiesz ile ja mam lat, a wypowiadasz się o mnie jakbyś wiedziała, kim jestem. Może jestem starym pedofilem, robiącym sobie dobrze patrząc na Twoje wywody?
      To już jest zapisane w ludzkim zachowaniu. Ktoś wypomni Ci coś, od razu przechodzisz do kontrataku, a że nie masz niczego na potwierdzenie swojej racji, to najeżdżasz na komentującego. Dowód?
      "Nie sądziłam, że jesteś AŻ tak genialna" "Zauważyłam, że próbujesz odgrywać dorosłą, ale uwierz mi" "nie mianuje Cię idealną pisarką i znawcą w tym temacie" "że pisząc tak wyniośle raczej nie będziesz uważana za kogoś wspaniałego, a po prostu śmiesznego"
      Och, dziąbdziolku, naprawdę? Nie podważyłam ani Twojej twórczości, ale jakże realistyczne fakty świata rzeczywistego. Bo czy miałoby jakikolwiek sens podważanie tej twórczości, skoro jej i tak nie zmienisz?
      Och, pisać pod mnie? Przepraszam, ale chyba nawet byś nie dała rady. Nie, że podważam Twoje możliwości, ale ja mam nieco upodobania.
      Czytam to, bo mam takie prawo i możliwość. Niestety, ale mogę także i komentować. I chyba się nie zrozumiałyśmy. Po części, mój komentarz był komplementem. Domyś się o co w nim chodziło.
      " i jeśli coś Ci się wielce nie spodoba, to łaskawie przestań czytać, ponieważ nikt Cię do tego nie zmusza."
      Czy myślisz, że gdyby coś mi się nie spodobało, poświęcałabym swój czas na komentowanie tego. Nie myśl, że nic mi się nie podobało. Po prostu widać, że Twoje ego od tych wszystkich pochlebnych komentarzy jest już większe od IQ i nie trzeba pisać tego wszystkiego dwa razy. Naprawdę, nie mam ochoty wywlekać zalet twego opowiadania na wierzch, kiedy wszyscy je widzą i TY również. Dystansu, serio.
      Muszę chyba komentować częściej i tym razem wszystko, bo zostaje zbyt dużo niedomówień...

      Usuń
    5. Łaa! Kobiety! Nie lubię się wtrącać, ale zaraz się tu pożrecie...

      Żadnej z Was bronić nie będę, ale również nie pozostanę neutralna. Kiedyś już pisałam, że internet to dziwne miejsce - jak olewasz krytykę, to uważają, że masz wszystko w dupie, za to kiedy odpowiadasz zbyt pochopnie, agresywnie itp., to jesteś przewrażliwiona. Najlepiej jest znaleźć złoty środek, i tego Ci właśnie życzę, Emiko, bo, no cóż, nie popisałaś się tutaj zbytnio... ubliżanie komukolwiek z pewnością nie jest najlepszym rozwiązaniem. Kaju, pewnie później już zauważyłaś (lub nie), że dalsza konwersacja jest bezcelowa, więc również nie musiałaś dolewać oliwy do ognia.

      Wiem, wiem, zaraz pewnie będzie "po co wtykasz nos w nieswoje sprawy?", ale blogosfera powinna być przyjazna, a i pisanie jest dla przyjemności, nie dla stresów. Także apeluję o spokój, dziewczyny, bo to naprawdę nie ma sensu :).

      Usuń
    6. Zazwyczaj tego nie robię, ale pozwolę sobie wyrazić moje zdanie na ten temat... Zdaję sobie sprawę, że praktycznie nie komentuję bloga Emiko (zostawiłam tu jeden komentarz i to nie na temat), ale myślę, że "Mroczny pakt" zobowiązuje mnie do skomentowania.
      Zacznę od tego, że zgadzam się z Kają Jelonek w sprawie uderzenia w twarz. Tutaj Emiko napisała, że faktycznie źle opisała sytuację. I tu powinniśmy przestać zgłębiać się w ten temat. Jednak Kaja napisała, że "zna się na tym" oraz dodała dokładny opis, który obrazuje, jak powinien zostać oddany cios w twarz. Wydaje mi się, że było to całkowicie zbędne i niemiłe... Przecież Emiko przyznała się do błędu, po co to jej aż tak wytykać?
      Następnie... ten cały "wyraz błękitu". Osobiście uważam, że brzmi to trochę dziwnie i wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego, ale jestem tylko małym, szarym człowiekiem i mogę się mylić. Tak więc zostanę przy tym, że brzmi to dziwnie (to celowe powtórzenie).
      Teraz troszkę o pierwszym komentarzu panny Jelonek...
      Nie wiem, ile osób przeczyta mój komentarz, ale wydaje mi się, że powinny się one zgodzić ze mną w kwestii, iż zdania typu: "Insynuujesz, układając coś, co do końca nie wychodzi od Ciebie, a przez wpływy innych. Można to nazwać głupotą, inni powiedzą na to przyjmowanie krytyki i usilne zalecanie się do nich, a kompletny cynik powiedział by Ci, że gdyby Twoją próżność można by było zamienić na chleb, to nie było by głodu na Ziemi." a następnie zakończenie wypowiedzi w sposób: "Ale ja na szczęście tak nie mówię. W ogóle." są po prostu czystym hejtem. Ale dlaczego? Przecież Kaja tak nie myśli? Otóż to jest sarkazm. Bardzo dobrze odczuwalny do tego. Nawet jeśli się w tym momencie mylę, to tak to zostało przeze mnie odebrane. Czyli wraz wyszło, że zdaniem panny Jelonek Emiko jest głupia, może troszkę naiwna, bo pisze pod czytelników i, jak to się popularnie mówi, "liże im dupę". Ponadto nadmieniła, że jest bardzo próżna.
      Przepraszam, ale czy Emiko kiedykolwiek napisała, że pisze "wspaniale, nieziemsko, doskonale, lepiej niż wszyscy"? Jeśli nie, to znaczy, że próżną nie jest. Nie zauważyłam, żeby się chwaliła, jaki to ona świetny rozdział napisała.
      Co do pisania pod czytelników: czy nie uważacie, że to stwierdzenie nie jest prawdziwe? Bywało przecież, że Emiko pisała w dopiskach coś w rodzaju "zabijecie mnie za ten rozdział xD". Oznaczało to, że bała się reakcji czytelników, bo napisała rozdział, który podobał się jej, ale niekoniecznie mógłby się spodobać nam. Ale i tak go wstawiła? Dlaczego? Bo nie miała zamiaru zmieniać go pod czytelników (jeśli ktoś ma czas wolny i mi nie wierzy, to może sobie nawet przepatrzeć spis treści).
      Jeszcze ta nieszczęsna schizofrenia... Tu nie chodzi o książkową definicję tego słowa. Tu chodzi o typowe, nastolatkowe, zniekształcone znaczenie wyrazu "schizofrenia". Może lepsze byłoby tu stwierdzenie: "Zachowywał się, jakby miał problemy emocjonalne.", ale mimo wszystko... Żeby aż cytować Wikipedię? Troszkę niepotrzebne.
      Dodam od siebie, że słowa: "Nie sądziłam, że jesteś AŻ tak genialna" również były sarkazmem. Owszem, były bardzo niemiłe, więc Kaja miała prawo się przyczepić, ale z jej komentarza wynika, że nie zrozumiała, że jest to sarkazm. I znów dodam od siebie: nie trzeba mówić wszystkim, że jest się mądrym, genialnym i idealnym; wystarczy zacząć się wymądrzać i zostanie to bardzo źle odebrane.

      Usuń
    7. Droga Kajo Jelonek - nie wiem, ile masz lat, ale mogę się założyć, że jestem od Ciebie starsza. Popracuj troszkę nad sposobem wyrażania myśli w sposób pisemny. Nie musisz wcale stosować trudnych słów. Twoja wyniosłość jest trochę sztuczna. Jeśli się mylę, to wiedz, że za taką jest po prostu uznawana. To jest blog yaoi, prawda? Nikt tutaj nie używa takich zaawansowanych słów, bo to prostota jest ceniona. Tak jak zresztą w wielu opowiadaniach. Spójrz na innych komentatorów (tych krytykujących również). Czy oni używają takich trudnych słów jak ty? Nie. Czy inni uważają, że ich zasób słownictwa jest ubogi? Niemal na 100% nie. Oczywiście to jest tylko moje zdanie, a to, co teraz napisałam, po prostu radą. Jeśli zechcesz, to się zastosujesz. Możesz to uznać też za całkowicie nieprzydatne i również będzie to zrozumiałe :)
      Poza tym... Kaju, najpierw wspominasz, że Emiko nie jest w stanie napisać czegoś, co by ci się spodobało, a później stwierdzasz, że nie marnowałabyś czasu na czytanie czegoś, co (Twoim zdaniem), nie przypadło Ci do gustu. Nie mogłabyś się zdecydować?
      A właśnie: cząstkę "by","byś","bym", itp. prawidłowo powinno się pisać w połączeniu z czasownikiem, jeśli to przyrostek (np. "ugotowałabym"), bądź też oddzielnie, jeśli to przedrostek (np. "bym ugotowała).
      Na koniec chciałabym nadmienić, że zgadzam się z megu-nyan. Blogosfera powinna być przyjazna. Niestety czasem ludzie czepiają się najdrobniejszych szczegółów i wytykają błędy, ponadto odnosząc się do kogoś niemile, z bliżej nieokreślonego powodu (jak dla mnie to Kaja Jelonek po prostu nie trawi Emiko, ale to już naprawdę moje czysto subiektywne zdanie).
      Pozdrawiam wszystkich, którym zechciało się to przeczytać~

      Usuń
    8. Megu-nyan, naprawdę uważasz, że to ja się nie popisałam? Gdyby nie to, co Kaja napisała o mojej twórczości, że jest głupotą, bo zmieniłam Naruto pod czytelników, zapewne w ogóle bym jej nie odpisała. Bo i po co? Ale skoro jestem taka próżna, jak mnie określiła, to niestety, ale nie będę na to ze spokojem patrzeć. Może faktycznie potraktowałam ją za ostro, ale prawda jest taka, że ja tak po prostu myślę. Do tego wytknęła mi błędy, które napisałam celowo. Jedynie nie wiem już jak jest z tym uderzeniem, bo namieszało mi się w głowie xD Poza tym napisała parę słów o Sasuke i też w kontekście tego, że chyba oszalałam, robiąc z Sasuke takiego Sasuke - co jest idiotyzmem. Z pewnością zrozumiałabyś mnie, gdyby tylko po Tobie ktoś pojechał, bo napisałaś coś, co chciałaś napisać. W jednym jednak przyznam Ci rację. Ta konwersacja od początku jest bez sensu i wywołała niepotrzebne zamieszanie. Ale ja też nie pozwolę, by ktoś mi wciskał chorobę. Na tym powinnam chyba zakończyć to wszystko, bo nie chciałam by powstała jakaś kłótnia na blogu... Huh... A myślałam, że sprawę załatwię nie mieszając do tego innych. Jak widać to trudne :( I wcale nie obwiniam Cię, że się wtrąciłaś, bo w końcu masz rację z tą niepotrzebną konwersacją.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    9. Ja już nie wiem kogo mam bronić, żeby było dobrze, naprawdę. Nie musicie się wykłócać czyja to wina, po prostu uznajmy, że obie jesteście winne. Bo teraz jak tak patrzę, to Kaja rzeczywiście po Tobie pojechała, a potem Ty jej oddałaś, ale to bezcelowe. Jestem przykładem dobrego chrześcijanina (kit w to, że nie wierzę), wyznaję dość dziwną ideologię - takie życie bez fochów i tym podobne.

      Koniec, błagam. Takie kłótnie na blogach wyglądają, przepraszam za słowo, ale po prostu żałośnie. Nie dość, że nic nie wnoszą, to jeszcze wszyscy dookoła się angażują w spór (cóż za hipokryzja, w końcu sama to robię...) i wtedy jest jeszcze większe zamieszanie. Mam nadzieję, że moja odpowiedź będzie tutaj ostatnią i zakończymy temat. Bo to już jak do przedszkola, naprawdę ;_;

      Usuń
    10. Witam!

      Zapomniałam, że nie przeczytałam ostatniego rozdziału, więc weszłam na Twojego bloga i widzę pod ostatnią notką (o becie) długi koment Kai. Co to dla mnie oznacza? Trzeba przeczytać xD nie dlatego, że napisała go Jelonek, ale dlatego, że być może dowiem się czegoś, czego nie doczytałam. I co się dowiaduję? Że wcześniej pojawiła się wspaniała i ociekająca cynizmem i jadem dysputa, a ja nie zwięłam w niej udziału ;p . I kimże bym była, gdybym się nie odniosła? Co prawda, sprawa zamknięta, ale doskonale wiem, że po obu stronach coś zostało - być może wkurwienie, być może niesmak i takie tam, nie mam pojęcia, jak to obie odebrałyście. Jednak chcę dodać swoje trzy gorsze.

      Powiem tak - Emiko,ja Cię rozumiem. Kaja, przez swoją "znieczulicę", dość ostro odniosła się co do Twojego rozdziału, a jako, że ja mam za sobą kilka "gorzkich" jej komentarzy, rozumiem co chciała osiągnąć. Ma prawo powiedzieć Ci - Em, napisałaś coś kurewsko zjebanego - a Ty masz prawo to interpretować, jak chcesz. Jako krytykę, hejt, obrazę czy coś, co powie Ci "napisałam coś nie tak, to nierealne". Nie bądź jednak taka wrażliwa (tak, ja to piszę). Nie mogę zgodzić się z jedną z przedmówczyń, a jednak z Kają.

      Co prawda, Jelonek mój, moja Szona/Monsz nie wypowiedziała się w sposób łagodny, lecz nie posunęła się do ubliżenia Ci, co zrobiłaś Ty, w stosunku do niej. Więc, niestety, się nie popisałaś. Powiem tak-byłam w podobnej sytuacji, Kaja dość ostro skomentowała mój shot, a ja jej odparowałam, nie przekraczając jednak granicy. I co? Dopiero wtedy, gdy K. mi odpowiedziała, stwierdziłam, że choć jej komentarz jest lekko cyniczny, nie ma w nim złośliwości, czy "chęci dojebania", raczej czepia się nierealności w mojej notce. I po przemyśleniu, przyznałam jej rację. Źle odebrałaś to, co chciała Ci powiedzieć. Jak sama pisała, czepiała sie fabuły, nie Ciebie, czy stylu pisania. Twoja reakcja,choć zrozumiała, była przesadzona.

      A co do komentarza pewnej osoby w stosunku do Ciebie (to raczej moje gdybanie..) Nie uważam Cię z kogoś próżnego czy zarozumiałego (choć może taka jesteś, nie wiem, nie znam Cię tak naprawdę), ale.. nie umiesz przyjmować krytyki i to prawda. Pamiętasz, jak kiedyś lekko zwróciłam na coś uwagę, a Ty mnie niemal zjechałaś? Nie twierdzę, że uważasz swoją Twórczość za Bóg wie jaką, ale prawdopodobnie w głowie coś Ci takiego chodzi. Dopóki dobrze pisałam o Twoich rozdziałach, byłam naj, ale gdy tylko odważyłam się powiedzieć coś o nie po Twojej myśli, zaraz się tłumaczyłaś i "unosiłaś". Sądzę więc, że brakuje Ci dystansu (mi też czasami go brak, ale.. no, nie aż tak). Cóż, trzeba się wyuczyć, jak reagować na krytykę, choćby nie wiem jak ostro wypowiedzianą. Mi to średnio idzie, więc życzę, by Tobie poszło lepiej.

      Cóż, w ostatnim komentarzu napisałaś: "Z pewnością zrozumiałabyś mnie, gdyby tylko po Tobie ktoś pojechał, bo napisałaś coś, co chciałaś napisać." - Dlatego ja śmiem twierdzić, że Cię rozumiem, lecz jako, że wcześniej przechodziłam przez coś podobnego, co opisałaś w tym zdaniu, mogę lekko nieśmiało powiedzieć - też tak miałam, a mimo to doceniam prawdę płynącą z ust najmniej taktownego Czytelnika, krytycznego egoisty, czy wrednego skurwiela. Naprawdę, Kochana,wyluzuj lekko.

      A co do mnie.. Ja się burzyłam? Serio "burzyłam"? Ja tego tak nie odebrałam.
      Ściskam mocno i Kai "must have", Pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. rozdział supa, ale czasem się gubiłam... I w sumie nie wiem, czy to tylko ja nie ogarniam, ale co się działo, gdy " Dwóch nastolatków stanęło naprzeciwko Sasuke przy oknie." Tak po prostu stanęli? I co? szturchnęli się i tyle? Ech... nie ogarniam po prostu... >.>"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to ja nie ogarniam, czego Ty nie ogarniasz ><
      No stanęli sobie i gadali xD Co mieli jeszcze robić? Miejsca nie było, żeby usiąść, więc stali xD

      Usuń
    2. niestetyvtez musze przyznac ze tego nie zrozumialam xD troche, jak dla mnie, zle opisana sytuacja. Nie dokonca zrozumialam kto jest kto i o co chodzilo xc
      ale rozdzial dobry Cx

      Usuń
  8. No robi się ciekawie i tajemniczo :P Ogólnie całość fajna, długość w sam raz i nic innego mi teraz nie pozostaje jak niecierpliwić się na następny rozdział.

    Weny życzę i pozdrawiam =3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wcześniej przeczytałam dwa Twoje inne opowiadania, ale to jest zdecydowanie najlepsze. Naruto i Sasuke są tu naprawdę świetnie przedstawieni, właśnie takich lubię ich najbardziej :D Naruto jako bezbronny i nieśmiały chłopiec według mnie nie jest sobą. Jestem ciekawa, dlaczego tak bardzo zmienia się w szkole i poza nią. Nie spodziewałam się tej sytuacji w metrze!
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziwne, że jako autorka nie umiesz przyjąć krytyki z godnością. Nie każdemu musi się wszystko podobać od deski do deski. Jeśli ktoś ma zastrzeżenia do Twojego tworu to po to jest funkcja komentarzy by o tym wspomnieć. Jeśli nie chcesz krytyki to wyłącz możliwość komentowania, proste. Ale nie wyłączysz bo chcesz czytać sweet komcie. Co do tekstu:

    "wyraz granatu" mnie zabił, nie wiem co to jest, z czym to się je, że już nie wspomnę, że coś takiego nie istnieje. Granat ma jakiś wyraz? Gdzie go chowa? Owoc, albo broń wybuchowa ma wyrazy? Cholera, człowiek nic nie wie o świecie. Jak widzisz, brak dopełnienia do logiki.

    "Sasuke zdziwił się. Naprawdę, autentycznie tak, jak prawdziwy człowiek, jakby posiadał uczucia, a było to rzadko spotykane zjawisko."

    Brzmi tak jakby na co dzień Sasuke był trupem. Zabawne, Sasek nieprawdziwym człowiekiem, cyborg czy może podróba z Chin? Kolejne pytanie bez odpowiedzi :/.

    "Gdyby jego onyksowe tęczówki mogły zabijać, Naruto już dawno pożegnałby się ze światem, ale, że Sasuke nie posiadał takiej mocy..."

    Onyksowe tęczówki może zabić nie mogły, ale całe oczy to kto wie? Onyks to kamień, a kamieniem można uderzyć, w skutek czego zabić. Kain dał radę zamordować kamieniem Abla (nie wiem czy akurat onyksem, o tym dziady nie wspomnieli, a przecież to takie istotne i tyle ułatwia!), więc idąc tą skomplikowaną drogą dochodzimy do tego, że to ma sens xD ^^. Tak więc, Czytelnicy, analizujmy, po co mamy czytać o czymś co wiadome, lepiej, że mamy zajęcie w rozszyfrowywaniu tekstu. To takie głupie gdy czytelnik nie musi się zastanawiać, co Blogerka miała na myśli. Autorka dba o nas by nie było za łatwo i wszystko podane na talerzu. Pisz, pisz

    ^ Krytyczny Kurama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że się wtrącę, ale widzę, że jednak nie zrozumiałeś/aś pewnych rzeczy. Jeśli chodzi o krytykę to owszem - nie ma w tym nic złego, o ile jest napisana w sposób właściwy i nie obraża autora. I takie pisanie: „Jeśli nie chcesz krytyki to wyłącz możliwość komentowania, proste.” jest co najmniej nie na miejscu. Po wcześniejszych postach widać, że dziewczyna nie obraża się za krytykę, tylko stara się cały czas polepszyć jakość pisania, aby nam, czytelnikom, o wiele przyjemniej czytało się tekst. Także polecam najpierw lepiej zapoznać się z jakąś sytuacją zanim zaczniesz oceniać autora.

      To takie głupie, żeby napisać coś w kulturalny sposób! I nie ma to jak pouczać kogoś, samemu wyciągając błędne wnioski.

      Pozdrawiam, TAT.

      Usuń
    2. Nie obraża się za krytykę... A to Ci się udało TAT, aż mnie rozbawiło. Zerknij do komentarzy wyżej i powtórz to. Zaraz agresja, pyskówka itd. Może Ty tego nie zauważyłaś, no ale inni już tak. Za każdym razem, Autorka dyskutuje z komentującym na siłę udowadniając, że to co napisała jest dobre, zamiast się zastanowić czy nie ma czasem on racji w tym swoim komentarzu. Nieee... po co... Nie wspomnę o linczu jaki tu spotyka każdego, kto ośmieli się wytknąć coś Blogerce. Ona nieświadomie (moim zdaniem świadomie) podjudza zapatrzony w nią tłum do pożarcia krytyka. No nie istotne, idę po popcorn i cole bo widzę, że będzie się działo. Pozdrawiam, Krytyczny Kurama.

      Usuń
    3. Nie chcę się wdawać w niepotrzebną dyskusję, ale napisałam coś i będę tego bronić. I błędnie interpretujesz moją wypowiedź. Pisałam o krytyce, a nie o obrażaniu autora.

      Skoro odsyłasz mnie do powyższych komentarzy, pozwolę sobie wywnioskować, że również je czytałeś. Wypominasz, że tylko Emiko napisała to czy tamto, a nie dostrzegasz, że komentarz, który napisała Kaja, nie jest czystą krytyką, zwykłym wytknięciem błędów, tylko, wręcz miejscami, wyśmianiem tego, co napisała autorka? Czy Kaja, jeśli chciała tak bardzo zwrócić na coś uwagę, nie mogła napisać tego prościej bez zbędnych epitetów i przemyśleń, które są obraźliwe? (nie mówię, że wszystkie, ale część)

      Bo przecież co to za problem wytknąć błędy? Ale przecież można zrobić to w kulturalny sposób, napisać co nie gra czy wypada coś poprawić, bo nie jest to użyte właściwie itp. I wtedy takie coś ma sens, autor (jeśli zgodzi się z tymi błędami, bo czepianie się treści jest naciągane) poprawi, no i istnieje duża szansa na to, że drugi raz ich nie popełni.

      I naprawdę nie mam ochoty na sprzeczki w Internecie, w dodatku na czyimś blogu. Wyraziłam swoje zdanie, poparłam je argumentami, Ty zrobiłeś to samo, także proponuję przy tym pozostać.

      Pozdrawiam, TAT.

      Usuń
  11. Hahaha, w takim razie miło mi poznać kolejną żonę mojego męża. XD
    Powiem Ci, że moje przypuszczenia powoli się spełniają, i wcale się nie dziwię ze Naruto jest taki a nie inny. xD Mam wrażenie że okaże się ze nie jest sierotą, a dom do którego wchodził jest taki jak wszystkie inne, i nie zdziwiła bym się gdyby Minato ( o ile żyje, bo tak naprawdę sam Naruto nie powiedział jeszcze czy jest sierotą czy nie są to domysły Sasuke, więc ja też sobie będę snuła swoje domysły XD ) był bardzo ważną szychą i ze względu na bezpieczeństwo swojego syna, postanowił zrobić z niego niepozornego chłopaka. XD
    Coś czuję że Naruto będzie trzymał Sasuke pod pantofelkiem, i wszystko zmieni się o jakieś 180 stopni. XD
    Czyli w głowie już mam milion sto tysięcy zakończeń. ^^
    Czekam na więcej, a rozdział był piękny. :3
    Pozdrowienia od żony Twojego męża. XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaa... granat to też kolor, ale ten no... nadal to nie zmienia faktu, że kolor nie ma wyrazu :/
    ^ Krytyczny Kurama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, kolor może mieć wyraz. To tak samo jakbyśmy powiedzieli 'Ta zupa jest bez wyrazu'. Zaznaczamy tym, że np. Zupa nam nie smakuje bo nie ma konkretnego smaku. Wracając do koloru może to być tak, że chodzi po prostu o odcień :) Taka tam metafora i wszyscy się czepiają :) Nie mówmy o tych co próbują być ponad wszystkich i w nieudolny sposób pokazać jak dużo umią :// Autorka kreuje całą opowieść tak jak to sobie zaplanowała i nigdzie nie jest napisane, że wszystko musi podchodzić pod... No pod cokolwiek. Każdy może popełnić błąd, a w tym opowiadaniu z każdym rozdziałem widać poprawę nie tylko w stylu :/.
      Pozdrawiam osoby, które nie ogarnęły połowy i zarzucają Emiko błędy (np.w niepoprawnie użytych wątkach) , które są wyssane z palca xd. Dziwnym trafem inni załapali o co chodzi i nie wytykają nie istniejących pomyłek... Zanim niektórzy zaczną pokazywać swoją mądrość, niech najpierw przeanalizują wszystkie środki artystyczne xd
      Pozdrawiam nie widząc powodu o jakie kolwiek spiny
      ~NekonoNeechan

      Usuń
    2. Tak się składa, że wiem co co to metafora. Gdy jest użyta niepoprawnie to wytykam. Autor chce się czegoś nauczyć to wyciągnie odpowiednie wnioski. "Wyraz granatu" nie ma czegoś takiego do diabła. Więc nie próbuj tu udawać, żeś taka mądra, a reszta głupia bo niby nie znają różnych zabiegów stylistycznych itd. " Jego oczy zmieniły wyraz, teraz w jego łagodnym spojrzeniu czaiła się stal". Tadam! Poprawnie użyte słowo. Nie musicie dziękować.
      ^ Krytyczny Kurama

      Usuń
    3. Ale po co od razu się burzyć? Może zanim kogokolwiek ocenisz może upewnij się czy napewno masz racje :) a jeśli nawet internet nie da ci wystarczającej pewności to zapytaj się swojej polonistki. Skoro jesteś taki inteligentny to chociaż przyznaj się, że nie masz racji.

      Usuń
    4. Do czego mam się przyznawać skoro zwrot został użyty niepoprawnie? Przykro mi mój anonimku, ale nie mam zamiaru zginać karku tylko dlatego, że szykuje się lincz. Pewnie zaboli, ale ku waszej rozpaczy mam rację. O_o Internety mnie zadziwiają, ale bawię się przednio. ^ Krytyczny Kurama

      Usuń
    5. Masz rację, wszystkie te komentarze przyprawiają mnie o ból brzucha ze śmiechu, a zwrot ZOSTAŁ użyty POPRAWNIE xd wujek google służy pomocą hahah. Wgl to ja mam propozycję- zakończmy tą konwersacje bo do niczego ona nie prowadzi xd

      Usuń
    6. No tak... Teraz młodzież czerpie wiedzę od wujka Google... Rozpacz w kratkę. Co Wy biedni zrobicie jak nie będzie internetów. ZWROT "wyraz granatu" MOIM DRODZY NIE JEST POPRAWNY. Żeby był poprawny brakuje uzupełnienia, logicznego ciągu itd. Nie chcę mi się podawać kolejnych przykładów, bo to bez sensu. Odporność na wiedzę jest w cenie.
      ^ Krytyczny Kurama

      Odezwę się przy następnym rozdziale, bo tu szkoda strzępić języka albo maltretować klawiatury, jak kto woli. Pozdrawiam Was i wujka Google.

      Usuń
    7. Rób jak uważasz. Oboje postrzegamy świat przez dwa inne pryzmaty, ale byłoby niezmiernie miło gdybyś nie oceniał mnie tak jak ja nie oceniam ciebie, nie wrzucał do jednego worka razem z innymi tak jak to robię ja z twoją osobą (a robisz to praktycznie od początku). Zabrakło ci innych argumentów, więc uczepiłeś się biednego 'wyrazu granatu'. Jeżeli uważasz, że to jest błąd to tak uważaj. Żyjemy w jednym świecie ludzi z podkreśleniem ludzi. Nie jesteśmy maszynami, które muszą wszystko robić perfekcyjnie, a gdy popełnią błąd są wyrzucane. Autorka jest człowiekiem i ma prawo popełniać błędy. Jeśli uważasz, że takowy popełniła to wyraź to w łagodniejszy sposób, a nie odrazu na nią naskakując. Nikt by się nie przyczepił do twojego komentarza i wszyscy byliby happy. Jeśli również uważasz, że ty byś nie popełnił takiego błędu, to nie musisz się naśmiewać i traktować autorkę jak kogoś gorszego, bo naprawdę każdy popełnia inne błędy. Może zmienił się charakter tego komentarza w stosunku do innych, ale myślę, że oboje jesteśmy zmęczeni tą konwersacją. Teraz proszę bardzo wytknij mi gdzie tu nie mam racji, bo wątpię żebyś zostawił ten komentarz bez jakiejkolwiek zgryźliwej wzmianki, chyba, że go nawet nie zobaczysz. Nie przekonujmy się nawzajem kto ma tu cholerną rację, bo nikt się tu do niczego nie przekona. Zakończmy to pokojowo i gdybym mogła wyciągnęłabym do ciebie rękę. Krytyczny Kuramo niech obejdzie się bez kolejnych dogryzań i zachowajmy swoje zdanie dla siebie.
      Pozdrawiam
      ~NekonoNeechan

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    rozdział jest po prostu fantastyczny, no Sasuke choć trochę aatrał się być miły, ale nie zupełnie mu top wyszło.... ech... nie potrafi Uchiha czytać między wierszami... Naruto pokazał pazurki i bardzo dobrze, a sama końcówka bardzo mi się spodobała, Naruto gra taka sierotkę....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Woooow! Jak duzo komentarzy XD
    bardzo podoba mi sie ten rozdzial. jest meega ciekawy Cx

    P.S
    kiedy bedzie kolejny rozdzial "Spadajacej gwiazdy"???




    pozdrowionka <3
    duzo weny i zdrowka

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział mi się bardzo podobał. Ogółem mówiąc, masz bardzo ciekawy pomysł na to opowiadanie. Naprawdę, sama na takie coś bym nie wpadła. Mam nadzieję, że Naruto z czasem pokaże pazura i nie będzie się dawał ośmieszać, bo skoro Sasuke przywalił, to jednak mógłby coś zdziałać, no.
    Czekam niecierpliwie na dalsze notki oraz zapraszam do siebie -> http://yaoi-naruto-by-ayame.blogspot.com/
    Życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Eee....

    Nie wiem co mam powiedzieć. Do końca dobrze nie skupiłam się na rozdziale, choć muszę przyznać, ze na błędy stylistyczne i źle zastosowane słowa zwróciłam uwagę. Nie bardzo przez tą nieuwagę, wiem co napisać. Rozdział jako taki dobry, lekko mnie zaskoczył. Idę do następnego, może będę miała więcej do powiedzenia. ;)
    I. S.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy