Tytuł


Jest to blog o tematyce yaoi - miłość męsko-męska.

Jeśli nie tolerujesz tego typu rzeczy po prostu wyjdź.

środa, 23 lipca 2014

[M] Pewnych rzeczy nie da się zmienić

Hej! ;*
No i jestem z miniaturką xD Może krótkie, ale naprawdę się starałam xD Ogólnie fik miał być lekki i przyjemny, mam nadzieję, że taki mi wyszedł :D No, a teraz biorę się za pisanie czegoś innego, nie mam pojęcia czego xD I nie wiem też, kiedy skończę x.x Niby wakacje, ale bolą mnie oczy od monitora xD Nie mogę wiecznie pisać(chociaż pogoda nie sprzyja wyjściom xD). Koczuję w nocy, ale to też nie jest dobre, bo wtedy zdania nie są zbyt sensowne xD No nic...
Do napisania! ;*
Beta: Arcenciel ;*

* * *

Urodziny Sasuke były dla Naruto bardzo ważnym wydarzeniem. W zasadzie przeżywał wszytko bardziej od Uchihy, który nie okazywał entuzjazmu na widok kartki z kalendarza. Poza tym brunet uważał dzień swoich narodzin, za dzień pechowy, a fatum miało ciągnąć się za nim do końca życia. Każdego roku jego teza potwierdzała się, kiedy tylko Uzumaki dawał mu prezent. Paczka badziewi z nieodłącznym kuponem na ramen, od którego dostawał zgagi, była już tradycją. Ukrywał swoje rozczarowanie podarunkiem, ponieważ wiedział, jak chłopak na to zareaguje. Udawał więc zadowolonego, bo jasne było, że blondyn starał się sprawić mu przyjemność.
Tego lata miało być inaczej. Sasuke zaplanował wszystko w taki sposób, aby Uzumaki nie miał dostępu do żadnych podejrzanych paczek. Osobiście spakował mu torbę, dyskretnie przeszukał jego kieszenie przed wyjazdem i wynajął domek nad morzem z dala od cywilizacji. Miał nadzieję, że kroki które podjął, uchronią go przed kolejnym dzbankiem czy sokowirówką, których miał już trzy.
Ale tutaj pięknie! — krzyknął zachwycony Naruto, wybiegając na zewnątrz kiedy tylko samochód został zaparkowany na podjeździe niewielkiego, drewnianego domku. Już po chwili niebieskie tęczówki lustrowały otoczenie z zachwytem, a brunet wypakowywał bagaże.
Może byś mi pomógł? — zasugerował, patrząc wymownie na Uzumakiego, który rozłożył ręce, jakby w próbie objęcia całej polany. Chłopak odwrócił się w stronę Sasuke, obdarowując go wesołym uśmiechem. Podszedł do samochodu i odebrał od partnera jedną walizkę, parskając. Uchiha uniósł brwi, kiedy Młotek rzucił torbą o ziemię, a następnie zatrzasnął bagażnik.
Możesz mnie oświecić, co chcesz tym osiągnąć? — zapytał poirytowany zachowaniem blondyna.
Mamy wakacje — stwierdził, jednak niczego to nie wyjaśniało. Naruto widząc wzrok Drania, przewrócił oczami i wyjaśnił dokładniej:
Nie mam zamiaru pracować.
Rozumiem, że twoim marzeniem jest to, żeby nasze ciuchy zostały na zewnątrz, wśród zwierząt, które z chęcią zrobią z nich gniazdo lub coś równie nam niepotrzebnego do szczęścia? — zironizował i podniósł leżącą na ziemi walizkę. — Wyobraź sobie, że w wyposażeniu tego domku brakuje pralki. Nie wiem jak ty, ale ja przyjechałem tutaj, żeby odpocząć, a pranie w rzece czy morzu do odpoczynku nie zalicza się w żadnym stopniu.
Naruto zmrużył oczy, po czym zaplótł dłonie na piersi. — Jesteś dupkiem — oznajmił, z rezygnacją otwierając bagażnik samochodu.
Też mi nowość — prychnął i wyminął go, kierując się na dużą werandę.
Jasnowłosy chłopak podążył za nim, ciągnąc za sobą największą torbę. Nie uśmiechało mu się wkurzać partnera, szczególnie dlatego, że planowali odpocząć. W środku lasu byli z dala od ludzi, co ułatwiało brunetowi zachowanie humoru na znośnym poziomie, a taki stan rzeczy uszczęśliwiał Uzumakiego. Przecież mimo wszystko kochał tego drania.
Pójdziemy teraz na plażę? — spytał blondyn, kiedy godzinę później siedzieli w ciemnej kuchni.
Duża ilość drzew otaczających domek, pozwalała tylko nielicznym promieniom słońca przedostać się do środka, przez co Naruto czuł się dość niekomfortowo. Ostatnie, czego potrzebował, to spędzenie urlopu w ponurym miejscu.
Uchiha obrzucił go uważnym spojrzeniem znad kubka z parującą kawą. Uważał, że wyprawa do miasteczka może nieść za sobą konsekwencje w postaci kolejnego prezentu. Nie mógł przewidzieć czy zdoła upilnować Młotka. Zmrużył oczy, starając się wyglądać groźnie.
Czy ty nie możesz wysiedzieć minuty w spokoju? — zapytał po chwili milczenia, chociaż znał odpowiedź na to pytanie.
Draniu! Mamy morze pod nosem, a ty byś tylko siedział na tyłku! — krzyknął z pretensją. — Nie pójdziesz ze mną, to pójdę sam. — Wzruszył ramionami. W tamtym momencie Sasuke musiał zgodzić się na wszystko…
* * *

Nad wodą był tak wielki tłum, że nie potrafili dostrzec piasku. Ku zgrozie bruneta Uzumaki zignorował ten stan rzeczy i parł przed siebie, ciągnąc go za rękę. Po półgodzinie kręcenia się w kółko oraz ciągłego wysłuchiwania okrzyków pełnych zachwytu, znaleźli kawałek miejsca, na którym mogli rozłożyć ręczniki.
Jak tutaj pięknie! — stwierdził po raz setny tego dnia, co było przesadą, jednak Uchiha grzecznie milczał, swoją irytację ukazując jedynie poprzez zaciśnięte pięści, a Naruto kontynuował: — Chodźmy do wody! — Szczerzył się, zdejmując spodnie i koszulkę.
Sasuke nie miał ochoty nigdzie iść. W końcu ktoś musiał pilnować ich rzeczy, poza tym blondyn oddał mu wszystkie pieniądze, więc nie musiał martwić się o jego pomysły związane z prezentem. Ależ to ułatwiło sprawę, pomyślał z zadowoleniem, bezwstydnie podziwiając walory chłopaka.
To idziesz? — mruknął, patrząc na niego z góry.
Idź sam, Młotku, ja popilnuję naszych rzeczy — oznajmił, wiedząc, że znalazł się na wygranej pozycji.
Uzumaki prychnął wściekle i odwrócił się, idąc w stronę wody. A Uchiha, jako że był totalnym dupkiem, w ogóle nie zwrócił uwagi na zachowanie partnera. Bardziej skupiony był na znalezieniu cienia, który z pewnością uchroniłby jego skórę przed niechcianą opalenizną. Z doświadczenia wiedział, że kremy z filtrem nie pomagały w żadnym stopniu. Skrzywił się z irytacją, kiedy przechodzień, umyślnie lub nie, sypnął mu piaskiem prosto w twarz. Jedyną dobrą rzeczą było to, że posiadał okulary przeciwsłoneczne. Przeczesał dłonią włosy i wypluł drobne ziarenka na piasek koło ręcznika. Starał się oczyścić usta, które ucierpiały najbardziej. Może wejście do wody nie było wcale takim złym posunięciem? Uśmiechnął się ironicznie, w końcu kto powiedział, że Naruto zawsze miał głupie pomysły? Z westchnieniem podniósł się do pozycji siedzącej, lustrując otoczenie dookoła. Poza kolorowymi parasolami, kocami i bikini, nie dostrzegał zbyt wiele. W sytuacji, gdy wszystko zlewało się w jedno, mógł jedynie nabawić się bólu głowy albo zeza. Zacisnął wargi i wstał nieco chwiejnie. Nigdy nie tolerował upału, lato kojarzyło mu się z zawrotami głowy i, odkąd poznał Młotka… sokowirówkami.
Przyniosłem nam lody! — Zaśmiał się Uzumaki, idąc z uśmiechem w jego stronę. Sasuke szybko wstał, otrzepując spodnie i patrząc ze zgrozą na dwa wafelki, które blondyn trzymał w dłoniach. Skąd, do ciężkiej cholery, miał na to pieniądze?!, zastanawiał się, przygryzając wargę.
Czy możesz mi wyjaśnić, w jaki sposób znalazłeś się w posiadaniu tego jedzenia? — zapytał niebezpiecznie niskim tonem.
Neji mi postawił. — Wzruszył ramionami.
Uchiha uniósł brew, zakładając dłonie na piersi.
Neji. Ci. Postawił — wycedził powoli każde słowo. — Pytanie tylko czy jedynie lody, czy może coś jeszcze? — Zmrużył oczy, w duchu zadowolony ze zdezorientowanej miny Naruto. — Powiedz mi chociaż, kim, do kurwy nędzy, jest Neji, hm?
Sprzedaje przekąski, jakieś dwadzieścia metrów od nas. — Kiwnął głową w stronę kolorowej budki. — Daj spokój, Draniu. Po prostu wykorzystałem fakt, że mu się podobam i załatwiłem nam darmowe lody, co w tym złego? — Wyszczerzył zęby.
Jesteś po prostu niemożliwy — prychnął w końcu, wykrzywiając usta w parodii uśmiechu.
To ty posądzasz mnie o zdradę — mruknął z pretensją i spojrzał na topiące się lody. — Cholera jasna — burknął, zlizując śmietankową ciecz z palców.
Robi to nieświadomie, upewniał sam siebie, lustrując poczynania blondyna, przez co jego spodenki z każdą chwilą stawały się ciaśniejsze. A to nie było dobre, zważywszy na fakt, że znajdowali się w otoczeniu przynajmniej setki ludzi. Sasuke przełknął ślinę, wyrywając mu deser z ręki.
Idziemy do domu — wysyczał, łapiąc go za ramię, a w konsekwencji Uzumaki upuścił drugiego loda na ziemię. Uchiha zignorował jęk protestu ze strony chłopaka i sięgnął po ręczniki, leżące na piasku. Sprawdził jeszcze stan swoich kieszeni, a kiedy upewnił się, że posiadał portfel, telefon oraz klucze, pociągnął blondyna w stronę schodów prowadzących na parking.
Ej, Sasuke, przecież my nie…
Wrócimy taksówką — mruknął, przyśpieszając.
Jaki ty niecierpliwy — powiedział i to były jego ostatnie słowa, ponieważ zboczyli ze ścieżki, lądując w przebieralni. I tyle by było z podróży do domku, pomyślał Naruto z rozbawieniem, zasuwając zamek kabiny.

* * *

Od samego początku, kiedy plan wyperswadowania myśli Naruto o prezencie zakiełkował w jego głowie, wiedział, że nie będzie łatwo. Oczywiście znał pewne sposoby na odwrócenie uwagi blondyna, jednak nie mógł być pewien czy jakikolwiek z nich zadziała. Zwykle wszystko załatwiała miska ramenu, jednak gdy wrócili do domku, okazało się, że Sasuke zapomniał o spakowaniu zupy. Wszystko skończyłoby się kłótnią, gdyby nie dar, który posiadał Uchiha. Potrafił tak dobrać słowa, by jakikolwiek konflikt został zażegnany. W tym wypadku kilka celnie wymierzonych komplementów powstrzymało nadciągającą awanturę.
Resztę nocy brunet spędził na czuwaniu nad snem Naruto, nie ufając chłopakowi, który mógł wymknąć się z pokoju. Gdy na dworze zaczęło świtać, Sasuke z trudnością powstrzymywał opadające powieki, w końcu zasnął.
Obudził go swąd spalenizny. Zmarszczył lekko nos i zakrył głowę kołdrą, izolując się od nieprzyjemnego zapachu. Westchnął cicho, ponownie czując nadpływający sen. Przesunął dłonią po prześcieradle w miejsce, gdzie powinien spać Uzumaki. Chwilę zajęło mu zorientowanie się w sytuacji. Usiadł gwałtownie i rozejrzał się po pokoju, przełknął ślinę, kiedy do jego nozdrzy dotarła cuchnąca woń. Gdzie jest ten Młot?!, zastanawiał się.
Naruto!? — krzyknął niepewnie, a jedyne co otrzymał w odpowiedzi, to trudny do zidentyfikowania huk. Skrzywił się lekko, nie zdołał przypilnować tego durnia, przez co mógł ponieść konsekwencje. Może i chłopak posiadał swój rozum, ale kiedy w grę wchodził ten jeden konkretny dzień w roku, blondyn zachowywał się tak, jakby jego szare komórki przestały pracować.
Młocie? — mruknął pod nosem, gdy drzwi od sypialni zostały uchylone z cichym skrzypnięciem.
Nic się nie martw, Draniu. — Naruto postawił jedną nogę w sypialni, popychając drzwi biodrem. Wsunął się do środka i stanął przed Uchihą z szerokim uśmiechem. Sasuke z początku nie skojarzył faktów, a przecież widząc tacę w rękach blondyna, powinien zrobić to bardzo szybko. Co prawda ze swojego położenia, gdzie Uzumaki nad nim górował, nie dostrzegał zawartości patery.
Czy ty... — zaczął z niewyraźną miną, jednak Młotek nie pozwolił mu dokończyć, krzycząc:
Wszystkiego Najlepszego, Draniu!
Brunet jęknął w duchu. Jak mógł kiedykolwiek pomyśleć, że byłby w stanie
powstrzymać Naruto przed zrobieniem urodzinowej niespodzianki? Będąc z nim w związku od tylu lat, powinien zacząć tolerować jego pomysły i za żadne skarby nie starać się ich powstrzymywać. Jakiekolwiek próby wybicia mu z głowy durnych zamiarów przynosiły dokładnie odwrotny skutek od zamierzonego.
Możesz mi powiedzieć, co tak…
Blondwłosy chłopak położył tacę na kołdrę.
Zrobiłem ci jajka na twardo, tosty z serem, tutaj jest trochę dżemu. — Wskazał na żółto-czerwoną marmoladę, która znajdowała się obok kubka z mlekiem. — Bo słoik wyleciał mi z rąk, kiedy chciałem posmarować naleśniki i…
Naleśniki? — przerwał mu ze zdziwieniem, szukając owego jedzenia wśród tego, co Naruto przyniósł.
No co ty, Draniu, ślepy? — Zaśmiał się i dziabnął widelcem coś czarnego z niewielką ilością bitej śmietany.
A więc wiadomo już, co tak śmierdziało, pomyślał Sasuke, krzywiąc się prawie niezauważalnie. W końcu Uzumaki zrobił dla niego coś naprawdę od serca i to pierwszy raz. W tamtym momencie nieważne było jaki rezultat otrzymał blondyn, liczyło się to, że odważył się wejść do kuchni. Zwykle unikał tego pomieszczenia jak ognia, co Uchiha milcząco popierał. Naruto był beztalenciem kulinarnym.
To bardzo, hm… miłe, Młotku — powiedział, a grymas na jego twarzy zmienił się w lekki uśmiech. Spojrzał na partnera, którego niebieskie oczy lśniły z ekscytacji i cmoknął go szybko w usta, obejmując ręką w pasie. — No to jemy? — Parsknął śmiechem, kiedy Uzumaki pokiwał entuzjastycznie głową.
Brunet sięgnął po jajko i małą łyżeczkę, by rozbić skorupkę. Kiedy tylko metal uderzył o twardą powłokę, po jego ręce wprost na pościel wylało się białko z żółtkiem.
Ou — mruknął Naruto i zaśmiał się nerwowo. — Chyba za krótko trzymałem w wodzie.
Na usta Sasuke już cisnął się ironiczny komentarz, jednak zrezygnował z ośmieszania chłopaka. W końcu ten prezent naprawdę mu się spodobał. Widząc zażenowanie blondyna, poczuł ciepło w sercu. Odkąd pamiętał na urodziny dostawał rzeczy kupione. Jego rodzice wykładali dużo pieniędzy, by dana rzecz przypadła do gustu ich synowi. Jednak nikt nigdy nie pomyślał, żeby zrobić coś własnoręcznie.
Nic się nie stało, zjem tosta — zapewnił go, biorąc z talerza podgrzany chleb z dużą ilością rozpuszczonego sera. Z wahaniem włożył pieczywo do ust i ugryzł. Czyli nie tylko naleśniki się spaliły, pomyślał, czując na języku gorzki posmak. — Wiesz co? — Odłożył nadgryzione pieczywo na miejsce. — Dziękuję, ale teraz mam ochotę na coś innego — powiedział z figlarnym uśmiechem i odstawił tacę na szafkę obok.
Naruto patrzył na poczynania swojego chłopaka z rumieńcami na policzkach. Było mu wstyd, że zawalił z prezentem. Przynajmniej nie przypalił czajnika, kiedy gotował herbatę, co zdarzyło mu się już dwa razy. Jednak gorący napój nie ratował reszty śniadania, dlatego bardzo ucieszył się, że Sasuke go nie wyśmiał. Nie mógł jednak pozostawić Drania bez prezentu, ponieważ uwielbiał dawać mu coś od siebie. W ten sposób chciał pokazać, jak wiele brunet dla niego znaczył, a czego słowa nie mogły oddać.
No chodź tutaj — wymruczał Uchiha, klękając przed nim na materacu, po czym chwycił go za rękę.
Uzumaki zagryzł wargę i przełknął ślinę.
Em, Draniu… klęczysz w jajku — wydusił, odwracając wzrok. Ku zdziwieniu blondyna, chłopak jedynie zaśmiał się gardłowo i wstał z łóżka.
W takim razie proponuję prysznic — oznajmił i przyciągnął Naruto do siebie, uspokajająco głaszcząc go po plecach. Spojrzał w niebieskie oczy i ponownie złączył ich usta. — Bardzo dziękuję, Młotku, to był najlepszy prezent jaki w życiu dostałem — wyznał szczerze.
Mhm, tylko tak mówisz, ale nie martw się, w domu dostaniesz prawdziwy — obiecał z uśmiechem i otworzył drzwi.
Uchiha zbladł nieznacznie. Tamtego dnia nauczył się jednego pewnych rzeczy nie da się zmienić.

FIN


7 komentarzy:

  1. Świetne.^ ^
    Czekam na więcej. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak - przeczytałam wszystko co masz na swoim blogu. Dokładnie wszystko. I zakochałam się...Dosłownie. Piszesz cudownie, masz wspaniały talent jak na tak młodą osóbkę. Niektóre Twoje prace podobały mi się bardziej, inne troszkę mniej (według mnie za bardzo się w nich pospieszyłaś) ale to normalne ( przy niektórych ludzie się zaczynali na mnie dziwnie patrzeć kiedy ni stąd ni zowąd wybuchałam śmiechem na środku miasta :) W każdym razie od teraz jestem Twoją stałą czytelniczką i na pewno będę tu regularnie zaglądać po nowe wpisy ;) Gratuluje dostania się do tej szkoły co chciałaś i duużo weny życzę.
    No i pisz dalej te swoje opowiadania bo się nie mogę doczekać tego co będzie dalej ;p
    Pozdrawiam
    ~~ Gabi

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww <3 Wprawdzie liczyłam na kolejny rozdział Gaijin'a, ale to było boskie. Śmiałam się co chwile np jak Sasu dostał piaskiem po twarzy (Wielki Pan Uchiha XD), albo te śniadanie lub te prezenty od Naru i skojarzenia Sasuke z latem (sokowirówka XD).
    Więc wdg Naruto prezent od serca, to...sokowirówka?! Ahahahaha XD okej fajnie masz Naru XD
    Taki słodki blondynek x3
    Trochę niekompletny komentarz, ale jestem śpiąca (nowość XD), ale wiedz, że mi się podobało i nie jestem rozczarowana, że nie ma Gaijin'a :) Mimo wszystko; napisalłam komentarz, żebyś wiedziała, że tekst jest fajny i nie szkoda mi czasu, aby napisać pod nim komentarz :)
    Pozdrawiam, życzę weny c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja naprawdę kocham Twoje opowiadania. Są takie urocze i ciekawe. Też chcę pisać tak świetnie jak Ty, ale mi jeszcze dużo brakuję, to aż tak wysokiego poziomu. W tym oneshocie rozwaliło mnie to, że Sasuke "klękał w jajku". Wtedy myślałam, że zejdę ze śmiechu. I "Neji. Ci. Postawił."
    Z moich 2-letnich potyczek z opowiadaniami Yaoi wywnioskowałam, iż dobry post to taki, który ma w komentarzach te słowa:
    Cud, miód i orzeszki.
    O! Ubóstwiam "Zwalczając światłem mrok", więc automatycznie ubolewam, że już zostało zakończone. Naprawdę kawał dobrej roboty.
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny, do tak pięknych shotów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Emiko! Kocham to co piszesz! Zakochuje się w każdej linijce tego tekstu! <3 Ja jestem nowa w blogowaniu, ale marzę, że któregoś dnia będę chociaż w połowie tak dobra jak ty!
    Pozdrowienia i duuuużo weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    ten tekst jest rewelacyjny, mimo usilnych starań Sasuke nie udało się powstrzymać Naruto.... i jak widać taki prezent w postaci śniadania bardzo się Sasuke spodobał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    jak zwykle bosko :) wybacz idiotyczny komentarz ale nie mam weny na elaboraty na temat wspaniałości twoich opowiadań i one-shotów :D
    chciałam bardzo, bardzo prosić o nowy rozdział "SG" i/lub "Gaijina".
    Pozdrawiam i życzę weny, Prymat

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy