Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

sobota, 14 czerwca 2014

Spadająca Gwiazda XXI

Hej! :D
No i widzicie?! Jak Emiko mówi, że będzie Spadająca Gwiazda, to kurcze tak będzie i tyle! XD Zaraz będzie: „Ale dlaczego tak krótko?! ;-;” Tak, wiem, jestem niczym prorok xD Mam jednak nadzieję, że spodoba się Wam to, co napisałam ;P Ogólnie, to w tym rozdziale miałam zmieścić końcówkę, ale pewna osoba sprowadziła mnie na ziemię i postanowiłam ciągnąć to dalej :D
Dawno nie odpisywałam na Wasze komentarze, a powinnam w końcu trzeba utrzymywać z Wami kontakt, nie? ;)
~Ami-chan – Tutaj chyba stworzę list, a nie odpowiedź xD Kurcze, skomentowałaś prawie każdy rozdział Gaijina xD Zacznę może od pierwszego rozdziału. (co może jest totalnie bezsensu, zważywszy na fakt, że opublikowałam już szósty xD) Takie osoby jak Sasuke, które oceniają ludzi ze względu na ich pochodzenie, czy stan majątku, w większości zostali tak wychowani xD Wina rodziców, nie dzieci. I chyba nikt nie lubi takich skurwysynków xD Aghh… „Przewidywalna fabuła”. Ranisz, okej? xD Ekhem… Co do Bocu no Pico… Obejrzałam to dwa razy xD Przy pierwszym nie było tak źle, ale przy drugim podejściu zrozumiałam, że starczy xDDD o, widzisz, to mamy coś wspólnego ze sobą xD też mam uczucia, ale ludzie o tym nie wiedzą xD W sumie nie obwiniam ich, w końcu sama ich nie okazuję xD Ja teraz w sprawie Sasuke milczę xd Wszystko wyjaśni się później :D Tak, Ami-chan, mogę Cię zapewnić, że Sasuke poczuje wielki wstyd xD
~Kook – To opo planuję na… 30 rozdziałów? xD O matko, to dużo xd Za dużo xd Idę się pociąć łyżką, a co tam xD
~Etsuko – dziękuję :d Moje łagodzenie sytuacji wygląda w ten sposób, że się dre, aż przekrzycze ich wszystkich xD Zwykle, jak widać, skutkuje xD
~Menma Yui – kiedy koiec roku szkolnego to życie w ogóle nie idzie xd nauczyciele mnie dobijają, ale niektórzy są po mojej stronie xD Co nie zmienia faktu, że zdycham, ale już niedługo, o! xD
I dziękuję za tyle wejść! ;*
Beta: Mauvais Arcenciel :3

* * *

Doszli w końcu pod rezydencję Sannina. Dom jak dom, nie różnił się niczym szczególnym od tych klanowych. Duży, z jeszcze większym ogrodem. W zasadzie to nie wiadomo po co go kupował. Przecież Jiyraya mieszkał sam i nie był żonaty. A może Ero-Sannin wiedział co go czeka i postanowił nie szczędzić sobie bogactwa, nawet jeśli brakowało osoby, z którą mógł to wszystko dzielić?
Naruto spojrzał na Czcigodną. Jak silne uczucia łączyły ją z tym starym zboczeńcem? Tsunade z pewnością nie raz odwiedzała przyjaciela w tej posiadłości. Co do tego zapewne nikt z oddziału ANBU, jak i Uzumaki nie miał wątpliwości. Shizune znała prawdę, a Sasuke nigdy niczego nie był pewien.
Zdecydowanie przekroczyli próg domu. Blondyna zdenerwował fakt, że drzwi nie zostały zamknięte, ale wolał już się nie odzywać. Weszli z przedsionka do korytarza, którego pierwsze drzwi prowadziły w kierunku dużego salonu. Naruto znał każde pomieszczenie w tym budynku. Zauważył nawet, że wszystkie przedmioty pozostały w tych samych miejscach, w jakich zostawił je Jiyrayia. Uzumaki poczuł się tak, jakby śmierć Ero-senina była tylko jednym z wielu koszmarów sennych. To niesamowite złudzenie obudziło w nim nadzieję, która szybko została rozwiana przez czysty rozsądek. Blondyn już nie raz miał okazję przekonać się, że odejście bliskiej osoby jest jak oderwanie kawałka duszy. On sam posiadał jej niewielką część po wojnie, z którą musieli się zmierzyć.

* * *

Złapał mocniej Uchihę za rękę, gdy wspinali się po schodach. Już nie potrafił poruszać się pewnie i swobodnie po tym miejscu. Ono dalej żyło, jednak tylko wspomnieniami. I tak, jak w pierwszej chwili czuł się dobrze, teraz jego nie najgorszy humor stopniowo przygasał, a kolejna porcja wiary mąciła mu w głowie, zapewniając, że Jiyrayia zaraz wyjdzie z łazienki, narzucą na siebie szlafroki, usiądą w ogrodzie, zjedzą razem śniadanie i wszystko będzie dobrze. Tak bardzo chciał, żeby w jakiś sposób było to prawdą. Pragnął znów spędzać z nim czas na nauce technik. Oddałby wszystko za te chwile, nawet jeśli miałyby one trwać krótko. Nagle zdał sobie sprawę, że nie mógłby tak postąpić, przecież miał Sasuke, Itachiego oraz dziecko. Nie powinien o nich zapominać  dom Sannina źle wpływał na jego, i tak skołatane, myśli.
To tutaj, Czcigodna — powiedział dowódca oddziału. — Stoi na półce, my nie możemy tam podejść, ale Szanownej powinno się udać.
Tsunade omiotła uważnym spojrzeniem sypialnię, w której się znaleźli, a przez jej twarz przebiegła cała gama uczuć. Była to jedynie sekunda, niczym błysk pioruna podczas burzy. Westchnęła, a w jej oczach zalśniły łzy. Była twardą kobietą, jednak to wszystko, te wspomnienia… Nieczęsto płakała, teraz miała przynajmniej powód. Widok miejsca, w którym wraz z Jiyrayią spędzili tyle czasu… Potrząsnęła głową, to nie był dobry pomysł. Nie powinna wspominać, chciałaby zapomnieć, ale wiedziała, że nie mogła, w końcu mu to obiecała. Otrząsnęła się i spojrzała na półkę, dostrzegając na niej zieloną szkatułkę. Przedmiot nie wyglądał na niezwykły, przeciwnie, aż zadziwiająco normalnie. Tsunade domyśliła się, że taki też miał być. Niecierpliwiąc się, zaczęła iść w kierunku komody, jednak gdzieś w połowie drogi coś ją zatrzymało. Tak jakby wokół szkatułki unosiła się niewidzialna bariera. Wyciągnęła dłoń i poczuła zaporę, z pewnością była jakąś rzadko spotykaną techniką.
Naruto — wezwała go mocnym głosem, z powrotem odzyskując chłodną postawę. —  Chodź tu.
Uzumaki uśmiechnął się blado do Uchihy, który był sceptycznie nastawiony do wizyty w tym miejscu. Nie podobał mu się klimat panujący w tym domu, który źle działał na blondyna, a Sasuke czuł się bezsilny, gdy na twarzy ukochanego pojawiał się smutek.
Tak? — Chłopak wszedł do sypialni i podszedł do Hokage. — Co się stało?
Podejdź do tej szkatułki — powiedziała, wskazując na zielone pudełeczko. Naruto wzruszył ramionami i bezproblemowo przekroczył dzielącą go odległość od przedmiotu.
Cholerny Jiyrayia — warknęła, zaciskając pięści. — Bierz to i idziemy stąd — mruknęła z niechęcią w stronę blondyna, który w skupieniu oglądał znalezisko. Jego wyraz twarzy mówił, że wie, jak to otworzyć. Tsunade była jednak zbyt wkurzona na zmarłego kochanka, żeby przejmować się Uzumakim. Wykluczył ją… Pozwolił podejść do szkatułki tylko Naruto!
Wracamy do wioski. Nie chcę już tu być — oznajmiła z zaciętą miną, odwracając się zdecydowanie w stronę ANBU.

* * *

Uzumaki wiedział, że klucz do szkatułki znajdował się w domu. Blondyna zdziwiło to, że akurat on mógł podejść do przedmiotu, najwyraźniej w środku było coś, przeznaczonego wyłącznie dla niego. Przez całą drogę gapił się na pudełeczko, kompletnie nie słuchając Sasuke, który niemalże błagał go, żeby patrzył na drogę. W końcu dał sobie spokój i wziął go na ręce. Blondyn machając nogami i nie komentując zachowania Uchihy, starał się otworzyć skrzyneczkę, aby dostać się do środka.
Zostaw to — wywarczała Czcigodna, kiedy znaleźli się pod bramą wioski, a słuchanie szamotania blondyna, stało się zbyt męczące. — Poza tym idźcie normalnie, bo wyglądacie niczym dwaj idioci.
Ej, Draniu, szkoda, że klucz został w domu — powiedział, ignorując słowa Tsunade, która widząc, co się dzieje, miała ochotę wdepnąć go w ziemię.
Mam go w kieszeni, Młotku. — Pocałował go w nos. — Chciałem pokazać go Hokage, ale ta chyba nie jest skora do rozmowy… — mruknął zirytowany zachowaniem kobiety.
Nagle Piąta zatrzymała się, jakby i w lesie została użyta technika, która chroniła szkatułkę. Reszta zrobiła to samo, patrząc z zaciekawieniem na Sannina. Blondynka zacisnęła pięści, jak miała w zwyczaju, Naruto podejrzewał nawet, że to tik nerwowy, i posłała w ich stronę ogniste spojrzenie, które wyglądało naprawdę groźnie.
Mieliście klucz przez cały czas?! — wydarła się i podeszła do nich. Uzumaki od razu odskoczył od bruneta, obawiając się  uderzenia, choć logiczne było, że kobieta go nie tknie. Nie w stanie, w którym się znajdował. Hokage dopadła jednak Sasuke, łapiąc go za poły koszuli. — Otwórz ją, do cholery!
Uchiha spojrzał na Naruto i wyjął klucz z kieszeni, podając go swojemu ukochanemu, który z cichym westchnieniem włożył kawałek brązu do zamka. Wszyscy usłyszeli charakterystyczne pyknięcie i wieko zwolniło. Blondyn drżącymi dłońmi pochwycił kartkę, która znajdowała się w środku. Przełknął ślinę, rozpoznając pismo swojego chrzestnego. Przeleciał wzrokiem po tekście, wyłapując niektóre słowa.
Co tam jest? — zapytała Tsunade i podeszła do niego, zaglądając mu przez ramię. Po chwili zaczęli czytać, mrucząc pod nosem.

Dzieciaku,

Jeśli to czytasz, to znaczy, że jednak poległem w starciu z Nagato. Może nigdy nie dawałem tego po sobie poznać, ale wiedz, iż byłeś dla mnie bardzo ważny. Nie zdążyłem Ci tego powiedzieć przed śmiercią, czego bardzo żałuję. Ten list powstał jednak w celu całkowicie innym, niż przypuszczasz. Nie mam zamiaru rozwodzić się tu o Naszych relacjach, a o relacjach Twoich z Twoim najlepszym przyjacielem.
Wiesz, o czym piszę. Inaczej nie znalazłbyś tego listu. Zapewne zastanawiasz się, jak to się stało? Dlaczego masz dziecko? W dalszej części listu wszystko Ci wyjaśnię. Zasługujesz na prawdę. Wiem, że jesteś szczęśliwy. Kochasz Sasuke, prawda? Zauważyłem to dawno i dzięki temu mogłem zostawić Cię z tym wszystkim. Minato nie chciał uwierzyć w takie przeznaczenie, tak samo jak Fugaku Uchiha. Obaj mieli opory przed przyjęciem tego do wiadomości, ale może opiszę to po kolei?
Kiedy Kushina była w ciąży, ja i Minato dużo rozprawialiśmy o porodzie. Jak wiesz, Twoja matka była jinchuriki , a z Kyuubim nie było łatwo. Twój ojciec martwił się i próbował zrobić wszystko jak najlepiej, aby nikt nie ucierpiał, a jednocześnie, w głębi serca, wszyscy czworo, wraz z Trzecim, wiedzieliśmy, jak to się skończy. Sarutobi oferował Twoim rodzicom pomoc. Mówił, że się Tobą zajmie, ale Minato miał wciąż wątpliwości. Nie ufał swojemu przeczuciu, a może i nie chciał ufać. Nie przyjmował tego wszystkiego do wiadomości. Kiedy byłem na górze Myoboku, Shima zaprowadziła mnie do ropuchy, która próbowała przepowiedzieć Ci Twoje przeznaczenie, ale ty już je znałeś… Pamiętasz? Byłeś taki silny, Naruto... Wracając do tematu, bo przecież nie piszę po to, by wspominać. A więc ta stara, pomarszczona żaba kazała mi przyprowadzić  do siebie Minato i Fugaku. Niedorzeczność, nie sądzisz? Nigdy nie lubiłem Uchihów. Kombinowali coś i miałem rację. Kolejny raz zbaczam z tematu, przepraszam, ale nie mogę znieść tego, że na tej kartce zostaną zapisane ostatnie moje słowa do Ciebie. Wróćmy do historii... Fugaku oczywiście był oburzony, ale zgodził się. Gdy usłyszeli przepowiednię, nie byli zadowoleni. Uchiha nawet nie chciał w to wierzyć. A co powiedziała ropucha? „Twój syn pokocha syna klanu Uzumaki.” Możesz sobie tylko wyobrazić jego wściekłość. Minato dobrze wiedział, że żaba nie kłamie. Że to się spełni, że prędzej, czy później zejdziecie się i będziecie darzyć się miłością. I co? Sprawdziło się. Jednak Fugaku wciąż był przeciwny. Po wielu namowach Waszych rodziców, Minato postanowił Cię zabezpieczyć, jakkolwiek absurdalnie to brzmi. We dwoje wynaleźliśmy technikę, która miała za pomocą chakry ogoniastego chronić płód. Wszystko poszło zgodnie z planem. Nawet Uchiha w końcu zgodził się na Wasze zaręczyny. Jestem pewien, że zrobił to tylko dlatego, ponieważ miał pewność, że Sasuke będzie mógł mieć potomków. Nie oszukujmy się. Wiedział o planach Sarutobiego, a nie mógł pozwolić na całkowite wyginięcie klanu. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Nim jeszcze Twoje oczy ujrzały świat, Ty już nosiłeś nazwisko Uchiha. Kiedy przyszło do porodu… Minato nie pieczętował w Tobie Kuramy z entuzjazmem, jak możesz się domyślić. Czuł się winny temu wszystkiemu, a ani ja, ani Kushina, nie potrafiliśmy mu pomóc. Twoja matka też nie miała łatwo. Z własnych doświadczeń wiedziała, co pakują w swoje dziecko. Zdawała sobie sprawę, że będziesz cierpiał, jednak Twoja przyszłość napawała ich spokojem. Robili to wszystko, byś był szczęśliwy. I tak właśnie nosisz w sobie potomka klanu Uchiha. I dopóki będziesz jinchuriki, dopóty Twój organizm przystosowany będzie do porodów.
Poznałeś już całą historię. Nie zapomnij nigdy o mnie, jak i o tych, którzy stracili życie. I proszę, przekaż Tsunade, że zawsze ją kochałem.

Jiyrayia

W ostatnich zdaniach listu, litery w niektórych miejscach były rozmazane. On płakał, tak, jak Naruto i Tsunade, czytając jego słowa. Wiedzieli już wszystko. Nic nie musieli sprawdzać. Po prostu Jiyrayia zrobił to, co do niego należało. Uzumaki pociągnął nosem i objął drżącą Hokage. Czy czuł się lepiej? Być może. Przeszkadzały mu jedynie potoki łez, których nie potrafił powstrzymać. Pieprzone huśtawki nastroju, warknął w myślach.
Nigdy mi nie powiedział… Nigdy nie wyznał swoich uczuć. Zawsze mówił, że między nami jest tylko pożądanie — wyszeptała, a po jej policzku spłynęła kolejna łza. — Stary zboczeniec. Ani razu nie pozwolił mi zbliżyć się do siebie. Kiedyś się z nim spotkam, a wtedy nogi mu z dupy powyrywam.
I będziecie szczęśliwi — szepnął blondyn z lekkim uśmiechem. — Oczywiście, kiedy tylko skończysz go bić. — Spojrzał na Uchihę, który stał ze zmarszczonymi brwiami.
Mój ojciec mnie dobija — oznajmił.
Sasuke! — wydarł się. — Ty nieczuły dupku!
Przestańcie już. – Tsunade rozpogodziła się trochę, ocierając łzy. — Jiyraya zrobił dla nas wiele. Wspominajmy go jak najlepiej, wtedy wszystko dobrze się ułoży.
A ona dalej będzie go kochać. Aż do końca.

* * *

Leżał na kanapie z głową opartą o kolana bruneta, który czytał książkę. Naruto uważał, że to głupie, skoro on trzymał w dłoni coś znacznie ciekawszego. List od Jiyrayi szeleścił za każdym razem, gdy blondyn składał go i rozkładał. Był mocno podekscytowany. Jego chrzestny pomyślał o wszystkim. Uśmiechnął się do siebie i przejechał palcem po kartce.
Co o tym myślisz, Sasuke? — zapytał, kiedy milczenie okazało się zbyt trudne do wytrzymania. Uchiha westchnął cicho i zamknął powieść, równocześnie przewracając oczami.
A co mam myśleć? — prychnął, pochylając się nad nim, aby go pocałować. — Cieszę się, że nasi rodzice usłyszeli tę przepowiednię. Nie chcę jednak o tym rozmawiać.
Blondyn pokręcił głową. — Było minęło, Sasuke.
Brunet uśmiechnął się smutno. — Nie można zapominać o przeszłości. Dałbyś radę wymazać z pamięci Jiyrayię? — Posadził go na swoich kolanach.
Oczywiście, że nie! — oburzył się, odkładając ostrożnie list na ławę. — To dobre wspomnienia.
Złe też trzeba pamiętać, młotku.
Wiesz… — bąknął Naruto, rumieniąc się nagle. — Jeśli już rozmawiamy o życiu… Ja… mogę przecież… um… znaczy my możemy… — plątał się — ta technika…
Sasuke zaśmiał się gardłowo i złapał go za policzki. Patrzył chwilę w lazurowe oczy, po czym powiedział:
Zobaczysz, jeszcze stworzymy rodzinę większą od klanu Hyuga. — Wyszczerzył zęby, widząc sceptyczną minę blondyna.
Nie jestem maszyną do rodzenia! — wykrzyknął, a jego oczy zalśniły ze złości.
Oczywiście, ale też nie zamierzasz chodzić na misję — oznajmił, wyprowadzając tym samym Naruto z równowagi.
Nie zabronisz mi — warknął, ściskając go mocno za koszulkę. — Moje umiejętności są zbyt duże, żebym marnował się w domu.
Nie chcę, żebyś narażał życie — westchnął, tuląc go do siebie.
Narażał życie! — powtórzył z pogardą — niby kto mi zagraża? Błagam cię, Draniu. — Chwycił go za podbródek. — Jedyną osobą , która może mnie skrzywdzić, jesteś ty.
A ja nie mam nic takiego w planach — wymruczał, kładąc dłonie na brzuchu blondyna.
Widzisz? Skoro tak, to jestem bezpieczny. — Wyszczerzył zęby. — Za ile wraca Itachi? — zapytał szeptem, ocierając się lekko o niego.
Nie zdążymy. — Zaśmiał się, widząc zawód w oczach swojego… właściwie kogo? — Jesteśmy małżeństwem, co nie?
Szybko zmieniamy tematy rozmów. — Zachichotał. — Tak, Sasuke. To jest dziwne. Nie żebym narzekał, jest wręcz przeciwnie, ale…
Nie mogę uwierzyć, że przez cały ten czas, kiedy uczęszczaliśmy do akademii, kiedy podążałem w ślad za zemstą, kiedy próbowałem cię zabić… — Przełknął ślinę. — Ty byłeś mi tak bliski…. Przez cały ten czas, młotku, byłeś moją rodziną, a ja wtedy myślałem, że… że zostałem sam. — Wtulił nos w jego szyję.
Naruto uśmiechnął się lekko i mocno go objął, wdychając jego odurzający zapach. Był  taki spokojny, trzymając  go w ramionach, a mając świadomość gorącego oddechu na skórze, czuł cudowne mrowienie w podbrzuszu. Tak mógłby spędzić całą wieczność, on i Sasuke. To wszystko było takie nieoczekiwane. Nigdy nie pomyślałby, że dojdą do tego etapu znajomości. Jeszcze parę lat temu brunet był zdrajcą wioski, ale Uzumaki nigdy nie zapomniał, że także przyjacielem. Osobą, za którą podążał mimo wszelkich przeciwności. Teraz widział w tym wszystkim sens. Szedł za nim, przyjmował każde uderzenie wymierzone w twarz, nie poddawał się, a robił to, żeby mogli znaleźć się właśnie tutaj. Wypełnili przepowiednię.
Kochanie? — mruknął czarnooki chłopak — może… może powiemy reszcie o tym, co się ostatnio stało?
Zdziwiony blondyn spojrzał na niego. Drań i spotkania ze znajomymi? Z jego własnej woli? Świat zwariował! Nagle zdał sobie sprawę, że brunet po prostu chciał pochwalić się obrączką. Nie, to nie może o to chodzić, zaprzeczył w myślach. Przecież ten dupek ma w nosie, co myślą inni!
Naprawdę chcesz to zrobić? — zapytał z lekkim uśmiechem, widząc jego zakłopotaną minę. Cholera, zakłopotany Uchiha!
A ty chcesz? — odpowiedział pytaniem na pytanie, a w jego oczach czaiła się niepewność.
Co ten dupek sobie wyobraża? Gdzie jest Sasuke?, myślał Naruto, nie mogąc pojąć jego zachowania.
Oczywiście, że chcę! — krzyknął i wskazał na niego oskarżycielsko palcem. — A ty coś kombinujesz, panie Uchiha!
Po prostu pomyślałem, że będzie dobrze, jeśli wszyscy dowiedzą się o naszym małżeństwie — bąknął pod nosem. — Wtedy już będą wiedzieli, że jesteś tylko mój.
Blondyn zaśmiał się cicho i złożył na bladych ustach długi, leniwy pocałunek, ale zaraz odsunął się, zdając sobie sprawę, że Itachi i Sakura mogą niebawem wrócić. — Zrobimy przyjęcie. — Pogłaskał go po policzku. — Ale najpierw pójdziemy na górę — wyszeptał wprost do jego ucha. — Niech tylko mały pójdzie spać.
Brunet sapnął cicho. Od kiedy to Naruto go prowokował? Mały diabeł, pomyślał, nie mogąc doczekać się nocy.




11 komentarzy:

  1. Mhm... rozdział betowany. Pierwszy błąd, brak wiedzy jak się pisze ksywki bohaterów. Trzeba być niezłym ignorantem żeby Ero-sennin napisać z błędem. Ogólnie Sannin jest źle napisane, ale co tam. No nic, jestem pewny, że to nie koniec byków, więc jak torreador walczę dalej.
    "...przez czysty rozsądek" - nie chodziło czasem o zdrowy rozsądek? Co za sformułowanie? No i tak jakby urwałaś to zdanie bez wyjaśnień i pociągnięcia tego wątku. Cóż, bywa i tak. Chociaż może tam dalej jest wyjaśnienie, ale ja jestem za głupi żeby je zrozumieć? Tak, to pewnie to.
    "Tsunade omiotła uważnym spojrzeniem sypialnię, w której się znaleźli, a przez jej twarz przebiegła cała gama uczuć, ale była to jedynie sekunda, niczym błysk pioruna podczas burzy." strasznie długie i męczące to zdanie, nie uważasz? Powinno być rozbite na dwa osobne. Jest takich więcej, ale nie chce mi się wyszukiwać, w końcu podobno masz betę.
    Nie, jednak nie mam siły na przedzieranie się dalej przez tego fika. Jest stanowczo okropny. Postacie są tak straszne, że aż zęby bolą. Nie przetrwam tego. "Gaijin" jest znośny, i chociaż fabuła ciekawi, mimo słabego wykonania (kurde, chyba Ci walnąłem pochlebstwo, napisałem "słabe wykonanie", a nie do bani, tak Kurama, starzejesz się).

    Krytyczny Kurama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Czysty rozsądek" jest jak najbardziej poprawnym sformułowaniem ;) Poza tym, z tego co wiem to od autora zależy na ile posłucha bety.
      Anonimek ;*

      Usuń
    2. Jesli sanin ma tytul wladcy, piszemy z dużej. Tu raczej nie ma :(
      Ami

      Usuń
    3. Witaj Krytyczny Kuramo! Tak, to znowu ja. Tym razem nie po to zeby wytykac bledy, a zeby poprosic Cie o uzywanie mniejszej ilosci sarkazmu i komentarz bedzie bardziej kulturalny i bedzie sie go lepiej czytalo i Ty bedziesz wygladac na milsza osobe :)
      Pozdrawiam
      ~NekonoNeechan

      Usuń
  2. Co do rozdziału, super, ale krótki ;-; Widać, że ktoś pomagał, duże zmiany na lepsze ;)
    Pozdrawiam Anonimek :*

    OdpowiedzUsuń
  3. yoł, Emiko, nie mamy kontaktu, soł wrzucę Ci tutaj mojego maila, żebyś mogła mi wysyłać rozdziały do zbetowania. ;)
    elajsze@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super duper! Ale tak n serio, rozdzial bardzo fajny. Nie widze bledow, dobrze sie czytalo. DZIEKUJE CI BARDZO ze Spadajaca Gwiazda nie zostala zatrzymana! :3 Czekam na kolejne rozdzialy!

    Pozdrawiam goraco ≧﹏≦

    OdpowiedzUsuń
  5. "Wielki wstyd" ;__; O matko, to mnie nastraszyłaś XD

    No cóż ;-; Trochę ciężko mi się w tym połapać, bo dawno czytałam to opowiadanie, ale postaram się ogarnąć ten komentarz :D

    Po pierwsze- O jejku ;_; Ten list od Ero-senina był taki wzruszający ;( Hahaha, ale dobre było, to oburzenie Tsunade, kiedy się dowiedziała, że oni cały czas mieli klucz XD Szkoda mi Tsunade... chociaż te teksty o wyrywaniu nóg trochę wyregulowały sytuacje xD A wracając do listu... No, wiedziałam, że Fugaku będzie się stawiał, ale Mineta?! (XD) Omg, normalnie szok :D I ta przepowiednia żabo-ropuchy -soo sweet xD

    Heh, przerwane w takim momencie ;_; Sakura! Mogłaś zadzwonić i powiedziedź, że przenocujesz Itachi'ego, bo ogląda cbeebies, albo coś xD

    Nie lubię 'niepotrzebnie' pierdolić o błędach (jest ich mało, ale są widoczne. Nie wspominając o tym, że masz betę x.x) więc przejdźmy dalej xD

    No mam nadzieję (nadzieja matką głupich ;__;), że szybko dodasz rozdział S.G no i oczywiście Gaijin'a <3 :D Już nie mogę się doczekać tego "wstydu".
    No i ciekawi mnie kiedy Sasycz osiągnie swój limit (biedny on ;_; Niczego nie świadomy) xD

    I co do komentarza Krytycznego Kuramy... Kurwa! XD strach się bać, a co dopiero napisać jakiś błąd XD Mimo, że jestem tolerancyjna i jestem "chodzącą świątynią spokoju", to w mojej głowie pojawiło się "Od Gaijin'a, to ty się kurwa odpierdol ;_;" Niee, wcale nic nie sugeruje xD ;)

    Pozdrawiam, Ami-chan :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.

    Ja krotko dzisiaj. Rozdzial chwilami zabawny, chwilami slodki - do przeczytania. Noszenie na rekach - masakra, takie to niemeskie, ze nie wiem.

    List Jirayi - wybacz, ale okropny. Wiem, ze chcialas, abym sie wzruszyla, ale się nie udało. Nie tak napisałby go Sannin. No Jiraya.

    Pozdrawiam, I. S.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny rozdział ?????

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    i już wszystko wiadomo, jak to się stało, że Naruto jest w ciąży i powinien nosić nazwisko Uchiha, Sasuke jak nie on podoba mi się i to bardzo...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy