Konbanwa!
Hm. Teoretycznie po Waszych
komentarzach miałam chwilowe zawieszenie umysłu. Kolejny raz w mojej „karierze”
czytam podzielone opinie. Jednym się podoba, drugim nie i rozumiem to w
zupełności.
Widzę, że dużo ode mnie oczekujecie
i schlebia mi to. Piszę od niecałego roku i owszem, poprawiłam się i sama to
widzę. Może i niezbyt wiele, ale dla mnie to i tak dużo, bo nikt mnie nie
prowadził za rączkę. Wasze komentarze pomagają mi, wskazują drogę, jednak
czasami są one niezbyt trafne. Chodzi mi tu o posądzanie mnie o zepsucie
charakteru Naruto. To dopiero pierwszy rozdział jak, na szczęście, zauważyła
ThereareTimes.
Oklepany pomysł z zakładem… Cóż. Tak
naprawdę mogłam napisać coś oryginalniejszego, nawet miałam parę pomysłów, ale
żaden nie pasował do sytuacji. Sasuke jako sukinsyn nie mógłby zainteresować
się, jak to ujęłyście, pizdowatym Naruto. Jedyny sposób – zakład. Poza tym
opowiadania SasuNaru już wiele lat bytują w sieci i ciężko o coś, czego nie
było, istnieje tylko inne wykonanie. Jednakże nigdy nie spotkałam się z tematem
Gaijina, dlatego uważam, że to mi wyszło – i tu muszę to zaznaczyć.
Spójrzcie, to dopiero pierwszy
rozdział i nie wiecie jak ich losy potoczą się dalej. Cieszę się więc, że nie
skreśliliście mnie na starcie.
Tak naprawdę Wasze komentarze, które
zawierają w sobie krytykę, dołują mnie, ale też dodają siły. Z początku się
wkurzam, bo nie wiecie co dalej, a piszecie, jednak, gdy już się uspokoję,
patrzę na nie subiektywnie. Biorę je sobie do serca i zdaję sobie sprawę, że
taki gówniarz jak ja, nie ma tu nic do gadania. Jesteście starsze, znacie się
na tym, chcecie pomóc, doceniam to.
Pisząc słowo „hejt”, co dotknęło
Inatę i za co przepraszam, nie mam nic złego na myśli. Ty, Inata, odbierasz to
inaczej niż ja. Dla mnie słowo „hejt” jest krytyką, a nie bezmyślnym
pierdoleniem. Może tu chodzi o różnicę wieku, myślę jak szczyl, za co kolejny
raz przepraszam.
Tayla zaznaczyła, iż w yaoi nie
powinno być szybkiego zakochania itd. Owszem, zgadzam się z tym. Moje pierwsze
opowiadanie było porażką. Drugie trochę mniej, a Spadająca Gwiazda mnie wkurza.
Jest zbyt słodko. Rok temu yaoi było dla mnie jak cukierki. Dużo cukierków.
Teraz widzę, że Wam się to nie podoba. „ „rzygam tęczą” w fikach o dwóch
facetach(!) powinno być karalne.” No skoro tak. Dlatego, jak już wcześniej
napisałam, tęczę zostawię dla siebie, a i czasem coś wrzucę dla takich ludzi,
jak ja.
Dita, Twój komentarz, choć w połowie
niemiły, bardzo mi pomógł i dał do myślenia. Naprawdę dziękuję, że poświeciłaś
dla mnie czas, pisząc swoje przemyślenia. To chyba oznacza, że Ci się
spodobało.
Postaram się nie zawieść Waszych
oczekiwań i nakarmić Waszą wyobraźnię czymś niezłym. Nie mogę równać się z
innymi blogerkami, jednak mam nadzieję, że kiedyś będę mogła z czystym
sumieniem to zrobić. Jak na razie pozostaje mi czytanie Waszych uwag i miłych
słów, które dodają mi skrzydeł. Krytyka jest dobra, nawet bardzo, jeśli nie
jest przepełniona ukrytym „Przestań pisać, zabij się i zniknij.” Ja na
szczęście jeszcze się z czymś takim nie spotkałam, a i doceniam Was.
Megu-nyan, naprawdę dziękuję, że
chociaż Ty nie odebrałaś Naruto jako dziwki ;* Na resztę Twojego komentarza,
myślę, że odpisałam na górze :D No, ale teraz i ja widzę, że pisałam
nierealistycznie :/ Zmienię to, przysięgam :P Chcę piąć się w górę.
Jeszcze dwie sprawy do Inaty. Em…
Napisałaś, że taki pomysł spotyka się RZADKO. No cóż. Jeśli tak, to musiałaś
gdzieś już czytać opowiadanie o takiej tematyce. Jeśli tak, to proszę, abyś
dała mi link to tych tekstów, dobrze? J Chciałabym to przeczytać. I
dlaczego masz co do mnie duże wymagania? xD Mam się bać? .-.
Hetani, chciałabym Cię poinformować,
że już nie piszę na telefonie :P Jedyne co teraz mogą mi zabrać, to laptopa :P
Mini, nie chcę wpierdolu xD Rozdział
później, bo przyłożyłam się do tekstu :P
Trochę się rozpisałam, dlatego
lepiej dla mnie jeśli zakończę tę paplaninę, bo to w niczym mi nie pomoże.
Dziękuję jeszcze raz i mimo wszystko
Was kocham <3
Enjoy ;*
PS. Rozdział został poprawiony :P
PS. Rozdział został poprawiony :P
_______________________________________
Itachi był z założenia spokojnym
facetem. Ludzie naprawdę musieli się dużo napracować, aby się zdenerwował. W rzeczywistości,
do grupy osób, które działały mu na nerwy, zaliczali się jedynie natręci i
Sasuke. Tak, braciszek potrafił napsuć mu krwi. Czasami zachowywał się jak
zwykły szczyl, a nie jak prawdziwy Uchiha. Tak się stało i tym razem. Krew w
nim zawrzała, kiedy Sasuke zadzwonił, bełkocząc, by ten
po niego przyjechał. Zacisnął zęby i wymknął się z domu, holując
półprzytomnego Sasuke do pokoju. Wcale nie miał wątpliwości, co do tego,
dlaczego młody się napił. To był raczej
normalny odruch na taką wiadomość. Itachi sam się tego obawiał. Gaijin… To
przecież szaleństwo! Jeśli dobrze tego nie ukryją przed ojcem, to może być
naprawdę źle. Nie pomogą tu tłumaczenia o ratowaniu honoru Uchihów. Z tej
sytuacji w żaden sposób nie dało się wyjść cało. Z jednej strony stała duma, z
drugiej ojciec.
Itachi stał nad łóżkiem brata, obserwując go. Sasuke wyglądał jak siedem nieszczęść,
poza tym okropnie waliłood niego wódą i piwem. Już on się z nim rano
policzy. Niemniej jednak, chciał mu pomóc. Będą musieli coś wymyślić. Sasuke
nie może tak po prostu podejść do Uzumakiego i się z nim umówić. Znaczy… Może i
mógłby, bo co takiego Uchihę zatrzyma? Jednak Itachi był pewien, że
blondyn, po tym wszystkim, co ludzie mu zafundowali w tej szkole, tak łatwo nie
zaufa bogatemu dzieciakowi. Szczególnie, że Sasuke był na najwyższej pozycji.
Królował. A osoba pokroju Uzumakiego, nie nabrałaby się na tanie śpiewki o
nagłej miłości, czy coś w tym stylu. Może i był „obcym”, ale Itachi wiedział,
że chłopak nie był głupi. Nie bez powodu miał tak dobre oceny i dostał się do
ich szkoły. To wszystko było bardziej skomplikowane, niż mógł przypuszczać. I
nagle wpadł mu do głowy pomysł. Uzumakiemu trzeba zapewnić ochronę. Sasuke musi
być jego bohaterem. Naruto powinien być mu coś dłużny – w końcu, to wiele by
ułatwiło. Uśmiechnął się po nosem. Coś mu się zdawało, że Sasuke wywiąże się z
umowy znacznie szybciej. A co jeśli mu się spodoba? Parsknął śmiechem. Chyba
zgłupiał, myśląc w ten sposób.
* * *
Ostry dźwięk budzika dotarł do jego umysłu. Syknął głośno, ponieważ ból
niemalże rozrywał mu czaszkę. Mało powiedziane, że czuł się
fatalnie. Suchość w ustach i migrena, to nie było to, o czym marzył.
Chciał znowu zasnąć, ale ten cholerny kac mu nie pozwalał. Warknął cicho,
klnąc na Uzumakiego i zwlókł się z łóżka. Spojrzał w lustro, wiszące na
ogromnej szafie. Wyglądał gorzej niż zwykle, jednak wciąż znośnie. Prócz
potarganych włosów, nieobecnego wzroku i worów pod oczami, nie było wcale tak
źle. Jęknął cicho, podpierając się na łokciu.
– Itachi! – krzyknął,
wiedząc, że ich rodziców nie ma w domu. Ciągle znajdowali się w podróży,
dlatego Sasuke niezbyt był do nich przywiązany. Jednak został wychowany do
darzenia obojga szacunkiem. Zwykle ojciec dzwonił i zapowiadał, że wraca… W
zasadzie robiła to jego sekretarka. Sasuke powoli stawał się na to obojętny.
Coraz bardziej i bardziej. Niby wczoraj pojawili się w domu na te kilka godzin.
Podobno. Sasuke ich nie widział, może dlatego, że pił? Mniejsza. I tak
nienawidził rozmawiać z ojcem. Słuchał go, jedynie dlatego, ponieważ bał się,
że zostanie wydziedziczony.
– Och, wstałeś, braciszku? – Itachi wszedł do pokoju, uśmiechając się
kpiąco. W dłoni trzymał szklankę z jakimś mętnym płynem w środku. Bez zbędnych
pytań i słów, podał mu naczynie i usiadł na łóżku. Patrzył chwilę jak pije, po
czym westchnął. – Ojciec się o ciebie pytał.
Sasuke wzruszył ramionami, krzywiąc się. Niezbyt smaczny był ten napój.
– Czego chciał? – wybełkotał, opadając ciężko na poduszki.
– Nie wiem – wzruszył ramionami. Itachi nie chciał mówić Sasuke o słowach
ojca. Nie były zbyt miłe. Fugaku wyzywał go, jak zwykle, od włóczęg. Nie
podobało mu się, że syn chodził gdziekolwiek. Miał siedzieć w domu i uczyć się. Itachiego
irytowały te słowa. Obiecał sobie, że gdy Sasuke ukończy osiemnaście
lat, zabierze go z domu. Nie mógł patrzeć na to, co Fugaku robił z młodszym.
Sam nienawidził ojca. W rzeczywistości miał głęboko tę jego firmę.
Tak czy inaczej, będzie następcą. Fugaku nie oddałby interesu życia w obce
ręce. Spojrzał na brata. Powinien mu jakoś okazać wsparcie, a nigdy
tego nie robił. Może czas zacząć? – Nie przejmuj się tym, Sasuke. Zajmijmy się
lepiej sprawą Naruto.
– Nie wymawiaj jego imienia – warknął. – Nienawidzę go. Nie mam ochoty
nawet na niego patrzeć, Itachi. Brzydzę się go dotknąć. Do cholery, nie jestem
gejem! – krzyknął. Itachi westchnął. Wiedział, że będzie trudno. W ogóle, do czego on go zmuszał?
– Przepraszam, Sasuke. Przemyśl po prostu, co chcesz zrobić. Już przyjąłeś
to wyzwanie. – Wstał. – Jeśli jednak nabierzesz odwagi, to mam pewien pomysł. –
Uśmiechnął się pokrzepiająco i wyszedł z pokoju, zostawiając go samego.
– Kurwa – warknął i położył się na łóżku. Chwała Bogu, że była sobota.
Nie zniósłby widoku tego frajera. Dlaczego zawsze jemu przytrafiają się takie
rzeczy? Zagryzł wargę, czując pulsujący ból głowy. Chociaż z drugiej strony… To
była wspaniała szansa, by dać mu popalić. Sasuke jakoś nigdy nie uczestniczył w
tych napaściach na osobę Uzumakiego, ponieważ uważał to za marnowanie czasu.
Wystarczyło, że Suigetsu i Juugo robili to w jego imieniu. A skoro miał tak przez niego przejebane, to może
po tym wszystkim pokazać mu, że tak naprawdę do nich nie pasuje? Uśmiechnął
się. Tak, to zdecydowanie pozytywne myśli. W końcu, gdy przeleci blondyna, z
pewnością będzie miał na niego haka. Trochę go podręczy i tyle… Z tak
wspaniałymi myślami zasnął.
* * *
Gdy obudził się kilka godzin później,
stwierdził, że czuje się o wiele lepiej. Ból głowy już nie doskwierał i nie
czuł suchości w ustach. Przeciągnął się na łóżku, po czym wstał i poszedł do
łazienki wziąć prysznic. Musiał się ogarnąć, bo nadal śmierdziało od niego
alkoholem i krzywił się za każdym razem, gdy wdychał ten zapach. Denerwował się
przed poniedziałkiem, wiedział, że musi być miły, ale on nigdy nie był miły.
Dla nikogo, a już na pewno nie dla kogoś niższego mu rangą społeczną. Gorąca
woda, spływająca po jego ciele, naprawdę pomagała. W końcu się rozluźnił.
Przecież to tylko głupi zakład, a on był Uchihą. Dla niego, nie było rzeczy niemożliwych.
Wytarł dokładnie ciało, wysuszył włosy, ułożył je i umył zęby. Był gotowy
się ubrać. W weekendy nie musiał nosić tego beznadziejnego mundurku. Zresztą, większość
szkoły nie zwracała uwagi na ten uniform. On nosił, bo musiał, ojciec tego
wymagał. Westchnął. Nie miał zamiaru o nim myśleć. Założył na siebie spodnie, czarną
koszulkę z jakimś beznadziejnym nadrukiem i szarą bluzę. Oczywiście nie
zapomniał o bieliźnie. Czerwone bokserki i białe skarpetki. Wybrał swoje
najlepsze buty i był już gotowy. Gotowy, na co? Nawet o tym nie pomyślał,
ważne, że czuł się dobrze. Zszedł na dół, gdzie w salonie zastał Akatsuki.
Mruknął ciche „Siema” i chciał przemknąć się do kuchni, lecz nie dostał takiej
szansy.
– I jak, braciszku? – zaczął Itachi, kiedy Sasuke został zmuszony do
usadowienia się na kanapie obok Deidary - długowłosego blondyna z wiecznym
wyszczerzem na pół twarzy. – Zdecydowałeś? – zapytał, kładąc laptopa na ławie.
Ich
salon totalnie nie pasował do obrazka bogatej rodziny z tradycjami. Wszystko
przez to, że Mikoto, matka braci, pozwoliła pomieszczenie to urządzić starszemu
z synów. Itachi zawsze był maniakiem Dzikiego Zachodu. Sasuke pamiętał, jak za
młodu, Łasic latał za nim z zabawkową spluwą. Młodemu się to w żaden sposób nie
podobało, ale na szczęście mieli ten okres za sobą.
Wnętrze
pokoju dziennego zapełnione było wszelkimi możliwymi rupieciami. Ciemno-brązowe
ściany wspaniale oddawały klimat kasyn. Do tego stary barek na alkohol, który
stał pod oknem, komponował się ze zniszczoną, beżową sofą. Duży stół do gry w
pokera, przysłonięty był jedynie szybą. Mimo że, wszędzie było ciemno i ogólnie
niemiło, Sasuke lubił tam siedzieć. Może tu chodziło o jego spaczony gust? Po
prostu lubił ciemne odcienie i z pewnością miało to wiele wspólnego z
charakterem bruneta, ale to już nie była wina Sasuke, a Fugaku. Ojciec zawsze mu
wszystko narzucał.
– No raczej – mruknął. – Nie będę tchórzył. – Wzruszył ramionami. – Pokażę
Suigetsu, co znaczy zadrzeć z Uchihą. Gra toczy się o nasz honor – spojrzał na
niego i uśmiechnął się łobuzersko. – Tylko teraz muszę wymyślić sensowną
wymówkę, żeby się z nim umówić – westchnął.
– Szacun – zaśmiał się
Pain. – Nie każdy facet zgodziłby się przelecieć drugiego, od tak.
– Ej, ale ten Uzumaki wygląda jak laska – powiedział Sasori, popijając
piwo. – Widziałem go nieraz. Z tego powodu też się z niego nabijają. Mówią, że
jest transwestytą. On w ogóle, jakiś dziwny jest – stwierdził. – Jakby tak
spojrzeć na niego, nie uwzględniając tego, że jest „obcy” i biedny… Cóż.
Schrupałbym go – uśmiechnął się. – Coś jest pod tymi jego okularami.
– Zachowaj swoje gejowskie poglądy dla siebie – warknął Hidan. Jakoś nie
trawił homoseksualistów, ale musiał żyć obok tego rudzielca ze względu na
Itachiego.
– Nie, niech mówi – powiedział Sasuke z lekkim uśmiechem. – Dobrze
wiedzieć, że nie będzie to jakiś oblech. – Mimo swoich słów, wzdrygnął się.
– W każdym razie. – Itachi odchrząknął. – Wpadłem na pewien pomysł. Musimy
szybko przekonać do ciebie tego dzieciaka. Dlatego też, pomożemy ci
w tym. – Błysnął zębami. – Będzie to proste i zrobimy to teraz, zaraz.
Po minach chłopaków, Sasuke wywnioskował, że podobało im się to, co Itachi
zaczął opowiadać. Dla niego jednak było to absurdalne i upokarzające. Westchnął,
kiedy brat skończył opowieść. Spojrzał na niego jak na wariata, ale zgodził
się. Mimo oczywistych wad tego pomysłu, to mogło się udać. Przecież nawet
jeśli zrobi z siebie idiotę, nawet jeśli zachowa się jak nie on, to Uzumaki
mógł się na to nabrać.
– A gdzie go dorwiemy? – zapytał Sasuke na wstępnie. – A raczej wy? – prychnął. – Zresztą, to się nie uda. Jesteś
moim bratem, debilu. Napaść nie wchodzi w grę. Dlaczego miałbym chronić jego,
skoro on dobrze wie, że go nienawidzę?
– Wciśnij mu jakąś bajeczkę. No nie wiem… - mruknął. – Że lubisz go, ale
się wstydziłeś do niego zagadać, bo jesteś nieśmiały…
– Zwariowałeś? – syknął, kiedy kumple Itachiego zaczęli się śmiać. – Nie
łyknie tego.
– Za to, na imprezie, łyknie co innego. – Sasori puścił mu oko. – O
nic się nie martw. Założymy maski.
Sasuke i tak nie był przekonany co do tego wszystkiego. To było po
prostu głupie.
– Zdobyłem jego adres – pochwalił się Itachi. – Jak łatwo jest włamać się
do naszego szkolnego systemu – zaśmiał się, pokazując mu jakąś karteczkę. –
Twoja zdobycz mieszka w domu dziecka. – Wystawił mu język.
– Och, tak bardzo mi go szkoda – zironizował. – Chodźmy, chcę mieć to za
sobą.
Pain krzyknął z radości i pobiegł na
górę. Sasuke był pewien, że poleciał po maski. Totalna porażka. Będzie zgrywał
jakiegoś supermana. Chociaż z drugiej strony nareszcie coś się działo. W końcu
to on będzie starał się o kogoś, nie na odwrót – co go już trochę męczyło. Tym
wyczynem udowodni, że nie ma dla niego nic niemożliwego.
– Idziemy – zapytał, kiedy Pain wrócił, rozdając każdemu maski,
które zostały z poprzedniej imprezy.
Wyszli z domu. Sasuke dostał adres od brata i poszedł w przeciwnym kierunku.
Miał nadzieję, że go gdzieś spotkają, bo szlag by go trafił, gdyby musiał
jeszcze na tego frajera czekać. Szedł spokojnie, nie spieszył się. Raczej nie
spodziewał się, że Uzumaki wychodził gdzieś w sobotnie wieczory. Nie oszukujmy
się, nie miał znajomych. Westchnął. Czasami zastanawiał się, czy nie jest
bohaterem jakiejś taniej komedii. To wszystko, co działo się wokół było jak
sen, a raczej koszmar. Jego całe życie było, jak jeden wielki żart.
Z niechęcią odkrył, że znalazł się już na właściwej ulicy. Rozejrzał się z
obrzydzeniem. Właściwie… Normalna okolica, jednak wystarczyło, że stał tam
bidul. Oparł się o słup i czekał na sygnał od Itachiego. Przy okazji rozejrzał
się dyskretnie, ale nie zauważył tam niczego, co byłoby dziwne. Po chwili
poczuł lekkie wibracje w kieszeni i, z krzywą miną, odebrał wiadomość od brata.
Cóż, na szczęście Akatsuki, a na nieszczęście Sasuke, Uzumaki wyszedł na dwór.
Zrezygnowany i do granic zniechęcony, ruszył ulicą. Szedł powoli, czekając na
cokolwiek. Nigdzie nie widział ani blondyna, ani paczki brata. Nagle usłyszał głośnie
śmiechy i zobaczył ich. Uzumaki kroczył w jego stronę, a z ciemnej uliczki
wyszli oni, rzekomi bandyci. Prychnął, czekając na rozwój akcji.
Jeden z nich zaczepił blondyna, który spuścił głowę i zaczął się cicho
tłumaczyć. Sasuke nie słyszał go, ale widział jak, chyba Pain, zadaje mu pytania,
drocząc się z nim. Uchiha już się denerwował. Wolałby to już zakończyć. I kiedy
miał już zacząć wyklinać na swojego brata, Naruto krzyknął. Sasuke zauważył, że
upadł na ziemię. Sam z pewnością tego nie zrobił. Uchiha wziął dwa głębokie
wdechy i zaczął biec w ich kierunku.
– Hej! – krzyknął, mając nadzieję, że zabrzmiał groźnie. – Zostawcie go!
Napastnicy spojrzeli na niego i wtedy
Hidan zrobił coś, co naprawdę go wkurzyło. Kopnął Uzumakiego w brzuch i
zdejmując maskę, splunął na niego. Po tym już wszystko działo się szybko.
Sasuke podbiegł do niego i uderzył go pięścią w szczękę. Reszta zaśmiała się
jakoś dziwnie i chwycili chwiejącego się kumpla. Sasuke dostrzegł jeszcze, jak brat
pokazuje mu uniesiony kciuk w górę i zniknęli, klnąc na Uchihę. Niesamowici
aktorzy, zapił w myślach.
– Nic ci nie jest? – zapytał, przełamując obrzydzenie, pomógł mu wstać.
Uzumaki milczał, nie podnosząc wzroku. Wstał szybko, otrzepał się i cały czas
kryjąc swoją twarz za włosami, odbiegł, nawet nie dziękując. Sasuke
patrzył na niego chwilę. Nie mówcie tylko, że to wszystko
przepadło…
- Kurwa – warknął. Nie miał zamiaru za nim biec. – Kurwa mać! – Zacisnął
pięści. I po cholerę się tak trudził? Wyszedł na idiotę. Kopnął śmietnik, który
stał obok i ruszył z powrotem do domu. Niech tylko spotka Itachiego. Już on mu
wygarnie co myśli, o takich pomysłach.
Faktycznie, rozpisałaś się xD
OdpowiedzUsuńdzisiejszy dzień był koszmarny i szczerze nie miałam ochoty na czytanie tekstu tego typu, ale w końcu się zebrałam i przeczytałam. aż mi się coś w środku przekręciło, gdy czytałam przemyślenia Saske na temat Naruto. miałam ochotę go walnąć, no! xD drażliwa dziś jestem ;p
jeśli chodzi o rozdział to naprawdę mi się podobał. wyłapałam może trochę błędów interpunkcyjnych, ale nie chce mi się ich teraz przytaczać.
czekam na reakcję lub też nie, Naruto.
a nawiązując do Twojej przedmowy: może pomysł z zakładem nie jest oryginalny, ale liczy się się sposób wykonania, bo przecież w sieci jest tyle opowiadań yaoi, że nie da się, nie powielać tematu. Należy to po prostu przedstawić w oryginalny sposób, a jak na razie idzie Ci to całkiem nieźle ;)
pozdrawiam.
Ej no! xD Interpunkcja jest zła! Pracuję nad nią, ale dalej nie wiem, kiedy mam wstawić przecinek :< Nie lajkam oj nie xD
UsuńI cieszę się, że nie czepiasz się zakładu ;* Potrafię z czegoś błahego zrobić coś fajnego - chwaląc się xD
To opowiadanie wcale nie jest takie, jakie się wydaje na początku xD Zobaczysz później :P
Pozdrawiam! :)
Widzę, że elektronika ewoluuje ^^ gratulacje~
OdpowiedzUsuńJa także gdzieś kiedyś czytałam coś podobnego, ale na miliony procent, nie o Ganjin'ie~
Naru jakiś taki nieśmiały, aczkolwiek jeżeli ja miałabym tak, jak on, to bym umarła...
Wiesz, że mi się to straaasznie podoba?
Ehhhh..ludzie nie dadzą mi dokończyć komentarza... jak to bylo w tamtym SN "Założe się, że przegrasz zakład, ale wygrasz w życiu"....choć może to z jakiejś taniej komedii było~
Naprawde nie dadzą dokończyć....reszte ci na pw wyśle, bo będę na kompie~
Powodzenia
//Hetani
A jak? Laptop dobra rzecz :D
UsuńNo nie o Gaijinie, bo ja taka wspaniałomyślna jestem xD
Ogólnie dużo jest o zakładach, no, ale trzeba przeżyć, nie? :D
Oj, oj.. nie wyjdzie mi krótko znów, bo nam tu nadrukowałaś.... ;D
OdpowiedzUsuńPowiem tak. Ja po części przepraszam, bo pisałam tamten kom bez humoru i wyszło... no, oschle jak na mnie. Z tym hejtem... Po prostu ludzie w moim otoczeniu nadały temu wyrazowi takiego znaczenia i dlatego mnie troszkę ruszyło. Źle się wyraziłam - po raz pierwszy widzę taki motyw ;) wybacz, pewnie się martwiłaś, że ktoś coś już takiego napisał. Nie, nie, spokojnie. Ja miałam swego czasu podobny pomysł, ale jako,że go nie spisałam, to o nim zapomniałam ;)
I tak, Emiko, niestety musisz i masz się bać. Jeśli nie podołasz moim oczekiwaniom, to.. przestanę czytać Twojego bloga.Tak po prostu.
E... żartowałam ;p po prostu, będę zawiedziona i tyle. Przez co mogę dość dosadnie wyrażać moją opinię. A tera, gdy odpisałam na początek idę czytać. (01:05-01:15)
Kurwa, nie wiem co napisać. Mam parę krytycznych uwag typu: za krótkie zdania (serio, mogłyby być dłuższe. Denerwowała mnie ich prostota wcale niezłożoność...), akcja dzieje się za szybko, plan chłopaków troszkę "od czapy" napisany, w sensie, że niewiarygodnie krótko. Miałam wrażenie, jakbym czytała szczegółowy plan wydarzeń, a nie opis jakiś zdarzeń.
Ale ogólnie chcę więcej. Serio, miałam nadzieję, że rozdział wypadnie dłuższy, dużo dłuższy. Wiesz, Em, ogólnie uwielbiam Twój styl, ale jakbyś się czasem pokusiła o stronę więcej w Wordzie, byłabym zadowolona i dostałabyś już pierwszego plusa dla tego opowiadania. A nie, drugiego, bo pierwszy za kreację Sasuke dostałaś. ;)
Ee, czy ja dobrze ogarnęłam? Naruto nosi OKULARY, jak np.: ja? ;D nieźle, pierwszy raz się z tym osobiście spotykam.
Hmm, widzę, że zmiękłaś, jeśli chodzi o Naszą ulubioną postać.Itachi znów jest przykładem dobrego brata. Szczerze? Naprawdę lubię o nim czytać, gdy Ty go kreujesz. Podoba mi się i tyle. ;)
Ale, ale, odniosę to w kontekście opowiadania. Tu... no, mam podzielone zdanie, jeśli chodzi o taką jego kreację. Owszem, jak wspomniałam, uwielbiam go takiego, ale... myślę, że Twoje opowiadanie nabrałoby autentyczności gdybyś i z niego zrobiła takiego dupka, sukinsyna, jakim jest Sasuke. To byłaby.. niezbyt miła odmiana, ale mnie osobiście by przyciągnęła. Coś świeżego, kłócącego się z kreacją znaną nam chociażby z mangi czy anime (mam na myśli dalsze chaptery...).
Podsumowując, wydaje mi się, że ten komentarz jest "milszy", niż ten ostatni. Aczkolwiek, musisz popracować jeszcze nad stylem. A teraz lecę, wywiązać się z moich obowiązków, jako beta ;D pa ;**
Pozdrawiam i życzę bezmiaru weny i chęci,
Inata Shinjitsu.
P.S. Zauważyłaś że my, jako Autorki, tłumaczymy się, gdy komuś coś się nie spodoba? To chyba... w naszej naturze należy takie coś. Głupie, niepotrzebne tłumaczenie, boć przecież pisać powinniśmy głównie dla siebie i swojej przyjemności, a jeśli coś się komuś nie spodoba - trudno, to nasze pomysły i My tworzymy to, na co mamy ochotę.
Powiem Ci, że miałam ochotę skasować "Powroty..", bo większości się wszystko, albo przynajmniej coś nie podoba. Ale doszłam do wniosku, że muszę być wierna sama sobie. W najgorszym przypadku, wyłączę funkcję komentowania. Bo "Powroty.." są takie, jakimi mają być i jakimi ja chcę, żeby były..
Dobra, ta dygresja jest chyba zbędna, ale pozostawię.. Ach, ta irracjonalna potrzeba wygadania się, podzielenia swoimi przemyśleniami... xD
I. S.
Nie wyszło oschle. No dobra, może trochę xD
UsuńMam nadzieję, że nie czytałaś! To ma być nowość! xD
Jakie Ty masz oczekiwania, co? :D Boję się i tak xD
Prostota zdań? Przepraszam, ale nie mam zamiaru pisać wyniosłych tekstów. Moje teksty są takie, a nie inne, bo ja tak chcę.
Nie wiedziałam, jak opisać tę akcję z napaścią na Naruto xD Nie chciałam żeby cierpiał xD
Oh, Inata xD To ja myślałam, że 2000 jest spoko! Ale skoro piszesz, że krótko, to wezmę się zawezmę (xD) i będę pisała 4000? xD Może być? Bo dla mnie to i tak rybka, bo ja kocham pisać! :3
No nosi okulary xD Czy tylko Ty to zauważyłaś? xD Naprawdę? xd
Itachi jako skurwysyn? xD No skurwysynem to on będzie, z tym że nie dla Sasuke xD Po prostu, nie xD Czytałam takie opowiadanie i naprawdę to do niego nie pasuję, jak i mi się nie podoba. Jak napisałaś - Autorka powinna pisać dla własnej przyjemności, prawda?
pozdrawiam ;D
Odpisuję, a jakże ;)
UsuńTak, 4000 by się przydały, w końcu większa przyjemność dla nas. ;)
Nie, nie chodzi mi o wyniosłe teksty, skądże. Ale raczej o to, ze mogłyby być dłuższe, bardziej złożone, jak w poprzednich tekstach. Bo takie: "Ala ma kota. A kot ma Alę. Kochają się. I jest gites majones." męczą trochę, nie da się wczuć w klimat opowiadania. Lepiej byłoby połączyć czasem dwa krótkie w jedno dłuższe, na przykład: "Ala ma kota, ten kot ma Alę i się kochają". Po prostu, krótkie czasem burzą nastrój. To taka dobra rada od Siostrzyczki ;p choć ja i Kaja... To już chyba padło, koniec wielkiej miłości ;p
Hmm, nie wiem,czy tylko ja, ale.. no, ciekawy wątek. I zobacz, właśnie masz dowód na to, że mały szczegół może wzbudzić w kimś uczucia, ba, zaskoczyć! Niemniej jednak, jeśli nikt inny tego nie zauważył, ja... ja chyba muszę okulary w kąt odstawić, albo pożyczyć tym niewidzącym xD
Jak nie Ty to ja niego zrobię. Takiego do końca złego typa, a jakże! ;) jakoś mnie to, powiem szczerze, jara.. ;D
Oczekiwania... No, duże. Mam nadzieję, że nie sknocisz tego opowiadania i do końca zachowasz kreacje bohaterów. A nawiązując do "rzygam tęczą". Może (to tylko sugestia) utworzysz podstronę i w niej będziesz miaa odnośniki do takich opowiadań? Albo możesz, w tytule posta, wpisywać "rzygam tęczą" i ci, którzy nie będą chcieli nie będą czytali. Ja osobiście jestem romantykiem (nie lubię kobiecej wersji tego słowa ;/) i lubię tego typu opowiadania / no chyba, że Autor/ka przesadza z cukierkami/ i nie przeszkadza mi to, że to para gejów. Także, jak dla mnie, możesz takie opa pisać.
A swoją drogą, powiem Ci, że teraz widzę, jak zmieniła się mentalność ludzka i w ogóle, jakie są młodsze pokolenia. Kiedyś też pisałam takie słodkie opowiadania i co? Kochano mnie za to, mimo, ze to gejoza. A teraz funkcjonuje takie stwierdzenie "rzygam tęczą" i dość mocno skupia się na fakcie, że to dwójka facetów i powinno być po męsku.. Nie, jak dla mnie... przesadzone, bo raz: każdy ma prawo tworzyć, co chce, a dwa: to Nasza wyobraźnia i to Nasza sprawa jacy będą Nasi bohaterowie. Żeby nie było, że jestem gołosłowna czy coś takiego. Mi także zdarza się kogoś zjechać za kreację tego, czy tamtego, ale czepianie się męskości i słodkości? Niepotrzebne, jak dla mnie.
Ech, i znowu te moje wynurzenia.... xD Ale, ale, gdzie kom pod 26 rozdziałem "Powrotów" hmm? xD
pozdrawiam!
Zepsuć czyjś charakter? Nie mogłaś zepsuć Naruciakowi charakteru bo to Ty go kreujesz pod tematykę opo, a wątpie żeby istniał jakiś oficjalny i niereformowalny szablon postaci Naru do opowiadań ff xD I to samo tyczy się tematyki yaoi, jak ktoś chce ukazać tą cukierkową stronę związku, to to też jest dobre, lekkie i na poprawę humoru. Yaoi nie musi być katorgą i zamieszaniem w zbudowaniu relacji dwóch facetów.
OdpowiedzUsuńCo do tematyki, to racja, nigdzie jeszcze nie widziałam tematyki gaijina i fajnie tu stworzyłaś postać Sasu jako takiego płytkiego, dupkowatego paniczyka.
Przeczytałam już wszystko chyba na Twoim blogu i zapewniam, że będę śledzić kolejne wpisy bo robi się interesująco :P
Pozdrawiam i weny życzę =3
Powiem Ci że dla mojego umysłu to opowiadanie jest świetne. :3
OdpowiedzUsuńDla mnie jako bardzo zapracowanego człowieka ostatnio, który nie ma siły na nic jak skończy wszystko co powinien, jest idealne. Lekkie, delikatnie napisane. Co bardzo mi się podoba, jest ciekawie opisane, mogę pomyśleć trochę, i daje mi to dobrą całość. :3
Czekam na więcej, i życzę dużo weny. :>
Bardzo mi przypadlo do gustu to opowiadanie. Piszesz naprawde dobrze, bez jakis wiekszych bledow, no i dzieki temu przyjemnie sie czyta Twoje teksty. Jedno z czym sie moge poskarzyc to dlugosc. Zaa krootkoo! Twoje opowiadania sa uzalezniajace, a jak widze taki krotki rozdzial to mam ochote zdemolowac moje mieszkanko(a uwierz, ze wspollokatorzy nie byliby zachwyceni xD)
OdpowiedzUsuńKocham jusz to opowiadanie mimo, ze to dopiero drugi rozdzial :) Podoba mi sie jak wykreowalas postacie za co masz ode mnie jeszcze jednego wielkiego plusa :D
Powodzenia, pozdrowienia i usciski :*
~Fluffery
ps. Licze tu na hepi endzik
Bardzo mi sie to podoba Cx
OdpowiedzUsuń..ale rowniez liczylam na cos dlugiego xD
nie mam nic do doslodzonego yaoi. bardzo milo sie je czyta. taki miodek na serduszko ♥. zawsze wtedy piszcze i zwijam sie ze szczescia. hehe TTnTT...
blagam nie zawieszaj "spadajacej gwiazdy" ... bardzo kocham to opo.
wydaje mi sie ze zetknelam sie juz kiedys z Naruto w okularach tyle ze byl nauczycielem wiec... xD
no coz. nie wiem co moge wiecej napisac, moze poprostu, ze baaaardzo kocham to co piszesz. ♡♥♡♥♡ i ze zycze ci weny itd xD. przepraszam ze moj komentarz wyglada jak wyglada ale pisze z telefonu i nie zabardzo mam glowe do komentowania xD
(tj. nie umniem komentowac)
zdrowka, zdrowka i weny
pozdrawiam
Menma
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział... Itachi pomaga w wykonaniu zadania bratu... biedny Naruto, jak czytałam przemyślenia Sasuke dotyczące Naruto, to miałam ochotę wyrządzić mu wielką krzywdę... ciekawa jestem reakcji Naruto...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
To opo zapowiada się bardzo interesująco i na pewno będę czekac na kolejne rodziały, chociaż ja i tak czytam wszystko co wstawiasz i po prostu to wielbię.Od dawna odwiedzam twojego bloga z niecierpliwością oczekując jakiś wpisów.Podobają mi się wszystkie Twoje wypociny, które tu wstawiasz i naprawdę Cię podziwiam za kreatywnośc i talent pisarski. Piszesz bardzo obrazowo i przede wszystkim nie nudno.Twoje historie po prostu wciągają,dlatego zawsze ubolewam jak długo nic nie wstawiasz.Ze wstydem przyznaję, że dopiero po raz pierwszy komentuję xd Nie zrażaj się negatywnymi komentarzami na temat psucia charakteru jakiejś postaci, bo ludzie są przyzwyczajeni raczej do typowych zachowań bohaterów w anime, a przecież to co piszesz to tylko i wyłącznie twoja wyobraźnia, która nie musi się zgadzac do końca z treścią Naruto ;333
OdpowiedzUsuńTyle w skrócie co chciałam napisac, obiecuję poprawę i może w końcu zacznę komentowac ;>
Witam :3
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zaczyna się bardzo ciekawie, takiego jeszcze nie spotkałam ^^ Akcja nie toczy się zbyt szybko, za to jest bardzo dobrze rozplanowana i nie nudzi. Trochę boli mnie,że Naruto jest taką "sierotą", jakoś mi to do niego nie pasuję. No bo, bądź co bądź postać Naruto raczej kojarzy się z wiecznie uśmiechniętym chłopakiem, który pomimo przeciwności losu umie sobie z nimi radzić i jest silny. No, ale na razie nie będę w tej kwestii się wypowiadać, po pierwsze jest to dopiero drugi rozdział, po drugie jest to twój pomysł na te opowiadanie :D Czekam na kolejną część! Życzę duuuużo weny <3
Ja strasznie lubie twó styl pisania. Nie sądzę, że jest on przesłodzony, z resztą nigdy nie był. Zawsze pisałaś takie romantyczne i zabawne teksty, a dialogi pomiędzy bohaterami były takie 'na luzie' czyli nie były sztuczne. Kiedyś strasznie mi się wszystko u Ciebie podobało i tak samo jest teraz.
OdpowiedzUsuńTwoje pierwsze opowiadanie nie było takie złe. Podobało mi się. Niedawno (przedwczoraj) czytałam Je od nowa i nadal sądzę, że jest świetne. Mam nadzieje, że nie zrobisz z SasuNaru tego co niektórzy. Czyli poważnego opowiadania z strasznie umięśnionymi facetami, którzy nie są ani trochę zabawni, romantyczni, słodcy. W takich opowiadaniach nawet uke jest 'semiasty'. To trochę stare i nawet dla mnie to jest gorsze od Boku no Pico. Niee cofam to. Nie ma, powtarzam NIE MA nic gorszego od Boku no Pico... Nawet największe yaoistki sądzą, że od tej serii im się mózgi przegrzewają.
A co do rozdziału...
Wkurzają mnie te "pozytywne" myśli Uchihy przed snem. Uchiha Ty już lepiej kurwa nie myśl, jak dochodzisz do takich wniosków.
I znów coś mnie tu rozbawiło, a mianowicie to Itachi z Texsasu xD Nigdy nie pomyślałam o połączeniu Itachi'ego z kasynem i czymkolwiek z tym powiązanym.
Ech... nie dość, że pomiatany Gaijin z bidula, to jeszce tranwestyta. Okropne. Jak można tak traktować ludzi? Ostatnio też miałam niemiłe starcie z bliską mi osobą (już nie jest mi taka bliska, raczej wole jej unikać, ale za mną łazi) zostałam nazwana kimś bez uczuć, sadystą. Może nie brzmi strasznie, ale z ust ważnej Ci osoby (która ci jeszcze robiła wykład o tobie) potrafi zaboleć. Najgorsze jest to, że ty wiesz, że masz te pieprzone uczucia, tylko inni nic nie wiedzą. Heh ciekawe, czy Sasuke ma uczucia. Po tej ostatniej scence sądzę, że raczej nie. Kto normalny, by się zgodził na poniżanie innej osoby, żeby robić za bohatera? Chore. Szkoda mi takich ludzi. No i takich, którzy krytykują bezpodstawnie.
Czytam dalej.
Pozdrawiam, Ami-chan.